Jeśli zadajesz sobie to pytanie, to prawdopodobnie zastanawiasz się, jak pomóc dziecku odnaleźć się w świecie ogromu możliwości. Pewnie starasz się podążać za swoim dzieckiem, ale od czasu do czasu możesz zastanawiać się, czy to właściwa droga. Szczególnie w momentach, gdy Wasze potrzeby wydają się sprzeczne.
Czym jest rozpieszczanie?
Dla jednych rozpieszczaniem będzie kupowanie dziecku niepotrzebnych zabawek, bycie na każde zawołanie, wyręczanie, dla drugich – pozwalanie mu na wyrażanie trudnych emocji czy przytulenie, gdy dziecko zrobi coś niewłaściwego.
Według Słownika Języka Polskiego wyraz „rozpieścić” oznacza „zepsuć zbytnim pobłażaniem, dogadzaniem komuś”. Kiedy myślimy o skutkach rozpieszczania, to zazwyczaj wyobrażamy sobie człowieka roszczeniowego, kapryśnego, myślącego tylko o sobie, nie szanującego innych, może czasem niezaradnego. Z takim dzieckiem jest trudno nie tylko dorosłym. Taki maluch może stać się niesamodzielny, uzależniony od innych i wiecznie nieszczęśliwy. (Obejrzyj video)
Potrzeba to nie zachcianka
Nie da się „zepsuć” dziecka poprzez zaspokajanie jego potrzeb. Warto jednak pamiętać, że potrzeba to nie to samo, co zachcianka. Potrzeby są uniwersalne dla wszystkich ludzi, zachcianki mogą być różne w zależności od człowieka. W przeciwieństwie do zachcianek, potrzeby nie da się zastąpić inną potrzebą. Niezaspokojenie zachcianki wiąże się z chwilowym dyskomfortem, natomiast długotrwałe pomijanie potrzeb prowadzi do zaburzeń. W sieci można znaleźć wiele ich klasyfikacji – ja osobiście lubię odnosić się do listy potrzeb wg NVC (Porozumienia bez Przemocy).
Co nie jest rozpieszczaniem?
Bez wątpienia nie da się rozpieścić poprzez okazywanie czułości.
Tulenie, noszenie, głaskanie – to wszystko służy budowaniu relacji.
Oczywiście, jeśli mama lub tato mają chory kręgosłup, a dziecko waży 14 kg, to nie ma nic złego w tym, że szukają innego sposobu na okazywanie troski, niż noszenie. Podobnie w sytuacji, gdy dziecko może samodzielnie przejść jakiś dystans lub zejść ze schodów.
Rozpieszczaniem nie jest przytulanie dziecka, gdy się przewróci i bardzo płacze z bólu, wstydu, ze strachu. Jeśli maluch przechodzi nad upadkiem do porządku dziennego, to nie ma potrzeby robić tu zbędnego zamieszania. Upadki zdarzają się każdemu i są częścią życia. Natomiast popularne przekonanie wśród części rodziców: ”zignoruj płacz” pokazuje dziecku, że okazanie empatii jest czymś niewskazanym. Swoją drogą ciekawe, czy dorosły chciałby zostać zignorowany, kiedy potknie się na ulicy i będzie prosił o pomoc.
Również utulenie po „niewłaściwym” zachowaniu w celu uspokojenia dziecka nie sprawia, że staje się ono małym potworkiem i wchodzi nam na głowę. Długo byłam przekonana, że takie postępowanie rodzica jest swego rodzaju nagrodą i pokazuje maluchowi, że można bezkarnie bić, kopać, gryźć. Nic bardziej mylnego! By zachowywać się dobrze, dzieci muszą poczuć się dobrze. Przytulenie nie oznacza, że pozwalamy robić krzywdę ina wszystko się zgadzamy. Przytulenie pomaga się uspokoić by potem porozmawiać o tym, co się wydarzyło i szukać rozwiązań, by uniknąć trudnych sytuacji w przyszłości. Oznacza, że pokazujemy dziecku, w jaki sposób może odzyskać spokój i kontrolę nad sobą. Pomocą będzie tablica emocji, która pomaga nazywać to, co dzieje się z dzieckiem.
Co w takim razie robić, by dziecko w przyszłości umiało zarówno brać, jak i dawać, dbać o siebie, ale też o innych?
Dzieci uczą się przede wszystkim przez naśladowanie.
W idealnym świecie, w którym dorośli są świadomi swoich granic, posiadają umiejętność samoregulacji i dbania o własne potrzeby, mają empatię, szacunek do siebie i innych oraz nie ulegają naciskom z zewnątrz, właściwie nie trzeba robić nic specjalnego. Dziecko, dzięki obserwacji, ale też odpowiednim reakcjom, nabędzie ważnych życiowych kompetencji.
Problem polega na tym, że nie żyjemy w takim idealnym świecie. Nie do końca znamy siebie i swoje potrzeby, często reagujemy z pozycji mózgu gadziego* i atakujemy lub ulegamy.
W związku z tym, najpierw warto zadać sobie kilka pytań:
- Gdzie leżą moje granice, co jest dla mnie akceptowalne, a co nie?
- Czy umiem odmawiać?
- Czy uważam, że potrzeby wszystkich członków rodziny są równie ważne i warte uwzględnienia, czy raczej spycham swoje potrzeby na dalszy plan?
- Czy wolę poświęcać siebie niż mierzyć się z niezadowoleniem innych?
- Czy zależy mi na uczeniu dziecka ważnych umiejętności życiowych, czy raczej na tym, żeby wszystko było zrobione idealnie i szybko?
- Czy pozwalam dziecku na samodzielność, czy poprzez wyręczanie jego w codziennych obowiązkach zaspokajam swoje własne potrzeby?
- Czego chciałabym/chciałbym nauczyć dziecko na przyszłość?
Dzieci wciąż nas obserwują i na tej podstawie wyciągają wnioski o sobie oraz otaczającym świecie.
Jeśli widzą, że rodzice ciągle rezygnują dla nich ze swoich potrzeb, to mogą wyjść z założenia, że tak jest w porządku. I tego będą oczekiwać.
Zamiast tego zacznijcie prowadzić spotkania rodzinne, na których powstaną plany uwzględniające potrzeby wszystkich członków rodziny. (Więcej na temat spotkań rodzinnych przeczytasz w artykule: Spotkania rodzinne, bezpieczna przystań…
Jeżeli zawsze dostają to, o czym zamarzą, to nie mają szansy nauczyć się czekać, nie wspominając o docenianiu posiadanych rzeczy.
Twórz z dziećmi rysunkowy plan tego:
- po co idziecie do sklepu, w czym może pomóc dziecko i co może sobie kupić
- w jaki sposób może dostać wymarzoną zabawkę (np. wybierając do sprzedaży to, czym już się nie bawi. W samej sprzedaży muszą pomóc rodzice)
- jak wygląda wieczór wigilijny, i co może robić, gdy się znudzi siedzeniem przy stole. To pomoże mu lepiej zachowywać się w oczekiwaniu na Mikołaja.
Kiedy rodzice tłumią ich płacz przy pomocy tabletu lub kolejnego cukierka, to nie dają im szansy nauczyć się innych sposobów na samoregulację.
Zamiast tego nazwij i zaakceptuj emocje dziecka i ich przyczynę, zaproponuj przytulasa, lub bycie obok. (np.: jesteś wściekły, że zabrałam ci tablet, gdy twój czas minął, tak może się zdarzyć, co ci teraz pomoże?)
Gdy są wyręczanie i chronione przed rozczarowaniem, to nie nabywają nowych umiejętności i nie kształtują w sobie wytrwałości.
Możesz wspierać mówiąc: “widzę, że jest to trudne, jestem tu obok”.
Kiedy pozbawia się je naturalnych konsekwencji swoich działań, to nie uczą się, że to, co robią przynosi konkretny skutek.
“Przykro mi, że nie zdążyłeś dziś umyć się przed porą bajki… Jutro możesz spróbować jeszcze raz”.
Jeżeli nie mają żadnych obowiązków (oprócz nauki), to omija ich szansa kształtowania w sobie zaradności i odpowiedzialności.
Wspólne zarządzanie i dzielenie się obowiązkami domowymi pomoże dzieciom poczuć, że są ważne w waszej rodzinie, podejmują decyzję i wnoszą istotny wkład. (Webinar dzieciaki i obowiązki)
Jeśli widzą, że rodzice zgadzają się na wszystko pod wpływem krzyku lub płaczu, to nabierają przekonania, że to są właściwe strategie na zaspokojenie swoich potrzeb.
Empatia polega na akceptacji frustracji i złości dziecka, a nie na zaspakajaniu zachcianek.
Nie musimy zawsze zaspokajać potrzeb w taki sposób, jaki pokazuje nam dziecko, szczególnie, jeśli ten sposób nie jest konstruktywny czy zgodny z nami. Szukajmy strategii, które będą służyły rozwojowi i odpowiadały obu stronom. Gdy dziecko żąda ciastka przed obiadem, prawdopodobnie jest głodne. Zaproponuj mu kawałek jabłka, lub jeśli możesz podaj zupę. Ciastko nie jest jedyną możliwością zaspokojenia głodu. Kupienie nowej zabawki nie stanowi jedynej opcji zaspokojenia potrzeby zabawy, a zgoda na malowanie po ścianach to nie jedyna opcja na realizację potrzeby autoekspresji.
Czy marudzenie albo szybkie popadanie w histerię w zetknięciu z odmową, może być objawem rozpieszczenia?
Wszystko zależy od wieku, etapu rozwojowego i temperamentu dziecka. Dzieci, szczególnie te do 6 roku życia, nie mają dobrze wykształconej kory nowej, części odpowiedzialnej m.in. za racjonalną ocenę sytuacji i kontrolę emocji, w związku z tym ich reakcje są często nagłe, wybuchowe, niewspółmierne do bodźca. Dużą rolę odgrywa tu także temperament dziecka, czyli to czy nasza pociecha bardziej przypomina spokojną wodę, czy wulkan. Należy też pamiętać, że takie reakcje są często sygnałem stresu i w pierwszej kolejności powinniśmy się zająć szukaniem przyczyn i sposobów na powrót do równowagi.
Zdarza się, że wzmacniamy marudzenie lub histerie poprzez uleganie, przekraczanie swoich granic, robienie czegoś dla „świętego spokoju”. Pamiętajmy jednak, że zawsze możemy zmienić swoje podejście i zacząć stosować zasadę: “Rób to, co mówisz”.
Podsumowując: Jak nie rozpieszczać zaspokajając potrzeby, a nie zachcianki dziecka?
Dbaj o swoje potrzeby
Twórzcie wspólne plany
Trzymaj się ustaleń wspierając dziecko łagodnymi słowami, nazywaniem jego emocji i dotykiem, czyli:
Bądź uprzejma/y i stanowcza/y
Wspieraj dziecko, zamiast wyręczać.
Agnieszka Semeniuk, Certyfikowana Edukatorka Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców i nauczycieli, pedagog specjalny, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, mama dwójki dzieci. Prowadzi stronę Mama Belfer Agnieszka Semeniuk https://www.facebook.com/mamabelfer
0odpowiedz na "Jak nie rozpieścić dziecka?"