Kiedy rozmawiałam z Sylwią Anderson-Haney przygotowując się do nagrania filmu o nastolatkach, rozmawiałyśmy o tym jakie są wyzwania wieku nastoletniego. Sylwia zapytała: “ale co tylko 3 !!!?” Ale udało się, wybrałyśmy 3 wyzwania, które wyróżniają ten czas. Sprawdź o czym rozmawiałyśmy 🙂
Video o nastolatkach obejrzysz tu:
Te straszne nastolatki! - 3 wyzwania i 3 wskazówki jak ogarnąć z nimi relacje.
Dajcie znać w jakim wieku macie dzieci i jakie macie wyzwania wychowawcze?
My zajmiemy się trzema kluczowymi wyzwaniami dotyczącymi tego okresu.
Przeczytaj transkrypcje
Sylwia Anderson - Haney: Jedno z najtrudniejszych wyzwań, które jest nowe w odróżnieniu od tych wcześniejszych etapów rozwojowych, to jest izolacja nastolatków od rodziny. Dzieci wybierają spotkania z przyjaciółmi, zamiast wspólne rodzinne wyjście, że wybierają zamknięcie się w pokoju i czatowanie ze swoimi znajomymi na Messengerze, zamiast rodzinną planszówkę.
Przychodzą nam wtedy myśli: Czy popełniliśmy jakiś błąd? Czy zrobiliśmy coś takiego, że dziecko nas po prostu nie chce? Z jednej strony mamy poczucie winy i odrzucenia, a z drugiej strony przychodzi myśl: chwileczkę kolego, młoda damo, ty się izolujesz. Tak nie może być! Plączemy się w poszukiwaniu tych rozwiązań, a trzeba by spojrzeć gdzieś zupełnie inaczej. To jest wyzwanie trudne dla mnie, wymagające ogromnej ilości pracy, ale możliwe do zrealizowania.
Joanna Baranowska: Ja mam jeszcze nie nastolatka, bo 9-latka w domu, ale obawiam się, bo widzę, jak mojemu Antkowi zależy na ekranach i jak go to przyciąga jak magnes. U mnie jeszcze nie ma tego aspektu grupy (czatowanie na komunikatorach), ale lada moment się zacznie. Czy jest coś, co ja mogę zrobić w tym momencie, by uniknąć tej trudności, bo już teraz Antka ciężko odkleić od ekranów. A co dopiero będzie, kiedy jeszcze dojdzie wpływ grupy rówieśniczej?
Trzecią obawą jest to, że moje dzieci przestaną pozytywnie ze mną wchodzić w relacje albo to będzie bardzo negatywne...Jak to wygląda?
Sylwia Anderson - Haney: To jest tak, że z jednej strony wydaje się, że nie ma tych emocji, że one są odcięte, że ich świat jest zamknięty i nie ma wejścia do emocji. Z drugiej strony zauważam, że nastolatki bardzo nadinterpretowują pewne nasze zachowania - podniesiony ton rozumieją jako krzyk, zwrócenie uwagi rozumieją jako straszną krytykę i obelgę. To się wszystko łączy z tym, że to z jednej strony jest powtórzenie etapu 2.5 - 3 lata, czyli emocjonalnie jest tego tyle (zaburzenia hormonalne), że dzieci sobie z tym nie radzą.
Joanna Baranowska: Stąd biorą się fochy, złośliwości, unoszenie się honorem.
Sylwia Anderson - Honey: Tak. “Nie, bo nie! Nie będziesz mną rządzić. Ja już jestem dorosły/a”. Chęć bycia dorosłym z kompetencjami dzieci. Na złość mamie utnę sobie nos 🙂 Ja się obawiałam tego, że nasza relacja w ogóle zniknie, albo będzie tak bardzo osłabiona, że jak mam mówić o obowiązkach, o szkole (są wybory szkół). Bez tej relacji nie ma w ogóle rozmowy.
Joanna Baranowska: Jakie są rozwiązania? Od czego zacząć w budowaniu relacji z nastolatkami?
W Pozytywnej Dyscyplinie staramy się nie dawać rad, bo chcemy żebyście wy byli ekspertami od swojego życia. Dlatego dzielimy się z wami narzędziami i pozycjami książkowymi, bo chcemy żebyście sami wdrażali tą wiedzę, byli na szkoleniach i sami się tego uczyli. Każdy ma swoją własna rodzinę i swoje własne dziecko, ale może weźmiecie sobie też coś z naszego doświadczenia.
Sylwia Anderson - Haney: Zanim u mnie pojawiły się nastolatki były już Karty Pozytywnej Dyscypliny, więc ja jestem w tej uprzywilejowanej pozycji. Pierwszą, kluczową, podstawową techniką jest dla mnie: nawiąż relacje, zanim naprawisz sytuacje. To jest podejście do relacji z nastolatkiem. Ja bym to nazwała krócej relacja, przed racją. Nie muszę mieć racji, moje zdanie nie musi być na wierzchu, nawet jeżeli to będzie szybciej, lepiej, skuteczniej, ale ważniejsze jest to, żeby w tym momencie moja relacja z dzieckiem nie ucierpiała. Czasem ważniejsze jest to, że mogę z córką/synem porozmawiać na bardzo trudne tematy niż to, że nastolatek/tka ma porządek w pokoju albo, że wypełnił wcześniej ustalone obowiązki. Tej relacji nie da się zbudować w żaden inny sposób niż czasem - wspólnie spędzonym czasem. Warto zadać sobie pytanie: ile tego specjalnego czasu spędzamy z naszymi dziećmi jako rodzice i co on nam daje? Podczas spotkań na spacerze, w drodze ze szkoły, po zakupy, ale 1:1 - tak jak randka, dowiemy się więcej niż wypytując.
Joanna Baranowska: Drugie narzędzie to specjalny czas 1:1. Czy macie je wdrożone? Spędzacie czas ze swoimi nastoletnimi dziećmi? Często dziecko reagują na taką propozycją fochem, ale idą ze swoim rodzicem na spacer, a potem się okazuje, że one tego bardzo potrzebują.
Sylwia Anderson - Haney: Ja ściągałam wszystkie starsze dzieci do wieczornej planszówki. Na początku brały w niej udział niechętnie, a po czasie same dopytywały się, kiedy zagramy wieczorem. Podczas takiego spotkania dowiadujemy się o naszych nastolatkach masę rzeczy. Podczas tych spotkań się doceniamy. To jest coś, czego nie da się zastąpić żadnymi prezentami. Nic nie da rady zbudować relacji, jak wspólny czas z nastolatkiem, gdzie naprawdę podążamy za dzieckiem.
Joanna Baranowska: Wchodzimy w jego świat. Jeśli kogoś kochamy i chcemy zbudować z nim relacje, to chcemy go poznać. Dziecko cały czas się zmienia, więc musimy na nowo je poznawać na kolejnym etapie: co go interesuje, jak funkcjonuje. Możemy opowiadać o swoich sytuacjach w ciągu dnia, przywoływać historie z dzieciństwa, dzielić się swoimi doświadczeniami, to też pokaże dziecku na czym polega ta zabawa, to rozmawianiu. Jakie tematy możemy podejmować podczas wspólnej rozmowy.
Sylwia Anderson - Haney: Ja zawsze mówię: “Wiecie, co mi się dziś przydarzyło? Nie wiem co z tym zrobić…” Tym zdaniem wciągam dzieci w odpowiedzialność i wspólne rozwiązywanie trudnych sytuacji. Moje standardowe teksty: “Najfajniejsza rzecz, która wydarzyła się w szkole?”, “Co dzisiaj było najtrudniejszego?”. To mogą być różne rzeczy, żeby oni zobaczyli, że rodzic też człowiek, a nie tylko, że rodzice pytają tylko o lekcje, co było zadane, czy posprzątałeś pokój?
Joanna Baranowska: Czy to jest budowanie relacji? To tak jakby dorosły usłyszał po powrocie do domu pytanie: “Ile zarobiłeś?”
Sylwia Anderson - Haney: Budowanie relacji powoduje, że dzieci same opowiadają później o tych rzeczach. Kiedy skupiam się mocno na relacji, a nie tym, żeby być śledczym mojego dziecka, to dzieci się otwierają same bez moich pytań. To jest proces, więc trzeba dać sobie na to czas.
Joasia Baranowska: Kiedy skupiam się na relacji, to mam zawsze z tyłu głowy obowiązki. To znaczy, że jak wybieram pracę nad relacją, to mam odpuścić bałagan w pokoju? Gdzie na to jest przestrzeń?
Sylwia Anderson - Haney: Zawsze jest przestrzeń. Jeżeli mam zbudowaną relację, to mogę z dzieckiem ustalać zasady. Mamy umowy, spotkania rodzinne. To są najlepsze momenty do domowych ustaleń. Ja kiedyś powiedziałam do domowników tak: “Słuchajcie, mamy w domu 68 obowiązków. A oni: “Ale jako to?! Gdzie?!”, no więc wymieniłam. Doszłam do 30 komunikując: “Ja biorę z tego 28. Co wy bierzecie?” A na poważnie: mamy obowiązki nie dlatego, że mamy z tego jakieś korzyści, tylko dlatego, że angażujemy się w nasz wspólny dom.
Joanna Baranowska: Bo jesteśmy rodziną i to też buduje poczucie przynależności i znaczenia. Wszyscy jesteśmy ważni i wszyscy potrafimy. Może nie latajmy ze ścierką za dzieckiem, które właśnie posprzątało, tylko niech zrobi to tak, jak potrafi. Możemy uczyć go dokładności w oddzielnej sytuacji, niż ta sytuacja w której on to robi.
Sylwia Anderson - Haney: Możemy też dzielić to na etapy. Im bardziej zaangażujemy nastolatka w obowiązki, tym więcej on przejmie, bo jeżeli ja zapytam: “Jakie jest dla ciebie najlepszy/najgorszy czas na to?, Czego potrzebujesz żeby to zrobić?, Jak ja mogę ci pomóc?, Co ty sam dasz od siebie?" To działa najlepiej. Czasem robią to z oburzeniem, ale robią. Ja też nie podchodzę z entuzjazmem do wszystkich moich obowiązków.
Joanna Baranowska: My jako dorośli po prostu lepiej radzimy sobie z emocjami, a nastolatki mają emocje na wierzchu, więc nie ma co komentować. Bierzemy to, co jest pozytywne z tego co robią nasze dzieci.
A wy co sobie bierzecie z naszego video? Co wprowadzicie do swoich domów?
Pozytywna Dyscyplina cała jest o robieniu. Żeby wdrożyć te narzędzia i metody.
Napiszcie nam, czy treści i materiały video jakie publikujemy są dla was pożyteczne, bo jak nie komentujecie, to nie wiemy czy nagrywać dalej? Bo nagrywamy właśnie dla naszej społeczności rodziców!
Sylwia Anderson - Haney: Wybierzcie sobie jedną, małą rzecz i dajcie sobie przyzwolenie na błędy, bo nie jesteśmy idealni. Błędy też czegoś uczą, nawet jeżeli sytuacja wymaga, że trzeba przeprosić dziecko i przyznać się do błędu.
Joanna Baranowska: Pobierzcie sobie pierwszy darmowy rozdział książki “Pozytywna Dyscyplina dla nastolatków”. Możecie kupić sobie Karty Narzędzi Wychowawczych, bo do tego się wraca.
Sylwia Anderson - Haney: To jest super jak już przeczyta się książkę. Wtedy można testować techniki etapami np. w tym tygodniu skupiam się na relacji. Wieszam kartę na lodówkę i przypominam sobie rano przy śniadaniu, że relacja jest dla mnie najważniejsza do przepracowania.
Dziecko między 6-10 rokiem życia to jeszcze nie nastolatek, ale też już nie przedszkolak. Dotyczą go pierwsze obowiązki, musi nauczyć się wielu nowych umiejętności. Dziś opowiemy o tym, jakie są wyzwania dotyczące tego wieku z naszej perspektywy i rozwiązania, które mogłyby pomóc rodzicom, które można wdrożyć już dziś.
Jakie wyzwania stoją przed rodzicami dzieci szkolnych?
Przeczytaj transkrypcję video:
Dziecko, które idzie do szkoły zaczyna mieś swoje obowiązki i odpowiedzialności. Jako rodzice chcemy żeby było samodzielne, zależy nam też na tym, żeby wykonywało wszystkie obowiązki w jak najlepszy możliwy sposób. Co wtedy robią rodzice? Najczęściej sięgają po kary albo nagrody, czyli krótkofalową motywację.
Dla dziecka w tym wieku przeskok z przedszkola do szkoły jest trudnym okresem, bo musi się wdrożyć do zupełnie nowych zadań o których do tej pory nie miało pojęcia. Często spotykam się z tym, że ludzie wyręczają dzieci, czyli robią za nie czynności np. wyjmują zeszyt z plecaka, siedzą z dzieckiem żeby odrobiło lekcje - mocno skupiając się na efekcie i rezultacie. Zależy im na tym, żeby dziecko miało dobry start, osiągało dobre stopnie i rezultaty. W dużej mierze robią rzeczy za dziecko, nie włączając go do tego procesu. Czasem jako rodzice nie po prostu mamy pomysłu, na co powinniśmy kłaść nacisk, bo trwamy w schematach z dzieciństwa, i naturalnie się nimi posługujemy.
Jak zmienić perspektywę by lepiej wspierać dziecko w jego obowiązkach? Bez wyręczania, kar i nagród..
Na początek warto zadać sobie pytanie: Jakich kompetencji dziecko potrzebuje się nauczyć, żeby na kolejnym etapie życia lepiej sobie radzić? (OBEJRZYJ VIDEO). Osobiście widzę kilka takich kompetencji.
Po pierwsze dzielenia sobie pracy na etapy. To jest coś, czego dziecko w tym wieku nie umie, bo do tej pory się bawiło, w ten sposób poznawało życie, a teraz ma konkretne, złożone zadanie do wykonania. Umiejętność dzielenia zadania na etapy i początkowo spisywania w formie plany nauczy dziecka podstaw, które przydadzą mu się przez całe życie. Przykładowo odrabianie pracy domowej wymaga: wyjęcia zeszytów, przejrzenia notatek i zaznaczenia sobie karteczkami miejsc z zadaniami domowymi, podjęcia decyzji od czego zacząć, wykonania zadania wytrwale, i tak dalej. Naszym rodzicielskim zadaniem może być wsparcie dziecka w uporządkowaniu sobie tego szeregu czynności, wspólne przygotowanie planu, ale też obserwacja co dla dziecka jest łatwe, a co trudne. To co trudne, możemy znowu pomóc dziecku ćwiczyć w ciekawej zabawowej formie. Na przykład, jeśli trudnością jest skupienie uwagi przy pisaniu pierwszych literek, pomocne może być rozwiązywanie labiryntów. Mojemu synowi pomagało mierzenie mu czasu podczas pisania kolejnych wyrazów. Z tych pomiarów tworzyliśmy potem wykres i Antoś mógł zaobserwować swoje postępy.
Po drugie myślę, że istotne jest wnoszenie znaczącego wkładu w życie rodziny. Nie chodzi tylko o obowiązki szkolne, ale też zadania związane z domem. Żeby dziecko uczestniczyło w życiu rodziny. To jest takie budowanie wspólnoty rodzinnej, kiedy dziecko ma coraz większy wkład i może być świadomie angażowane w to, co się dzieje w rodzinie - we wspólne decyzje, branie udziału w wykonywaniu obowiązku domowych. Chodzi o to, by dawać dziecku poczucie, że skoro jest coraz starsze, mądrzejsze to my jako dorośli coraz bardziej się z nim liczymy. To buduje poczucie przynależności i relacje. W Pozytywnej Dyscyplinie korzystamy ze Spotkań Rodzinnych (które niektórzy nazywają naradami), służą one właśnie formowaniu rodzinnych ustaleń i wspólnym rozwiązywaniu pojawiających się trudności.
Wyzwania wychowawcze, które jako rodzice mamy w tym okresie wynikają w dużej mierze z tego, że dziecko chciałoby mieć wpływ, chociaż niewielki na wspólne życie rodziny, a tymczasem my pomijamy je i wydajemy serię poleceń. Wynieś śmieci, zjedz obiad, odrób lekcje. Dziecko będzie naturalnie buntować się takiej serii poleceń (powtarzanych wielokrotnie). Nam dorosłym wydaje się, że polecenia przyspieszają wiele, ale to pozorne uproszczenie, ponieważ dziecko wykonujące polecenie nie uczy się odpowiedzialności, samodzielności i inicjatywy. Dlatego w PD na wiele różnych sposobów zapraszamy dzieci do współdecydowania choćby o tym co ugotujemy na obiad. Z tego wynika pytanie o to, kto zrobi zakupy i kto go ugotuje.
Jak to wszystko odwrócić zgodnie z Pozytywną Dyscypliną żeby włączać dziecko w życie rodziny, żeby to ono podejmowało decyzje i żeby te rzeczy naprawdę się działy? Żeby prace domowe były odrabiane, żeby dziecko było w stanie samo wybrać się do szkoły i się nie spóźnić, żeby było w stanie przygotować sobie śniadanie?
Wiele konkretnych sposobów na planowanie obowiązków znajdziecie w webinarze DZIECI I OBOWIĄZKI
Aby wspierać u dzieci rozwój odpowiedzialności i samodzielności musimy pozwalać dziecku na podejmowanie decyzji, nawet jeżeli one są ograniczonym wyborem. Dokonywanie wybory trenuje umiejętność podejmowania decyzji i pokazuje obszar, w którym dziecko może działać. Nie ukrywam, że czasem ten obszar wydaje się niewielki. Zamiast mówić dziecku “To teraz matematyka, a potem polski” możesz zapytać “Od czego chciałbyś zacząć?Matematyka, czy polski?/Jaki jest twój plan żeby to zrobić?” Oczywiście jako rodzice możemy pomóc mu rozłożyć to na etapy, ale dajmy mu w między czasie możliwość decydowania.
To co warto mieć z tyłu głowy to pytanie: Jakich życiowych kompetencji moje dziecko potrzebuje się nauczyć? Przy odrabianiu prac domowych jest dużo drobnych życiowych kompetencji np. rozkładanie rzeczy na etapy. U mnie to wyglądało tak, że dzieci naklejały sobie karteczki w zeszytach, gdzie praca domowa była zadana. Stwierdzenie: zrób pracę domową, to dla dziecka totalna abstrakcja. Kiedy mówimy o życiowych kompetencjach najpierw musimy pomóc dziecku się ich nauczyć zanim zaczniemy wymagać. Często jako rodzice od razu wymagamy, albo wyręczamy. Brakuje tego, co jest pomiędzy, czyli nauczenia dzieci wykonywania czynności małymi krokami. Musimy się sami zastanowić jakie to są małe kroki... Początkowo towarzyszymy dziecku bardziej intensywnie, żeby z czasem oddawać mu więcej przestrzeni i samodzielności. Niech czuje przestrzeń w tym, co robi i aprobatę rodzica, który widzi, że dziecko wie, jakie są kroki w danej czynności i że sobie z nimi radzi.
Warto, żeby małym krokom towarzyszyło docenianie i świętowanie sukcesów tego, co uda się dziecku zrobić, bo ono na tym też buduje swoją pewność siebie. Zanim zaplanujemy sobie odrabianie pracy domowej rozplanujmy sobie to, co się będzie działo w ciągu dnia, bo to daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i poczucie, że planowanie pomaga zaplanować też to co miłe. Kiedy odpoczywasz, kiedy odrabiasz lekcje, czy masz jeszcze inne zajęcia? Gdy za dużo czasu zwracamy na prace domowe, czy obowiązki, to potem rzeczywiście w głowie mamy myśl, że świat składa się z obowiązków. Kiedy budujemy plan uwzględniający też przyjemności pokazujemy dziecku, że może opłaca się zrobić szybciej np. pracę domową, bo potem wystarczy czasu na przyjemności. W dorosłym życiu też planujemy, że wykonamy obowiązki, a po nich są drobne przyjemności: spacer, film, czas razem. Myślenie o całości życia, zachowywanie balansu są ważnymi życiowymi umiejętnościami.
Kolejna rzecz w trudności z pracą domową, to to żeby jako rodzice pamiętać, że mniejsze dzieci muszą najpierw nauczyć się skupienia uwagi. Jeśli ćwiczymy jedną umiejętność to warto skupić się na niej np. kiedy moje dzieci ćwiczyły skupienie uwagi to zwykle polegało na tym, że ja im kibicowałam żeby nie odrywały ręki przed dokończeniem wyrazu, bo one się rozpraszały i zajmowało to dużo czasu, więc robiliśmy grę z pisania literek, albo mierzyliśmy czas jak szybko udaje się dziecku napisać literki w porównaniu do kolejnej linijki literek. Zmieniamy czynności w grę, zabawę, konkurs, rywalizację z samym sobą pod warunkiem, że dziecko też się tym bawi. Ćwiczyliśmy umiejętność skupienia uwagi po czym mogliśmy zająć się innymi rzeczami.
Pamiętajmy o długofalowości tego procesu i pokładach cierpliwości, bo opanowanie poszczególnych umiejętności wymaga czasu. Wyzwaniem z pracą domową jest zachowanie cierpliwości żeby rodzic nie wybuchał, więc konieczne jest zadbanie o siebie. Nam pomagało pamiętanie o tym, jaką umiejętność ćwiczę teraz z dzieckiem. Ja nie skupiam się teraz żeby było ładnie, równo napisane tylko ćwiczę teraz to, żeby dziecko nie odrywało ręki. Gdy pamiętamy o tym co dla nas ważne, mniej denerwujemy się innymi.
Kolejnym wyzwaniem jest motywacja, wspiera ją poczucie przynależności i znaczenie. To co w Pozytywnej Dyscyplinie polecamy i sugerujemy na tym etapie, to spotkania rodzinne. To jest taki czas, kiedy cała rodzina się spotyka rozmawia o planie dnia, o przyjemnościach jakie czekają domowników i dzieleniu się obowiązkami. W ferworze dnia codziennego zwykle skupiamy się na tym, co trzeba zrobić, co nie działa albo co nie wychodzi. Spotkania rodzinne są taką przypominajką, żeby skupić się na tym, co zadziałało, podziękować sobie, bo to buduje dobrą atmosferę do tego, żeby motywacja rosła - ktoś widzi, że mi wychodzi. Docenianie za coś konkretnego np. dziękuję ci za to, że rozpakowałeś zmywarkę chociaż to było na twoim planie./ Dziękuję ci za to, że schowałeś skarpetki do kosza na pranie. Docenianie to jest coś, na co warto w miarę możliwości zwracać uwagę cały czas, bo wzmacniamy i zauważamy to, co chcemy żeby rosło. Rośnie to, na co zwracamy uwagę. Spotkania rodzinne uczą dziecko samodzielności i posiadania wkładu, bo bierze ono aktywny udział we wpływaniu na życie rodzinne. To daje dziecku poczucie, że może, jest sprawcze i ma wpływ.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o spotkaniach rodzinnych zajrzyj do naszych książek: “Pozytywna Dyscyplina” polecam jeśli macie dziecko 7 letnie albo chcecie pogłębić Pozytywną Dyscyplinę, a “Pozytywna Dyscyplina dla nastolatków” jeśli wasze dziecko staje u progu wieku nastoletniego. Pierwszy rozdział każdej z książek możecie pobrać gratis (POBIERZ PD) (POBIERZ PD dla NASTOLATKÓW)
Co dla ciebie jest największym wyzwaniem wychowawczym na tym etapie?
Co jest największym odkryciem w Pozytywnej Dyscyplinie?
Jakie masz sprawdzone metody wychowawcze?
Podziel się swoimi rodzicielskimi refleksjami! Wszyscy razem tworzymy społeczność rodziców Pozytywnej Dyscypliny.