To jest mój post w ramach życzeń radosnych i pogodnych świąt 🙂
Życzę Wam mnóstwo zdrowia, uśmiechów i bliskości przez cały rok. I żebyś czuł/a że jesteś najlepszym rodzicem dla swoich dzieci, który umie równoważyć potrzeby wszystkich osób w Twojej rodzinie.
A żeby było łatwiej te życzenia spełnić przesyłam Ci trzy kroki, recepty, które mogą pomóc przez najbliższe dni.
Już o tym trochę pisałam w poprzednim mailu, ale to jest tak ważne, że powtórzę innymi słowami.
Możesz sobie oczywiście życzyć, żeby wszystko poszło świetnie i nikt się nie kłócił, ale... hmmm to świetna droga do frustracji. Nie do końca mamy wpływ na innych prawda?
SKUP SIĘ NA TYM CZEGO CHCESZ DOŚWIADCZAĆ.
Jakie zapachy, dźwięki, obrazy i emocje mają Ci towarzyszyć. Wyobraź sobie to bardzo mocno i oczywiście możesz porozmawiać o tym z innymi członkami swojej rodziny.
Może macie swoje jakieś rytuały rodzinne, albo chcecie je stworzyć?
Wyobraź sobie te momenty, które chcesz zobaczyć. Wszyscy siedzą przy stole i piją kakao. Dzieci łuskają migdały, a Ty gotujesz.... A może wspólnie ubieracie choinkę?
Zacznij oczywiście od komplementów (podziękuj wszystkim członkom swojej rodziny za to, co ostatnio dali z siebie (np.: za to że wczoraj dzieci sprawnie wyszły do szkoły i pomogły nawigować drogę do dentysty, za poranne przytulasy i za to, że Twój mąż tak bardzo troszczy się o Wasze finanse). Pozwól innym też podziękować.
Weź długopis/patyk, który będzie mikrofonem i poproś by każdy, do mikrofonu opowiedział o tym jak chce spędzić święta. Niech jedna osoba spisuje wszystkie pomysły. Potem podzielcie się odpowiedzialnościami.
Może jedno dziecko (oprócz mycia łazienki - moja 6 latka jest w tym świetna) może być odpowiedzialne za puszczanie kolęd? A drugie za gorącą czekoladę do deseru? To ważne, żeby dzieci czuły się współodpowiedzialne za organizację i żeby wiedziały, co konkretnie mają robić.
Możesz się też podzielić z nimi swoimi obawami - ja na przykład boję się, że się w którymś momencie pokłócimy, albo że ktoś będzie jęczał a ktoś zrzędził. Porozmawiam z nimi o tym. Planuję jeszcze przeczytać z moją rodziną bajkę o młynarzu Sylwestrze Lucyny Krzemienieckiej (tu możecie ją przeczytać), która właśnie dotyczy marudzenia.
To, że sobie wszystko ustalisz i zaplanujesz, a nawet zaplanujesz to ze swoją rodziną nie sprawi, że unikniesz wszystkich trudności.
Innymi słowy, NIE BĘDZIE IDEALNIE tak jak sobie to wyobrażasz.
Dlaczego to piszę?
Czy Pozytywna Dyscyplina nie działa?
Działa, działa. Tylko często tak jest, że w życiu spodziewamy się idealnych sytuacji (marzymy o nich i planujemy je takimi, prawda?), a one takie nie są. Jeśli masz tendencję do perfekcjonizmu, to może się okazać, że małe odstępstwo od planu wyprowadzi Cię z równowago. Wściekasz się jak niektórzy, bo dziecku trzeba powtarzać trzy razy/ Nie szkodzi że nie 10!!! 3 razy to i tak więcej niż się spodziewasz po włożeniu całej tej pracy w planowanie, prawda?
I cały magiczny świąteczny nastrój szlag trafia...
Znasz to skądś?! To się nie martw, nie jesteś sama.
Więc o co chodzi w punkcie 3?
Zadecyduj, że zachowasz świąteczny nastrój, nawet jeśli nie będzie idealnie. A nawet nastaw się na serię katastrof i wyobraź sobie, jak w tym wszystkim zachowujesz stan zen i pijesz grzane wino przy kominku (w słuchawkach na uszach z kolędami).
Plan A zrobiłaś w punkcie 1 i 2, a to jest Twój plan B.
Zaplanuj, że gdy Twoje dzieci przybiegną do Ciebie z krzykiem: "Mamooo, a on....." zamiast włączać się w tradycyjną dyskusję, po prostu zaśpiewasz z uśmiechem: "Przybieżeli do Betlejem..."
Czy to nie wspaniały sposób na rozładowanie atmosfery? Ja tak na pewno zrobię, bo chcę zobaczyć ich miny xD.
I nie chodzi tu o pobłażliwość. Rzeczy muszą się dziać, to oczywiste. Chodzi o to, żeby nie psuć sobie humoru myślami: "Ile ja razy mam mu powtarzać"? To proste, tyle ile trzeba. "Ile razy mam go wołać na dół". Ja wczoraj swojego syna wołałam chyba z 10 razy. Przychodził na dół 10 razy, żeby odstawić jedną rzecz na miejsce, a że rzeczy było 10.. (W najbliższym czasie sprawdzimy, jak zadziała lista rzeczy do zrobienia.)
Nie pozwól popsuć sobie świątecznego nastroju, a po narzędzia wychowawcze sięgaj do Talii Kart Narzędzi Pozytywnej Dyscypliny...
A jakie Ty masz patenty na świąteczny nastrój?
Mam nadzieję, że Twoje święta będą pełne śmiechu, przytulasów i miłości.
Wesołych świąt od całej ekipy Pozytywnej Dyscypliny życzy
Joasia Baranowska
Czy chwalenie zawsze jest dobre?
Zanim Wam odpowiem na to pytanie, sami posłuchajcie:
Zastanówcie się, kto, tak naprawdę jest w centrum uwagi w tych komunikatach?....
Coś mi się zdaje, że to nie dziecko, ale raczej dorosły, które je wypowiada.
Oczywiście, że to jest bardzo miłe słyszeć, że inni są z nas zadowoleni i pewnie myślicie sobie: „Ale czy jest w tym coś złego?”
Wyobraź sobie, że przez całe życie dostajesz takie komunikaty. Czy wiesz tak naprawdę jakie są Twoje mocne strony? Jakie cele sobie stawiasz? Co czujesz, gdy myślisz, że możesz zawieść czyjeś oczekiwania?
A teraz posłuchaj takich komunikatów:
Widzicie różnice?
Te drugie komunikaty nazywamy w Pozytywnej Dyscyplinie ZACHĘTAMI. Są mniej oceniające, bardziej opisowe, są skupione na dziecku, a nie na dorosłym (i jego opinii), i co najważniejsze są bardzo konkretne.
Chciałabym bardzo napisać, że nie. Jednak chwalenie jest jak słodycze, a zachęty są tym, czego tak naprawdę dzieci (ludzie) potrzebują. Zbyt wiele pochwał sprawia, że dzieci uzależniają się od nich i w efekcie:
Oczywiście, jeśli pochwalimy dziecko raz na tydzień, to nic się nie stanie, ale zawsze starajmy się dbać, o to, by rozwijać w dziecku jego umiejętność samooceny. Jak?
W ten sposób naprawdę dajemy dziecku znać, że jesteśmy na nie uważni, a to więcej znaczy niż milion pochwał.
Jest jeszcze jedna wada pochwał. Nie da się jej wtedy dać. Tymczasem dzieciom wtedy niczego bardziej nie potrzeba, niż ciepłych, wspierających słów. I możemy im wtedy dać zachętę:
Jak odróżnić zachętę od pochwały? Kilka wskazówek już macie powyżej, a w książce „Pozytywna Dyscyplina dla przedszkolaków” możecie przeczytać, że zachęta to słowa, które możesz powiedzieć do konkretnego dziecka w konkretnym momencie, a nie wszystko do wszystkich.
Wiem, że temat chwalenia jest nieco kontrowersyjny, bo jak to, mamy nie chwalić dzieci? Moim zdaniem wszystko zależy od proporcji, niech pochwały nie zasypią dzieci. Uczciwie odpowiedzcie sobie na pytanie, czy umiecie wspierać dzieci zachętami. Jeśli nie to ćwiczcie ten konkretny język. Wtedy pochwała od czasu do czasu nie zaszkodzi.