Koszyk
Produkt dodany do koszyka Produkt zaktualizowany Produkt usunięty z koszyka Brak produktu na magazynie Podaj prawidłową ilość

Brak produktów w koszyku.

Stań po stronie nastolatka - pisze Iwona Michniewicz

Co wpływa na to, jak zachowujemy się trudnych sytuacjach ze swoimi dziećmi?

Czy to wynika z naszych doświadczeń?

Czy z ilości trudnych zachowań nastolatka? A może z naszych przekonań? Jaki wpływ ma nasz styl myślenia i działania? A może boimy się tego „co ludzie powiedzą?”.

Tych czynników jest cała masa. I wiele z nich oddziałuje na nas poza naszą świadomością – niestety. Przejmijmy nad nimi kontrolę i zastanówmy się co CHCESZ, żeby miało dla Ciebie najważniejsze znaczenie i wpływ na to, jak budujesz relację ze swoim dzieckiem.

Pamiętasz jak twój (dziś) nastolatek uczył się nowych rzeczy mając kilka miesięcy, a później lat? Łatwo było wtedy wybaczać mu błędy, prawda? A teraz jest już taki duży i przecież wie, czego od niego oczekują rodzice. Powinien to robić! A jak robi inaczej, to dorośli są niezadowoleni.

No właśnie: czy wie i czy powinien?

Po pierwsze dzieci mają inne priorytety niż rodzice i to widać coraz bardziej, gdy z dziecka stają się nastolatkami.

Po drugie te lata przejścia z dzieciństwa w dorosłość to czas, kiedy młody człowiek zdobywa nowe kompetencje. Jedną z nich (bardzo ważną) jest samostanowienie, decydowanie o sobie. I rolą rodziców jest pomaganie w zdobywaniu tych umiejętności. Pozwalaliśmy dziecku rozwalać jedzenie, gdy uczyło się jeść. Pozwalaliśmy popełniać błędy, gdy uczyło się mówić, albo wręcz nas te pomyłki bawiły.

Teraz przyszedł czas by pozwolić nastolatkowi nauczyć się samodzielnego podejmowania decyzji dotyczących jego życia. I chociaż błędy, które może popełnić nastolatek mogą być o wiele cięższego kalibru – to naszą rolą jest pozwolić je popełniać, dając dziecku bezpieczną przestrzeń na ten trening. Zostawić odpowiedzialność i pozwolić doświadczać, będąc wsparciem – to jest milion razy lepsza lekcja niż tłumaczenie, proszenie, czy nakazywanie.

W dzisiejszych czasach rodzicom dorastających dzieci towarzyszy wiele lęku . Pojawiają się myśli: jak nie będę go kontrolować to wpadnie w złe towarzystwo. Jak nie będę pilnować to zawali szkołę. Jak nie będę sprawdzać to źle się ubierze, nie zje, spóźni się na autobus itd. To często przeradza się w kontrolę najmniejszych kroków. I im bardziej rodzice pragną kontrolować tym bardziej nastolatek pragnie się spod tej kontroli wyrwać.

Co innego kontrola, a co innego troska

Jeśli twój nastolatek będzie pewny, że stoisz po jego stronie i twoja miłość nie jest zależna od jego zachowań to masz szansę, że doceni twoją troskę.

No i oczywiście nie może to polegać na tym by mówić wyłącznie: kocham Cię, wierzę, że podejmiesz dobrą decyzję itd. Jane Nelsen i Lynn Lott używają w książce bardzo obrazowego porównania do załogi samolotu. Zawsze jest kapitan i drugi pilot. W samolocie życia twojego dziecka pozwól mu być… kapitanem. Ciekawe czy zanim doczytaliście to zdanie do końca pomyśleliście „drugim pilotem”? Nie! To jego życie i on/ona mają być kapitanem. Nastolatki muszą się tej roli nauczyć. Teraz, póki jeszcze mogą liczyć na waszą pomoc, by sterować swoi życiem mądrze i odpowiedzialnie.

Rodzice wiedzą, że wszelkie działania ograniczające pomysły dzieci wynikają najczęściej z troski. Dzieci jednak odbierają je, jako czepianie się, utrudnianie życia. Dorośli wytykając błędy sądzą, że służy to ich wyeliminowaniu. Młodzi tymczasem czują się zdołowani, gdy koncentrujemy się na błędach. Tym bardziej, że te odpowiednie zachowania traktujemy, jako coś naturalnego – i nie doceniamy ich.

Było o kontroli. Jest też druga strona medalu. Rodzice, którzy wychodzą z założenia, że najlepszą metodą na dogadanie się z nastolatkiem będzie bycie ich kumplem. Brak granic, brak wymagań, brak odpowiedzialności. Do czego prowadzi? Dziecko może wręcz poczuć się zaniedbywane. Nie czuje, że ma rodziców. Owszem mamy mieć świetną relację z dziećmi i jednocześnie powinna to być relacja rodzic – dziecko.

Dlatego tak ważna jest równowaga, którą w pozytywnej dyscyplinie nazywamy:

Uprzejmy (życzliwy) i stanowczy jednocześnie.

Czyli dbamy o relację, zauważamy i szanujemy uczucia i potrzeby i jednocześnie pilnujemy ustaleń, szukamy rozwiązań, zawieramy umowy szanujące nasze potrzeby i oczekiwania i doprowadzamy do ich realizacji w łagodny acz stanowczy sposób.

W książce „Pozytywna Dyscyplina dla nastolatków” autorki podają siedem sposobów na stworzenie więzi z nastolatkiem:

  1. Postaw się w jego sytuacji i okaż mu empatię.
  2. Słuchaj go i okazuj zainteresowanie.
  3. Przestań się troszczyć o to, co powiedzą ludzie – rób to, co jest najlepsze dla twojego nastolatka.
  4. Nie zawstydzaj go, lecz ośmielaj.
  5. Upewnij się, że dociera do niego twoje przesłanie miłości.
  6. Zachęcaj go do skupiania się na szukaniu rozwiązań problemów.
  7. Dąż do porozumienia z poszanowaniem obu stron.

Jedną z trudniejszych rzeczy jest słuchanie. Bo przecież my mamy doświadczenie i wiemy jak trzeba postąpić. Mamy gotową, świetną radę na każdy problem. Ale twój nastolatek wcale tego nie potrzebuje.

Potrzebuje wysłuchania, zainteresowania , przestrzeni i twojej gotowości do relacji… a nie porad lub co gorsza kazań. Zastąp kazania pytaniami pełnymi ciekawości, które pomogą dziecku zastanowić się nad potencjalnymi konsekwencjami jego wyborów.

Warto wspólnie szukać rozwiązań, i rolą dorosłego jest pomagać, dopytywać, ukierunkowywać a nie podawać rozwiązania. Nawet, jeśli wiesz, że lepsze dla dziecka będzie rozwiązanie X, a ono chce spróbować Y – pozwól na to (jeśli tylko mieści się to w szeroko pojętych granicach bezpieczeństwa, lub nawet trochę rozciąga Twoją strefę komfortu).

Nauka na własnych błędach jest najskuteczniejsza. Choć może być trudna zarówno dla nastolatka jak i dla rodzica. Jednak nie chodzi nam o to, żeby dziś wszystko było idealnie. Chodzi nam o wychowanie mądrego, odpowiedzialnego młodego człowieka. Czyż nie?

Podsumowując:

Dla relacji z nastolatkiem i skuteczności rodzicielskiej warto zadbać o tych kilka spraw:

  1. Bądź drugim pilotem – wspieraj, ale oddaj stery.
  2. Bądź gotowy na to, że stare nawyki będą powracać. Zdanie sobie sprawy z popełnionego rodzicielskiego błędu to już duży sukces. Praktykuj wytrwale oddawanie kontroli nad życiem nastolatka - nastolatkowi.
  3. Pamiętaj o bezwarunkowej miłości i wzajemnym szacunku
  4. Zawsze bierz pod  uwagę zdanie nastolatka w sprawach, które go dotyczą. Nie chodzi o to, że masz zawsze zrobić tak, jak on chce. Zawsze natomiast wysłuchaj jego zdania i sprawdź, dlaczego dana opcja jest wg niego najlepsza. Rozmawiajcie.
  5. Dużo ćwicz bycie rodzicem nastolatka. On zawsze będzie twoim dzieckiem, ale właśnie kształtuje się jego osobowość indywidualność i pozwól mu ją rozwinąć. By mógł z odpowiednimi kompetencjami wkroczyć w dorosłość.

Im  bardziej będziesz stać po jego stronie i wspierać tym szybciej minie „najtrudniejszy” czas☺


Iwona Michniewicz -

Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny

www.pozytywnirodzice.pl

Przeczytaj cały artykuł lub obejrzyj naszą video rozmowę, znajdziesz ją niżej. A teraz oddaję głos Natalii - Joasia

 

Natalia Bednarska, mama trójki dzieci w wieku 7, 5 i 2 lata.

Kiedy rodzi nam się drugie dziecko, nasze rodzicielstwo zyskuje podwójny wymiar: doświadczamy dwa razy więcej radości, ale w gratisie dostajemy również nowe wyzwania związane z wychowywaniem rodzeństwa, a w naszej głowie prawdopodobnie już na wiele lat zagości stała myśl: czy zgodne rodzeństwo jest możliwe?

Zanim poznałam Pozytywną Dyscyplinę, byłam mamą dwójki dzieci z małą różnicą wieku. Wychowując 4 latka i 2 latkę największym wyzwaniem była dla mnie ich iskrząca relacja. Kłótnie, drobne sprzeczki, zaczepki i bicie były na porządku dziennym, a ja miałam utarty schemat reagowania: próbowałam rozwiązać konflikt najszybciej jak to możliwe, wchodziłam między dzieci niczym skład sędziowski orzekający wyrok: winny, niewinny. Szufladkowałam dzieci na ofiarę (“przecież ona taka biedna jest”, “ustąp jej, jest młodsza!” “Nic Ci nie zrobiła!”) i na tak zwanego agresora (“Znowu bijesz?!”, “dlaczego Ty się ciągle tak zachowujesz?”). Byłam nieświadoma tego, że kierując w stronę dzieci takie komunikaty wzmacniam w nich tylko to zachowanie, którego chcę, by unikały! To było jak gaszenie pożaru benzyną.

Od czego zaczęłam naprawę relacji w rodzeństwie?

Wielkim odkryciem dla mnie było to, że konflikty w rodzeństwie są normalne! Brzmi odkrywczo, nieprawdaż? Dla mnie faktycznie takie było, ponieważ myślałam, że tylko moje dzieci kłócą i biją się z taką częstotliwością. Dowiedziałam się, że małe dzieci (2-4 lata) doświadczają więcej niż 6 sytuacji spornych na godzinę (!). Na temat statystyk dotyczących częstotliwości kłótni odsyłam cię do artykułu, do którego link znajdziesz na końcu artykułu. Dzięki temu pozbyłam się stresu i poczucia winy, że coś z moimi dziećmi jest nie tak.

Nie jesteś sędzią swoich dzieci

Relacje między moimi dziećmi zaczęły się stopniowo naprawiać, wtedy gdy zaczęłam wychodzić z roli sędziego. Odczepienie łatek “sprawca”, “ofiara”, traktowanie dzieci równo, nie dociekanie, kto zaczął, oddanie im odpowiedzialności za konflikt było pierwszym krokiem.  Zachęcanie, by spróbowały wyrazić swoje uczucia, potrzeby i skupiły się na rozwiązaniu problemu dało dużą poprawę. Zwolniłam tempo moich reakcji, ponieważ uświadomiłam sobie, że reagowałam zbyt szybko. Leciałam niczym sprinter do pokoju na dźwięk pierwszego “Mamooo” i nie dawałam dzieciom szansy na rozwiązanie konfliktu osobiście. Oczywiście, w sytuacjach, gdy któremuś z dzieci zagrażało niebezpieczeństwo, kiedy się biły lub rwały sobie przysłowiowe włosy z głowy- reaguję natychmiast i stanowczo. Mamy zasadę, że nie bijemy się, zawsze w takich sytuacjach staram się przypominać dzieciom to, że jesteśmy jednym stadem- jedną rodziną i ważne jest, by każdy dobrze się czuł. Zadaję różne pytania pełne ciekawości, np.: jak możesz wyrazić złość na brata, że zepsuł ci zabawę? Czy jak go uderzysz to on będzie czuł się dobrze z nami? Jak możesz powiedzieć jej z szacunkiem zamiast wyzywać ją? Pytania pełne ciekawości są super techniką, bo nie oceniają- nie pytam się DLACZEGO- bo dlaczego wpędza od razu w poczucie winy i tłumaczenie się. Zamiast pytać się: Dlaczego znowu to zrobiłeś? Pytam się: Co się stało, że tak zareagowałeś? Opowiesz mi o tym? Wtedy dziecko nie czuje się “zaszufladkowane” i chętniej dzieli się tym, co czuje i co się wydarzyło.

Odpowiedzialne są wszystkie strony w relacji

Warto pamiętać, że w konfliktach między rodzeństwem nie jesteśmy w stanie dotrzeć do tego, kto pierwszy zaczął i są sytuacje, gdzie jedno dziecko prowokuje drugie specjalnie, a kiedy w odpowiedzi “oberwie”, to czuje się pokrzywdzone i my często też w taką narrację dajemy się nieświadomie wmanewrować. Dodatkowo, ważne jest by wziąć pod uwagę wiek dzieci i ich rozwój fizyczny, poznawczy i emocjonalny- on również ma kluczowy wpływ na dojrzałość relacji między dziećmi i ilość nieporozumień. Czasami jako rodzice ulegamy również pokusie, by wymagać od najstarszego, by zachowywało się doroślej, było bardziej odpowiedzialne i wyrozumiałe w stosunku do młodszego, dzieliło się swoimi zabawkami itd., chociaż czasami różnica wieku jest naprawdę niewielka i rzeczony starszak jako 4 latek nie osiągnął jeszcze pewnych umiejętności ze względu na swój wiek, które pozwoliłyby mu zachowywać się tak, jak od niego oczekujemy (jeśli jesteś zainteresowany tym tematem, to zapraszam do zapoznania się ze zjawiskiem “przekleństwa pierworodnego” 🙂 ).

Konflikty i sprzeczki między ludźmi mieszkającymi pod jednym dachem są normalne.

Kiedy się zdarzają, warto spojrzeć na nie jako na trening umiejętności społecznych: dzieci właśnie w tej chwili trenują wiele cennych umiejętności 🙂 Rozwiązywania problemów, negocjacji, asertywności, komunikowania swoich potrzeb i uczuć, perswazji i wielu innych. Staram się wycofywać z tych konfliktów stosując technikę 3 W- wyjdz, wytrzymaj, wyproś: czasami wchodzę do pokoju i przyglądam się w milczeniu sprzeczce, czasami wchodzę i wychodzę bez słowa, a innym razem proszę ich, by poszli się kłócić z dala ode mnie. Są jednak sytuacje, szczególnie teraz, gdy jestem potrójną mamą i nasz dwulatek bierze czynny udział w konfliktach, gdzie wchodzę w rolę moderatora między rodzeństwem i odzwierciedlam co do siebie nawzajem mówią. “Jest Ci przykro, bo brat zabrał Twoją zabawkę? Co chciałabyś mu powiedzieć? Czego potrzebujesz?Jakie macie pomysły na dogadanie się?” dzięki takiemu “suflerowaniu” dzieci czują się usłyszane ze swoimi emocjami i problemami, a także są zachęcone, by samodzielnie pomyślały nad dalszą rozmową z bratem/ siostrą i tym, co chcą powiedzieć. Robimy burzę mózgów na temat rozwiązań danej sytuacji, np. ustawiamy budzik na konkretną ilość czasu na zabawę, kiedy bujają się na hamaku to dla każdej osoby odliczamy np. do 50 i zmiana, korzystają z koła wyboru  lub jak nie mogą się porozumieć odnośnie zabawy konkretną zabawką, to zabieram ją do czasu aż ochłoną i wymyślą rozwiązanie, następnie oddaję.

To nie dzieci, to ich mózgi..

W wolniejszym i spokojniejszym reagowaniu pomaga mi model mózgu trójjedynego i świadomość, że kiedy jesteśmy w emocjach, nic mądrego nie wymyślimy, więc najpierw musimy się uspokoić. By móc pomóc dzieciom, rodzic musi założyć sobie przysłowiową maskę w pierwszej kolejności, czyli uspokoić najpierw siebie. Dużą pomocą w samoregulacji dzieci jest pozytywna przerwa i koło złości, na którym mają własnoręcznie narysowane swoje sposoby na uspokojenie czy koło wyboru, czyli wcześniej ustalone propozycje na rozwiązanie danego problemu np. kłótni o zabawkę.

Mają prawo czuć to co czują

Staram się nie zaprzeczać emocjom dzieci, mają prawo czuć to co czują. Często dla nas jest bolesne, kiedy dziecko powie “nie lubię mojej siostry/brata” i od razu chcemy temu zaprzeczać. Warto poświęcić chwilę na rozmowę z dzieckiem i zapytać się, co jest pod spodem tego stwierdzenia: może mówi, że nie lubi siostry, bo zawsze musi jej ustępować? Albo zawsze dzielić się?

Naucz ich zarządzania

Aktualnym problemem dla naszej rodziny jest relacja między starszakami a dwulatkiem. Dwulatek, jak wiadomo, zazwyczaj chce się bawić, ale nie potrafi jeszcze, psuje zabawę, zabiera klocki, ucieka z nimi itd. Przypominam wtedy starszakom, żeby weszły w rolę “kierownika” zabawy i pokazały najmłodszemu CO MOŻE ROBIĆ,  ZAMIAST TEGO, CZEGO NIE MOŻE i by konstruktywnie włączyły go do zabawy (zamiast “nie rób!” “nie zabieraj mi klocków!” “Idź stąd!” rozdzielanie ról w zabawie; podaj ten klocek, ty będziesz pasażerem, a ja konduktorem itd.). Dzięki takiemu podejściu młodsze czuje przynależność, że jest włączony w zabawę, a wszyscy uczą się umiejętności współpracy, kooperacji i komunikacji. Na razie sprawdza się to nam, najmłodszy czuje się włączony w zabawę, czasami oczywiście są jakieś konflikty i nie jest idealnie, ale jak już wiemy, konflikty są czymś normalnym 😉 Z biegiem czasu będą musieli negocjować między sobą swoje pomysły na zabawę, co też jest normalne.

Zachowanie to tylko wierzchołek góry lodowej

Wspierając relacje między dziećmi warto pamiętać także o metaforze gór lodowych i 4 błędnych celach zachowania: o uwadze, władzy, zemście i braku wiary. Niemal codziennie obserwuję, jak dzieci wchodzą w błędne cele również w stosunku do siebie nawzajem. Któż nie słyszał: nie zaproszę Cię na moje urodziny! Jesteś głupi/ głupia!, albo nie był świadkiem jak jedno drugiemu zepsuło coś specjalnie? To są przykładowe sytuacje, w których dzieci pod swoim zachowaniem mają zaszyfrowany komunikat: nie przynależę i szukam sposobu, by przynależeć znowu. O błędnych celach szerzej możecie przeczytać w książkach Pozytywnej Dyscypliny bądź zapoznać się z filmami Joasi Baranowskiej i Sylwii Anderson- Hanney na ten temat zamieszczonymi na stronie www.pozytywnadyscyplina.pl lub na kanale Pozytywnej Dyscypliny na youtube.

 

Pozytywna Dyscyplina to najlepszy coaching rodzicielski dla mnie. Jest moim wsparciem w byciu rodzicem, przypomina mi, jaki cel długofalowy, również w relacjach między rodzeństwem, chcę osiągnąć i którą drogą iść, by dotrzeć do tego celu. Dzięki PD staję się “mniej idealną mamą”, ponieważ już wiem, że nie muszę być perfekcyjna, by być dobrą mamą. Daję sobie przestrzeń na błędy, pomyłki, na których nieustannie się uczę i tym samym pokazuję również dzieciom, że każdy z nas ma do nich prawo.

Artykuł nt. badań dotyczących ilości konfliktów w rodzeństwie: https://mataja.pl/2016/03/fight-club-statystyki-konfliktow-miedzy-rodzenstwem/

 

KONTAKT DO NATALII - KLIKNIJ

 

 

Bycie rodzicem to praca w pełnym wymiarze godzin. Na kilka etatów. Bez urlopów i zwolnień. Za to z ograniczonymi możliwościami snu i świętego spokoju. Skąd zatem brać energię do tego by uważnie spełniać swoje zadania? By powierzony nam, najbliższy sercu, żywy organizm, z którym mamy przyjemność współistnieć miał szansę rozwijać się i wzrastać w najlepszych możliwych warunkach?

Z odsieczą przyszła Pozytywna Dyscyplina

Mnie, mamie trójki dzieci, pedagogowi z wieloletnim stażem, która często czuła się, jakby miała przywiązaną kulę u szyi (urodziłam trójkę dzieci w 3,5 roku więc bywało różnie :)) z odsieczą przyszła Pozytywna Dyscyplina. Pokazała, że nie muszę być idealna by być dobrą mamą. Mogę się pomylić i popełnić błąd. Mogę moje dzieci przeprosić, co wcale nie przekreśli mojego autorytetu na wieku wieków. Dała całą masę narzędzi i konkretnych rozwiązań na to jak budować silną więź z dziećmi, jak radzić sobie w trudnych momentach rodzicielstwa. Stała się moją siłą, skrzydłami, które oderwały mnie od bruku, którego sięgnęłam starając się za wszelką cenę być ideałem.

Czego chcesz dla dzieci

Poznając Pozytywną Dyscyplinę zrozumiałam, że warto mieć cel wychowawczy. Określić kogo chcę wychować, w jakie życiowe kompetencje swoje dzieci wyposażyć. Jakie cechy i wartości w nich pielęgnować. Warto je zapisać, powiesić w widocznym miejscu, by do nich często wracać. Mieć je z tyłu swojej rodzicielskiej głowy, by w każdej sytuacji móc zapytać siebie: „czy to co właśnie zrobiłam przybliża moje dzieci do tego, w co chciałabym je wyposażyć?”. Czy moje wrzaski skierowane w stronę dziecka słyszalne w ogrodzie sąsiada siedem posesji dalej uczy je szacunku do drugiego człowieka? Czy moje wieczne „zaraz”, „poczekaj”, „odejdź” wypowiedziane z nosem w telefonie pokazuje mojemu dziecku jak jest dla mnie ważne i podnosi jego poczucie wartości?

Rozwiązania zamiast obwiniania

Innym, jakże cennym dla mnie odkryciem była flagowa technika PD jaką jest skupianie się na rozwiązaniu. Nie: dociekanie kto co zrobił i dlaczego. Nie: wymyślanie jak sprawcę czynu solidnie i skutecznie ukarać, by na wieki zapamiętał swój błąd i nigdy więcej nie odważył się go popełnić. Nie muszę nikomu z Was tłumaczyć, ile energii traci matka trójki dzieci w wieku mocno przedszkolnym by dociec kto zaczął, kto ugryzł, kto szarpnął i kto w końcu (o zgrozo!!!) wylał ten sok?! Ile łez takie dochodzenie wyciska z trzech par dziecięcych oczu? Ile strachu wywołuje w trzech rozpędzonych do granic możliwości i walących jak młot serduszkach? Jak ściska dziecięce usta i pięści. W końcu jak szarpie relacje mamy z dziećmi. Pozytywna Dyscyplina nauczyła mnie, że można i trzeba inaczej. Że nieważne jest to co się JUŻ wydarzyło. Rozlał się sok. To fakt. I co teraz? Zapytaj dzieci. Odpowiedzą najprawdopodobniej: „trzeba posprzątać”. I zrobią to. Często z uśmiechem na buzi. Same na siebie wezmą odpowiedzialność za to co się wydarzyło. Jeżeli dobrze je pokierujesz, znajdą też sposób na to co robić by kolejny raz do takiej sytuacji nie doszło. To od nas, dorosłych zależy ile energii stracimy na danym wydarzeniu i w którą stronę ona popłynie. Czy wzmocni nasze relacje z dzieckiem, czy je nadszarpnie. Na podstawie naszej reakcji dzieci zbudują osąd na swój własny temat (jestem dobry lub zły), na temat świata (znowu - jest dobry lub zły) i podejmą adekwatne do swoich subiektywnych ocen działania (chcę z mamą współpracować, albo nie chcę jej znać). Pofrunie lub upadnie…

Powróćmy zatem do naszego pytania skąd brać energię by dawać dzieciom siłę? Przede wszystkim starajmy się jej nie tracić na poszukiwanie winnych i ich karanie. Odpuszczajmy grzeszki, a nawet grzechy i skupmy się na wspólnym poszukiwaniu rozwiązań, które pomogą nam uniknąć przykrych sytuacji w przyszłości.

Autorka:

Katarzyna Malinowska, Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, pedagog, mediator rodzinny, właścicielka Pracowni Edukacyjnej „Rodzina na warsztat” prowadzi warsztaty, szkolenia i konsultacje indywidualnie (również telefoniczne) dla rodziców oraz kadry w żłobkach i przedszkolach. Pedagog w szkole podstawowej.

www.rodzinanawarsztat.pl

https://www.facebook.com/RodzinaNaWarsztat/

tel. 502244173

Foto: Aleksandra Walendzik FotOla https://www.facebook.com/fotografia.fotola/

crossmenu