Fragment książki "Pozytywna Dyscyplina dla przedszkolaków" Jane Nelsen
Pozytywna dyscyplina sprawdza się w przypadku przedszkolaków (i wszystkich innych grup wiekowych), ponieważ jest czymś różnym od dyscypliny konwencjonalnej. Nie ma nic wspólnego z karą (a przecież w potocznym rozumieniu dyscyplina to często synonim kary), ma natomiast mnóstwo wspólnego z nauką wartościowych umiejętności życiowych i społecznych. Stosowanie dyscypliny w relacjach z małymi dziećmi polega w dużej mierze na
decydowaniu, co ty chcesz zrobić, a potem uprzejmym i stanowczym wprowadzaniu tej decyzji w życie, nie jest zaś oczekiwaniem, że dziecko radośnie zastosuje się do tej decyzji i będzie się „dobrze zachowywać”.
Im twoje dziecko będzie starsze i im więcej umiejętności będzie posiadać, tym częściej będziesz mógł je angażować w proces szukania i znajdowania rozwiązań oraz ustalania granic. W ten sposób będzie ćwiczyć umiejętność myślenia, wzmacniać pewność siebie oraz uczyć się wykorzystywać autonomię i władzę w użyteczny sposób, nie mówiąc już
o tym, że zwiększy się jego motywacja do wdrażania w życie rozwiązań i przestrzegania granic, które pomogło stworzyć. Zasady pozytywnej dyscypliny pomogą wam zbudować relację opartą na miłości oraz szacunku
i położyć solidne fundamenty pod długotrwały proces wspólnego rozwiązywania problemów.
Plany w Pozytywnej Dyscyplinie są stosowane w wielu różnych wersjach, wszystko zależy od Twoich potrzeb, ale zawsze jedno jest kluczowe. To ma być plan stworzony RAZEM z dzieckiem. To nie jest plan rodzica na to jak dziecko ma się zachowywać, ale plan dziecka dotyczący tego co robimy po kolei. Plany mogą dotyczyć poranka, planu posiłków, czy kolejności zajęć na wakacjach. Pomagają dzieciom odnaleźć się w chaosie wielu spraw i uczą ich planowania nie tylko obowiązków, ale i przyjemności. Bo mam nadzieję, że na waszych planach znajduje się też czas na spokojną herbatę i na rozmowę z przyjaciółką. Ale wracając do tematu..
Pozytywna Dyscyplina jest oparta na pięciu podstawowych założeniach, które są jakby podstawą i rdzeniem wszystkiego co robimy zarówno w Pozytywnej Dyscyplinie jak i w relacji z dzieckiem. Bez tych założeń PD byłaby tylko zestawem sztuczek, a jest raczej ideą popartą przykładami konkretnych zastosowań.
Zastanówcie się na przykład co dziecko by myślało i jakie podejmowało decyzje o sobie na przyszłość jeśliby to rodzic narzucał swoje rozwiązania? Czy myślałoby że jest ważne i że jego zdanie się liczy? Czy nauczyłby się rozmawiać i uzgadniać wspólne stanowisko, jeśli tylko rodzica się liczy?
A co się zmienia jeśli robimy to razem?
Te wszystkie założenia spełnia WSPÓLNE przygotowywanie planu.
U mnie już zaraz powstaną dwa plany. Jeden będzie dotyczył poranków, a drugi tego co będziemy jedli na śniadanie. Ponieważ te dwa obszary wymagają u mnie pilnego uporządkowania.
Usiądę z moimi dziećmi po obiedzie nad czystą kartką papieru i najpierw przeproszę za dzisiejszy poranek. Wszyscy się miotaliśmy i poganialiśmy, a ja wydawałam dzieciom serię poleceń. One za to zachowywały się jak muchy w smole. Ogólnie nie było miło, uwierzcie mi.
Więc zacznę od przeprosin i powiem, że nie chcę, żeby nasze poranki tak wyglądały. Chcę, żeby było miło i przyjemnie i sprawnie. I poproszę ich o pomoc w skonstruowaniu planu poranka, który mi pomoże nie gderać, a im wiedzieć co jest do zrobienia i o której godzinie.
Moje dzieci są już całkiem duże (6 i 8 lat) i chodzą do szkoły, co jest i łatwiejsze i trudniejsze podczas przygotowywania planów. W każdym razie muszę się nieźle nagimnastykować, żeby ich zmotywować.
Potem spytam moje dzieci, co musi według nich zadziać się rano od wstania z łóżka do wyjścia do szkoły.
Pewnie będą wywracać oczami (8mio latek), ale potem, jak przypomnę im że potrzebuję planu, żeby nie gderać pomogą mi go zapisać.
Kiedyś głównie rysowaliśmy kolejne etapy planu, teraz pewnie będą to piktogramy z nagłówkami. Niektóre dzieci uwielbiają, gdy robi im się zdjęcia podczas wykonywania planowanych czynności i potem takie zdjęcia, wydrukowane lądują na planie. Gdy już stworzycie wszystkie etapy planu (mogą się znaleźć na oddzielnych karteczkach), nastąpi czas na ich ułożenie w pewnej kolejności. Ja zwykle pytam dzieci: “To jaką kolejność ustalamy”? I negocjujemy. Docelowo chcę, żeby moje dzieci wykonywały rano obowiązki domowe i robiły sobie kanapki, ale spokojnie, w tym momencie mamy problem z porannym wstawaniem (co dodatkowo podpowiada wcześniejszą godzinę kładzenia się spać).
Jeśli będziecie rysować/spisywać plan to pozwólcie sobie przy tym na wygłupy. Żarty wprowadzają luźną atmosferę, a wtedy mózg po prostu nam lepiej działa. Zawsze potem możecie powiedzieć: “Ej, nie możemy tego wszystkiego zrobić, co jest absolutnie konieczne rano?”.
Pewnie mi nie uwierzycie, że następnego dnia wszystko będzie świetnie działało i… macie rację..
Następnego dnia możliwe są dwa scenariusze. Dzieci tak się zaangażują, że rzeczywiście będzie prawie idealnie (tak się czasem zdarza w życiu mamy) albo zauważymy tylko małą poprawę.
Praktyczną ściągawkę z tworzenia planu dnia znajdziecie TUTAJ.
Ćwiczymy i doskonalimy. Najprawdopodobniej kolejnego dnia poprawimy nasz plan poranka. Spytam dzieci, co według nich poszło dobrze, a co mogłoby pójść jeszcze lepiej. Naniesiemy poprawki na nasz plan, albo narysujemy go jeszcze raz.
W kolejnych dniach będziemy eksperymentować z różnymi rozwiązaniami. Przyklejać plastelinę do zegarka, żeby zaznaczyć sobie kolejne 15 minutowe przedziały czasu, który został nam do wyjścia.
Na pewno będą momenty, kiedy dzieci będą kwestionować plan, albo po prostu utkną na jakimś etapie. Wtedy najlepiej jest zapytać: “Co jest następnym punktem na Twoim planie?” To zwykle pomaga. Pomocny będzie też przytulas, u mnie działa też przypomnienie, że zostało 15 minut do wyjścia.
No cóż. Jestem furiatką na odwyku i dosyć łatwo się denerwuję. Żeby tego uniknąć muszę skupić się na sobie, a nie na tym co robią dzieci. Wiem, że to jest trudne, ale inaczej znowu mogę zacząć krzyczeć. Po prostu wolę pozwolić im na porażkę niż znowu wpaść w ciągłe gderanie.
Najpierw decyduję co zrobię, jeśli nasze ustalenia nie zadziałają. Ja często decyduję, że wyjdę z domu, i razem ze mną moje dzieci maksymalnie o np.: 7:45. I już 5-7 minut wcześniej zawiadamiam, że uruchamiam procedurę wychodzenia i zapraszam wszystkie dzieci w takim stanie w jakim właśnie są. Trudno, najwyżej nie uczeszemy włosów, albo zapomnimy zeszytu. To wszystko będą doświadczenia, które ze wsparciem dorosłego pomogą dzieciom nauczyć się obowiązkowości (przeczytaj więcej o naturalnych konsekwencjach i wsparciu, którego możemy udzielić, żeby dziecko zrozumiało zależności). Korzystam tu oczywiście z zasady Pozytywnej Dyscypliny, że błędy są cudowną okazją do nauki.
To jest pytanie które często słyszę…
Nie, dzieci zyskują doświadczenia, które przy wsparciu dorosłego pomogą im wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ale pamiętajcie, że ludzie uczą się najlepiej w bezpiecznej atmosferze, a nie w stresie.
Ludzie uczą się na doświadczeniach i dzięki wsparciu innych ludzi. Nie dzięki grderaniu i krzyczeniu. Dlatego tak ważne jest późniejsze omawianie poranka: co nam poszło dobrze, a co mogłoby pójść jeszcze lepiej?
Dzięki temu wszystkiemu, kończę dzień bez poczucia winy.. Wiem że nasza rodzina nie jest idealna, ale z każdym dniem może być trochę lepiej, możemy lepiej współpracować ze sobą i uzyskiwać lepsze rezultaty. A przy okazji mieć więcej zabawy i frajdy.
I tego też wam wszystkim życzę. Jakie plany Wy ułożycie?
Jak stworzę nasz plan to umieszczę go tutaj i zapraszam też Was do umieszczania Waszych planów.
Asia