Dyscyplina nie ma nic wspólnego z karą
Współcześnie to słowo kojarzy nam się z wojskiem, musztrą, przyrządem do bicia, chłostą i wieloma innymi dość nieprzyjemnymi rzeczami. Gdy sięgniemy jednak do źródła okaże się, że łacińska disciplina to nic innego, jak „wiedza, dawanie poleceń i nauczanie”. To stąd właśnie pochodzi angielskie słowo disciple, czyli uczeń, ten który podąża za mentorem lub mistrzem.
Kara nie uczy tego, co nam się wydaje, że uczy
Zadaniem kary jest odstraszać i zapobiegać temu, co z punktu widzenia rodziców jest działaniem niepożądanym. Kara jednak nie uczy jednak potrzebnych umiejętności takich jak samodyscyplina, odpowiedzialność oraz zaufanie do siebie i własnego osądu. Ukarane dziecko czuje się źle – towarzyszy mu lęk, poczucie winy, wstyd i zaniżone poczucie własnej wartości. Ci którzy stosują kary najwyraźniej uważają, że aby zacząć zachowywać się lepiej, dziecko musi poczuć się gorzej – czyż to nie jest wbrew zdroworozsądkowej logice. Ilu dorosłych jest skłonnych do współpracy z drugim dorosłym, który wcześniej poniżył ich, wyśmiał, ograniczył przywileje, odnosił się do nich bez szacunku? Ja nie znam żadnego takiego dorosłego, który z własnej nieprzymuszonej woli, a nie ze strachu, otworzyłby się i wyraził chęć budowania konstruktywnej relacji.
Dyscyplina to inna bajka
Dyscyplina z drugiej strony to po prostu przekazywanie wiedzy. Sposób podejścia do tego, co się stało wykluczający strach, winę, wstyd i zażenowanie. To uczenie dzieci, jak należy postępować, jakie są zasady w danej grupie i z jakiego powodu są one ważne. To podejście, które bierze pod uwagę umiejętności i wiedzę dziecka na danym etapie rozwoju i daje mu narzędzia potrzebne do samo poprawy. Fundamentem dyscypliny jest przekonanie, że ludzie uczą się najlepiej i najszybciej, kiedy są spokojni, czują się akceptowani, mają poczucie, że przynależą i że ich zdanie się liczy. Dyscyplina uczy dzieci pożądanych umiejętności życiowych i społecznych i pozwala im z zaufaniem podchodzić do siebie i innych, ponieważ traktuje błędy jako okazję do nauki, a nie poniżenia.
Nieodpowiednie zachowanie? Czy etap rozwoju?
To co dorośli nazywają nieodpowiednim zachowaniem, często wynika z niewiedzy lub po prostu związane jest z danym etapem rozwoju. Trzylatek, który po raz enty dobiera się do stojącego na ziemi kwiatka, nie robi tego dlatego, że jest „złośliwą istotą”, ale dlatego, że realizuje swój priorytet życiowy w danym okresie rozwoju – czyli eksploruje swoją rzeczywistość. Karanie go za to, mija się z celem, jest wręcz nieetyczne. To tak jakby kazać psu nie wykopywać kości. „Mamo! Ja tu właśnie odkrywam fascynująca rzeczywistość ziemi w doniczce, która da się przesypywać, która raz jest sucha, a raz wilgotna, którą można udekorować dywan i podłogę. Na tym polega mój rozwój, a ty każesz mi przestać?! To może lepiej usuń kwiatek, wtedy poodkrywam coś innego. Tylko proszę nie znowu te nudne klocki, lalki i książeczki”.
Co robić?
Co można zrobić w takiej sytuacji. Po pierwsze usunąć kwiatek. Jeśli to jest z jakiegoś powodu niemożliwe, na pewno nie oczekiwać, że dziecko po jednej uwadze, w dodatku pewnie sformułowanej z „nie” na początku przestanie się nim interesować. Cierpliwie odwracać uwagę, interesować, czym innym. Jeśli dojdzie do wypadku i ziemia znajdzie się na podłodze. Podejść do sytuacji empatycznie i stanowczo. „Rozumiem, że ta ziemia cię fascynuje synku i jest super rzeczą do zabawy i (zwróć uwagę na spójnik „i” a nie „ale) bez ziemi kwiatek nie może żyć i będzie miał kuku.” Używając oczywiście języka, który zrozumie wasze dziecko – wy najlepiej wiecie jakiego. Skorzystać też z okazji pokazać, co trzeba zrobić lub zrobić to z dzieckiem, czyli wziąć szufelkę i szczotkę i sprzątnąć.
Więcej o karach i nagrodach i czym je zastąpić już we wtorek 24 stycznia 2017 o 20:00 na bezpłatnym webinarze Pozytywnej Dyscypliny.
0odpowiedz na "Dyscyplina a kara"