A może po prostu: zależy?
Zacznę od oczywistej oczywistości, czyli stanowczego NIE dla każdego „musisz” albo „powinnaś”.
Nie musisz, nie powinnaś, tylko DECYDUJESZ co jest dobre dla Ciebie, Twojej rodziny, dziecka pierwszego, drugiego, trzeciego.
To co jest dobre dla mnie nie oznacza, że będzie dobre dla Ciebie. I na odwrót.
Dlatego dziś zachęcam do przyjrzenia się wszystkim poradom, które można otrzymać w różnego rodzaju książkach i podejściach wychowawczych. A za przykład, jak się z poradami obchodzić obrałam temat trudny, newralgiczny, budzący dużo emocji wśród mam – czy spać z własnym dzieckiem?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.
Nie ma prostszego i bardziej czułego wyznacznika na to, czy coś robić czy też nie, niż własne samopoczucie.
Banalne prawda?
Co czujesz gdy słyszysz że „musisz” spać z dzieckiem, by wyrosło na wspaniałego, szczęśliwego i pewnego siebie człowieka?
Jeśli czujesz wewnętrzny opór – nie rób tego. I nie daj sobie wmówić, że przez brak spania z dzieckiem będzie nerwowe, że nie będzie miało poczucia bezpieczeństwa i bliskości.
To nie jest prawdą. Poczucie bliskości z dzieckiem buduje się na wielu płaszczyznach, także dotykiem, przytuleniem, całusami i jest na to czas przez cały dzień!
Jeśli czujesz, że TAK, spanie z dzieckiem to jest to, bo jest Ci wygodniej – śpij z maleństwem! I nie przejmuj się komentarzami, że potem będzie Ci trudno wyprowadzić bobasa z sypialni. Jak przestanie Ci być wygodnie ze spaniem z dzieckiem znajdziesz w sobie determinację i sposób, żeby maluch wyprowadził się do swojej sypialni.
Działaj tak, jak jest dobrze dla Twojej rodziny, a nie tak, jak każe poradnik.
Bardzo chcesz, by Twoje dziecko było szczęśliwe. Skoro jest w jednym lub drugim miejscu napisane, że TYLKO gdy śpisz z dzieckiem zapewniasz mu to szczęście i dobry start w życiu myślisz „ok, będę spać z dzieckiem”. A z biegiem czasu czujesz zmęczenie, osaczenie, oddalasz się od męża, Twoje potrzeby schodzą na drugi plan.
Jak można nauczyć kogoś bycia szczęśliwym, gdy samemu nie potrafi się sobie go dać? Zawsze mnie zastanawiał ten fenomen Matek Polek poświęcajacych swoje życie, ambicje, cele, by dziecku było jak najlepiej (o skrajnej postawie nadopiekunczości i konsekwencjach pisałam tu).
Dlatego pomyśl o szczęściu dziecka przez pryzmat własnego zadowolenia z rozwiązań, które wprowadzicie w życie Waszej rodziny.
W naszej rodzinie wyglądało to mniej więcej tak: gdy rodził się nasz pierwszy syn nie wyobrażałam sobie, że miałby spać ze mną w łóżku, do tego nie daj Boże zamiast męża.
Moja sypialnia, moja enklawa, nasz małżeński azyl.
Syn spał od pierwszej nocy we własnym łóżeczku we własnym pokoiku, a ja szczęśiwa miałam przestrzeń, na której mi zależało.
Dzięki temu z radością wstawalam wyspana i mogłam z uśmiechem zajmować się synkiem.
Gdy rodził się drugi brzdąc, mieszkaliśmy już w takich warunkach, że nocne bieganie po schodach wydawało mi się tak bardzo uciążliwe, że wybrałam opcje by spał razem z bratem w pokoju na tym samym co my pietrze, ale jezeli to się bratu nie spodoba, będzie spał w naszym pokoju dopóki nie przestanie się budzić w nocy.
I tak właśnie się to skończyło.
Pierwszą noc spędził z bratem w jednym pokoju po czym rodzinnie (podczas Narady Rodzinnej, która jest jednym z narzędzi Pozytywnej Dyscypliny) zdecydowaliśmy o przeprowadzce łóżeczka najmłodszego do naszej sypialni.
Czy wpłynęło to źle na moje pożycie małżeńskie? Nie.
Czy był problem z wyprowadzką Młodszego do jego pokoju? Nie.
Gdy tylko przestał budzić się w nocy w wieku ok roku rozdzieliliśmy naszą sypialnię i jego pokój.
Czasem też zdarzało się, że trafiał z łóżeczka do naszego łoża np. gdy był chory i budził się co kwadrans, a nas wstawanie co tyle po prostu wykańczało. Nigdy nie było problemu z jego powrotem do jego łóżeczka choćby następnego dnia. Bo to było JEGO miejsce spania, takie panują u nas w domu zasady. A dziecko zasady przyjmuje i podąża za rodzicami, szczególnie gdy rodzice są szczęśliwi i nie ma napięcia związanego z konkretnym rozwiązaniem.
Uprzejmie i stanowczo, cierpliwie, z szacunkiem i konsekwentnie – to podstawy Pozytywnej Dyscypliny bez względu na to czy wybierzesz spanie z dzieckiem czy też nie.
Bez względu na to na co się zdecydujecie w kwestii wspólnego spania, karmienia piersią, oglądania przez dzieci bajek przed 2 rokiem życia czy jedzeniu słodyczy zasady powinny być jasne. A do ich wprowadzania najlepiej zastosować narzędzia Pozytywnej Dyscypliny, w których znajdziecie szacunek do potrzeb wszystkich członków rodziny oraz sposoby na znajdowanie rozwiązań opartych na poczuciu bliskości, przynależności i współpracy.
Gorąco polecam!