Zdarzyła Ci się kiedyś sytuacja, w której ktoś z rodziny lub Twojego otoczenia dawał Ci „dobre rady”? Być może krytykując tym samym Twoje metody wychowawcze? A może ktoś nieznajomy w „dobrej wierze” próbował zachęcić Twoje dziecko do zmiany zachowania mówiąc: „bo Cię Pani zabierze” albo „ale z ciebie niegrzeczne dziecko”? Zastanawiasz się jak radzić sobie w takich chwilach? Sama doświadczyłam ich wielokrotnie, więc w tym artykule podzielę się z Tobą wskazówkami, które mogą być pomocne w wyznaczaniu granic i dbaniu o nie. (więcej…)
Relacje między rodzeństwem to jedno z tych wyzwań, o których można by pisać niekończące się opowieści. Zaczyna się, gdy na świecie pojawia się drugie dziecko, a czasem nawet trzecie, czwarte czy kolejne. Jednego dnia dzieci mogą się kochać, drugiego nienawidzić.
Moja młodsza siostra jest dzisiaj jedną z moich najbliższych przyjaciółek i wiem, że możemy na sobie polegać. Nie zawsze tak było. Gdy byłam nastolatką i zostałyśmy same w domu, siostra zamknęła mnie na klucz w pokoju. Przez godzinę siedziałam w nim czekając na powrót jakiegoś członka rodziny. Nie pamiętam, o co nam wtedy poszło. Jestem jednak przekonana, że powody, dla których dochodzi do konfliktów między rodzeństwem nie zmieniły się od kilkudziesięciu lat.
O co najczęściej kłóci się rodzeństwo?
W każdej z tych sytuacji, gdy dzieci nie mogą porozumieć się ze sobą werbalnie, może dojść do popychania, kopania, szturchania, klepania – jednym słowem, do bójki. I to jest właściwie jedyna okoliczność, która wymaga natychmiastowej interwencji rodzica - gdy dochodzi do kontaktu fizycznego między skłóconym rodzeństwem. Są jednak sposoby, by wspierać pozytywną relację między dziećmi, by do takich sytuacji dochodziło jak najrzadziej, a najlepiej wcale.
Dzieci potrafią pokłócić się o wszystko. O swoją przestrzeń, zabawki, kolejność, o rodziców. A w “sprzyjających” okolicznościach możecie usłyszeć: “Mamo!!! Ona na mnie patrzy!!!”
Tak naprawdę dzieci kłócą się z kilku powodów:
Więcej o punkcie 1 i 2 możecie przeczytać w książkach Pozytywnej Dyscypliny tu skupimy się głównie na tym jak wyciszać konflikty, zamiast budować mury między dziećmi.
Relacje między rodzeństwem to niezwykłe laboratorium, w którym dzieci mają okazję nauczyć się jak rozwiązywać konflikty, jak szukać kompromisu, jak być asertywnym czy jak bronić swojego stanowiska. Droga do porozumienia może być bardzo wyboista. Na szczęście rodzice mogą świadomie wspierać budowanie pozytywnych relacji między swoimi dziećmi, by mogły one w atmosferze szacunku zdobywać cenne kompetencje społeczne. Poniżej znajduje się kilka najważniejszych narzędzi , które są w tym pomocne.
Czy zdarzyło się Wam powiedzieć „Jak ty się bawisz z siostrą, to ZAWSZE to się kończy płaczem” albo „Czy na Tobie to NIGDY nie można polegać? ZAWSZE musisz zrobić jej krzywdę”. A może słyszeliście już gdzieś te słowa: „Jesteś starszy, bądź mądrzejszy.” „Ustąp mu, on jest jeszcze mały.” „Jesteś za mała, Twój brat to zrobi.” „Gdy wyjdziemy, masz słuchać siostry.”
To przykłady zdań, które – gdy padają często z ust dorosłych – budują między dziećmi mur. Rodzice chcą skłonić dzieci, by zachowywały się zgodnie z oczekiwaniami i robią to w najlepszy według nich sposób, ale stają się sędziami. Próbują rozstrzygnąć kto zawinił, kto zaczął, dlaczego, kto komu oddał, dlaczego tak mocno itd. Pytania wtłaczają dzieci w role ofiary i prześladowcy. Najczęściej ciągle to samo dziecko zostaje obciążone zarzutami. I niezależnie od okoliczności konfliktu, zostaje uznane za winne.
Najlepiej więc nie opowiadaj się po żadnej ze stron i pozwól dzieciom, by same znalazły rozwiązanie. Łatwo powiedzieć – trudniej zrobić. Oto kilka pomocnych zdań, które można wykorzystać w takim momencie.
Zamiast: „Przestańcie się natychmiast kłócić! Janek pierwszy obejrzy bajkę, bo jest młodszy, a Zosia może poczekać.”
„Widzę, że Janek chce oglądać bajkę, a Zosia chce obejrzeć program kulinarny.”
„Wierzę, że jak tylko chwilę się zastanowicie, sami znajdziecie rozwiązanie w tej sytuacji.”
Wyjdź z pomieszczenia, w którym jesteście. Dzieci nie będą oczekiwały Twojej interwencji i spróbują się „dogadać”.
Im częściej pozwolisz dzieciom, by same poszukiwały rozwiązań, umawiały się na wspólne oglądanie czy zabawę albo dawały sobie przestrzeń, tym rzadziej będą wybuchały między nimi kłótnie.
Czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam porównywać dzieci między sobą? Mówiąc na przykład tak: „Zobacz, jak twoja siostra zawsze do końca wszystko zjada, a ty możesz godzinę jeść jedną kanapkę”, „Spójrz tylko na swojego brata – już jest w pidżamie, nie to co ty” albo „Twój brat nauczył się czytać, jak miał 4 lata, a ty masz już 7 i ciągle dukasz po jednej literce.”
Zgadnijcie, co myśli i czuje dziecko, które słyszy takie zdania od swoich rodziców? Czy czuje się wyjątkowe, szanowane, kochane i doceniane, czy raczej myśli, że nie zasługuje na miłość mamy i taty? Za taki stan rzeczy zaczyna obwiniać…rodzeństwo. Tą idealną siostrę, czy idealnego brata, których rodzice stawiają mu za przykład. Każde porównanie to kolejna cegiełka, którą nieświadomie dokładamy do muru, jaki staje między dziećmi.
Zamiast tego dostrzeż to, jak dziecko wykonuje jakąś czynność bez odnoszenia się do innych osób i doceń jego starania.
Zamiast: „Zosia zawsze sprząta po sobie po skończonym posiłku, a Ty?”
„Widzę, że skończyliście już obiad.”
„Gdzie lądują brudne talerze?”
„Dziękuję, że posprzątałeś naczynia ze stołu.”
Im rzadziej porównujesz dzieci między sobą, tym więcej mają powodów, by się po prostu lubić. Dodatkowo traktując je z szacunkiem, jako samodzielne jednostki, sprawiasz, że mogą poczuć się kompetentne w tym, co robią na co dzień.
Gdy przybiega do nas dziecko i krzyczy „Nienawidzę mojej siostry!”, mamy ochotę odpowiedzieć kategorycznie „Zabraniam ci tak mówić.” To teraz wyobraźcie sobie, że uderzyliście się w mały palec u nogi i zwijacie się z bólu, a wasz mąż czy żona mówi „Nie przesadzaj, kochanie, to przecież wcale tak bardzo nie boli”. Co czujecie i myślicie? Otóż podobnie czuje się dziecko, kiedy zabieramy mu prawo do jego własnych odczuć. Nierozumiane, wykluczone, pozostawione same sobie. Nie można liczyć, że dziecko przepełnione tak trudnymi emocjami, wróci do swojego rodzeństwa z radością i uśmiechem na ustach. W zamian pozwól dziecku czuć to, co czuje. Każdy z nas ma inną perspektywę i to, co nam – dorosłym – wydaje się błahostką – dla dziecka może być sprawą dużej wagi.
Zamiast „W tym domu tak się nie mówi. Oczywiście, że kochasz swoją siostrę.”
„Słyszę, że jesteś wściekły na siostrę. Jestem ciekawa, co doprowadziło cię do tego stanu?”
Często dwa pierwsze zdania otwierają przestrzeń do rozmowy i okazują się wystarczające, by dziecko opowiedziało o tym, co się wydarzyło. Wysłuchajmy je z ciekawością i uważnością. W ten sposób oswaja swoje emocje.
Dla rodziców może być trudne, gdy słyszą, że ich dzieci się nienawidzą. Jeśli jednak głębiej się na tym zastanowić, można stwierdzić, że ta „nienawiść” powstała w danej chwili, jest efektem zaistnienia konkretnego zdarzenia między dziećmi. Najczęściej ulatnia się tak szybko, jak się pojawiła.
„Nigdy nie masz dla mnie czasu.”- niedawno usłyszałam to zdanie, choć staram się spędzać czas z jedną i z drugą córką. To było jak objawienie. Nawet jeśli rodzicom wydaje się, że poświęcają tyle samo czasu dzieciom, to warto pamiętać, że sprawiedliwie to nie znaczy po równo, lecz wedle potrzeb. Kiedy dzieci kłócą się o miłość rodziców – o to, kogo mama/tata kocha najbardziej, kogo lubi najbardziej – to jest sygnał utracenia przez dziecko poczucia przynależności i znaczenia. Jest jednak sposób, by o nie zadbać.
Zamiast: „Jesteś już duża, powinnaś rozumieć, że muszę poświęcić czas twojemu bratu.”
Lubię spędzać z Tobą czas. Spójrzmy w kalendarz i sprawdźmy, kiedy mogłybyśmy spotykać się tylko we dwie.
Już się nie mogę doczekać do naszego piątkowego wieczoru.
Jestem ciekawa, jak wyjdzie nam piątkowe pieczenie pierników.
Specjalny czas, jako narzędzie Pozytywnej Dyscypliny określa przeciętną długość spotkań w zależności od wieku dziecka:
W praktyce każdy rodzic najlepiej zna swoje dzieci i może okazać się, że te czasy będą wyglądały nieco inaczej. To, co jest jednak najważniejsze, to absolutne 100% uwagi i zaangażowania ze strony rodzica. Oznacza to czas spędzony bez telefonu, w bliskim i autentycznym kontakcie z dzieckiem.
Kiedy dzieci będą miało zabezpieczony obszar osobistej relacji z rodzicem, będą rzadziej walczyć między sobą o jego uwagę.
Zamiast: „Dość kłótni o łazienkę. Janek będzie wstawać pół godziny wcześniej i pierwszy skorzysta z toalety. A Zosia może dłużej pospać i wejdzie do łazienki po Janku."
W ostatnim tygodniu niektórzy z nas mieli kłopot, żeby skorzystać rano z łazienki, przez co spóźniali się do szkoły i do pracy.
Wymyślmy jak najwięcej pomysłów, jak korzystać z toalety, żeby każdy rano wyszedł do szkoły i do pracy o czasie.
Wypróbujmy, jak uda nam się wyszykować do wyjścia, jeśli Janek wstanie kwadrans wcześniej i pierwszy się umyje.
Jakie były nasze ustalenia odnośnie godziny wstawania?
Wspólne poszukiwanie rozwiązań pokazuje dzieciom, że razem można znaleźć więcej możliwości wyjścia z sytuacji. Gdy jako rodzice uczestniczymy w tym procesie, dajemy dzieciom przykład, jak stworzyć przestrzeń do rozmowy, jak wypracowywać sposoby na różne problemy, które będą akceptowalne dla wszystkich stron czy jak szukać kompromisu. A dzieci uczą się wszak przez naśladowanie.
Więcej pomocnych narzędzi znajdziesz w Kartach Narzędzi Pozytywnej Dyscypliny
A co robić, gdy dzieci się biją?
Rozdzielić je. W każdej sytuacji, kiedy dochodzi do kontaktu cielesnego – czy to jest bicie, kopanie, ciągnięcie za włosy czy gryzienie – wkraczamy do akcji, by nie doszło do rozlewu krwi. Nie ględzimy, nie moralizujemy, nie tłumaczymy – w tak silnych emocjach nasz przekaz będzie zupełnie nieczytelny. Za to możemy stanowczym i spokojnym głosem powiedzieć, co widzimy, np. Widzę, że jesteście na siebie wściekli i możecie zrobić sobie krzywdę. Nie mogę na to pozwolić. Rozdzielcie się i ochłońcie. Później to omówimy.
I pamiętamy o wszystkich wyżej opisanych sposobach wspierania pozytywnych relacji między rodzeństwem, by takich bójek było coraz mniej.
Darina Asiedu - jestem socjologiem, Certyfikowaną Edukatorką Pozytywnej Dyscypliny dla Rodziców oraz Certyfikowaną Edukatorką Wczesnego Dzieciństwa. Uczestniczyłam w licznych szkoleniach i kursach z zakresu budowania relacji pomiędzy dzieckiem a dorosłym, rozumienia emocji, wspierania rozwoju dziecka, Porozumienia bez Przemocy (NVC) oraz Uważności (Mindfulness). Prowadzę bloga o dzieciach i innych pasjach www.pozytywnewychowanie.pl oraz fanpage'a Pozytywne Wychowanie (KLIKNIJ). Prywatnie jestem mamą dwóch cudownych córek w wieku 5 lat i 11,5 lat oraz starszą siostrą z czwórki rodzeństwa.
Kiedy moje bliźnięta przyszły na świat, z jednej strony czułam ogromną radość, a z drugiej zastanawiałam się, co mnie czeka. Przed rodzicami bliźniaków stoi wiele wyzwań: podwójna wyprawka, podwójne wydatki, podwójne obowiązki, ale też inne, mniej oczywiste, jak rozróżnianie bliźniaków, ryzyko porównywania, ciągłe godzenie czy okazywanie miłości tak, aby każde czuło się ważne, akceptowane i kochane bezwarunkowo. Bliźnięta są jak rówieśnicy pod jednym dachem, dlatego wymagają takiego samego wsparcia i zaangażowania. Z jednej strony od urodzenia mają towarzysza zabaw, przyjaźnią się, a z drugiej rywalizują. Jak dać im do zrozumienia, że kochamy je równie mocno? Co robić, gdy ciągle zabiegają o naszą uwagę, biją się, kłócą i przezywają? Może chcą, żeby je często wyręczać? Jak znaleźć w sobie siłę, żeby temu wszystkiemu sprostać?
Jestem mamą 3,5-letnich bliźniaków, Kacperka i Wojtusia, którzy niedawno zaczęli przygodę z przedszkolem. Ponieważ są wcześniakami i wymagają wsparcia, od urodzenia uczestniczymy w zajęciach wczesnego wspomagania rozwoju dziecka i spotykamy się z różnymi specjalistami. Od początku, poza sposobami na organizację dnia, szukałam metod i narzędzi, które pomogą mi w rodzicielskich wyzwaniach. Na zajęciach z dziećmi pani psycholog proponowała mi różne książki. Tak trafiłam między innymi na Pozytywną Dyscyplinę, metodę wychowawczą opartą na wzajemnym szacunku, uczącą rodziców, jak być jednocześnie uprzejmym i wymagającym. Książkę przeczytałam jednym tchem, bo czegoś takiego szukałam. Zgodnie z tą metodą bierze się pod uwagę to, co dziecko myśli, czuje i na jakim jest poziomie rozwoju. Kierując się wskazaniami z Pozytywnej Dyscypliny uczymy się, jak podążać za dzieckiem i jednocześnie mądrze nim kierować. Dowiadujemy się o istnieniu mnóstwa rodzicielskich narzędzi, między którymi możemy wybierać, testować i skutecznie działać (książka)
Wybrałam kilka sytuacji z życia bliźniąt, żeby pokazać, jakie rozwiązania sprawdzają się u nas.
Bliźniaki to dwoje dzieci w tym samym wieku, które chcą być traktowane jednakowo, a jeśli nie, to przynajmniej sprawiedliwie (jak byśmy tej sprawiedliwości nie rozumieli). Jako mama zastanawiam się, czy w ogóle jest to możliwe, tyle samo przytulać, zwracać uwagę, kochać tak samo. Co w sytuacji, kiedy jeden bliźniak potrzebuje większego wsparcia czy specjalnej opieki?
No właśnie... W mojej sytuacji pojawiły się też wyzwania związane z wcześniactwem, wizytami lekarskimi i intensywną rehabilitacją u jednego z chłopców. Spędzałam więcej czasu z Wojtusiem, wożąc go i uczestnicząc razem z nim w zajęciach. Traktowałam to jako nasz wspólnie spędzony czas. Kiedy wracałam do Kacpra, chciałam mu to wynagrodzić. Jednak Wojtek bardzo szybko dał mi do zrozumienia, że czuje się zazdrosny. Nie odbierał czasu spędzonego na wizytach, jako dedykowanego dla niego. W sumie logiczne, nie byliśmy sami tylko z terapeutą, a Wojtek nie miał wpływu na to czym będziemy się zajmować.
Uświadomiłam sobie, że dążenie do takiej równości jest trudne do osiągnięcia i lepiej skupić się na potrzebach każdego z dzieci. Czasem jeden ma ochotę pobawić się z mamą albo z tatą, podczas gdy drugi skupiony jest mocno na samodzielnej zabawie. Jest ogromna różnica między „kocham Was tak samo” a „kocham Cię i uwielbiam z Tobą spędzać czas”. Dla bliźniaków ważny jest nie tylko czas spędzony wspólnie z rodziną, ale czas spędzony z każdym z nich z osobna.
Nic bardziej dosadnie nie pokazuje dziecku naszej miłości, niż wspólnie spędzony czas. Do tego służy wspaniałe narzędzie Pozytywnej Dyscypliny, jedno z moich ulubionych – SPECJALNY CZAS DLA DZIECKA. Pomaga zaspokoić poczucie przynależności i znaczenia, która jest najważniejszą potrzebą każdego człowieka w rozumieniu Pozytywnej Dyscypliny. Jest to czas spędzony wspólnie na aktywnościach, podczas którego koncentrujemy 100% naszej uwagi na dziecku. Dla mnie są to chwile kreatywnej zabawy, wprowadzania elementów, które wspomagają rozwój dzieci, takich jak zabawa w ruchu. Tata bawi się z bliźniętami w zupełnie inny sposób, z dużą dozą spontaniczności i humoru. Szukam z moim synem (jednym i drugim)i czegoś, co obydwoje lubimy. Wyłączamy telefon, inne obowiązki odkładam na później, jesteśmy tu i teraz dla dzieci. Wymieniamy się z mężem i specjalny czas jest wpisany w nasz codzienny grafik.
Na specjalny czas może składać się kilkanaście minut codziennej zabawy - u przedszkolaków, lub dłuższy czas, raz, dwa razy w tygodniu u dzieci szkolnych. Oprócz tego spędzamy przecież z nimi czas podczas zakupów, prac domowych i posiłków.
Jeśli pojawia się zazdrość albo zranienie, to może być sygnał, że dziecko czuje się dla nas mniej ważne. Może właśnie czegoś oczekiwało z naszej strony, a my tego nie zauważyliśmy. Wystarczy oderwać się od tego, co robimy i skupić się na dziecku, okazać mu empatię. To kolejne narzędzie – BĄDŹ UWAŻNY W STOSUNKU DO DZIECKA. Spraw, żeby poczuło, że jest ważniejsze od czegokolwiek innego, co mógłbyś robić. Czasem wystarczy rozmowa, przytulenie albo specjalny czas razem.
Bliźniaki często rywalizują o uwagę rodziców. Przyklejają się do nogi, ciągle potrzebują pomocy czy mówią jednocześnie. Uczę ich naprzemienności, tego żeby nie mówili do mnie w tym samym czasie. Do czekania na swoją kolej można przyzwyczajać ich przez zabawę, kiedy rzucamy piłką do siebie albo gramy w jakąś grę dla dzieci. Zachęcam ich też do zdobywania mojej uwagi w pożyteczny sposób, poprzez zaangażowanie w różne zadania. PROSZĘ DZIECI O POMOC i jednocześnie daję im okazję, żeby stały się bardziej zaradne i miały swój wkład w życie rodziny. Trzylatki potrafią już sporo rzeczy zrobić same. Dla rodziców bliźniaków to ważne, bo każdą rzecz robimy podwójnie. Kiedy zabieram je na zakupy, każdy z chłopców bierze swój malutki wózek i wrzuca do niego produkty narysowane wcześniej na liście. Gdy coś się rozsypie, zamiatają to, mając przy tym świetną zabawę. Tacie pomagają w drobnych naprawach, przyglądając się i podając narzędzia. Po każdej takiej pomocy dziękujemy im za ich pomoc i wkład. Zauważamy też i doceniamy, kiedy pomagają sobie nawzajem. Gdy im dziękujemy widać, że są z siebie dumni. (Pamiętajcie że w Pozytywnej Dyscyplinie nie umniejszamy poczucia dumy dając nagrody).
Czasem wystarczy drobny GEST jak głaskanie, czy przytulenie, żeby dać do zrozumienia: „widzę Cię!”. Przy małych dzieciach działa też PRZEKIEROWANIE UWAGI . Często wymyślam im jakieś zajęcie, żeby ich zainteresować. . Bliźnięta uwielbiają napełniać pojemniki z żywnością, zabawa w przesypywanie zajmuje dłuższą chwilę. Zachęcam też do samodzielnej zabawy - „Widzę, że trudno Ci zaczekać. Kiedy skończę, możemy się razem pobawić. Spróbuj pobawić się teraz sam, albo zobacz co robi brat.”
Każdy zalewani nadmierną potrzebą uwagi rodzice zaczynają odczuwać irytację, rozdrażnienie, zmartwienie albo poczucie winy, prawdopodobnie chodzi błędną strategię pozyskiwania przynależności i znaczenia. Dziecko wierzy wtedy, że jest ważne tylko wtedy, gdy się nim zajmujemy. Ma błędne przekonanie o tym, że przynależy tylko wtedy, gdy traktujemy je w szczególny sposób. Więcej informacji o Błędnych celach znajdziesz w książce Pozytywna Dyscyplina.
Podobnym sygnałem może być proszenie dzieci o wyręczanie ich. Z jednej strony czujemy się potrzebni, kiedy wykonujemy rzeczy, które dzieci mogą zrobić same. Jednak w ten sposób sprawiamy, że stają się od nas zależne. Zamiast ratować dzieci, złościć się albo “robić za nie”, bo będzie szybciej i łatwiej, POKAZUJĘ, ŻE W NIE WIERZĘ. „Potrafisz już założyć buty, wierzę w Ciebie”. Jeśli nie jestem przekonana, że wie jak to zrobić, to POŚWIĘCAM CZAS NA UCZENIE. Pokazuję dziecku, jakbym ja wykonała daną czynność, rozdzielam zadanie na małe kroki, a potem przekazuję dziecku pałeczkę.
Dwie osoby, które czasem wyglądają identycznie i mają tę samą datę urodzenia, mogą mieć całkiem odmienne temperamenty. Choć się kochają, kłótnie są na porządku dziennym. Właściwie czemu się dziwić, skoro przedszkolaki nie potrafią się dzielić, są z natury egocentrykami. Nie potrafią zrozumieć świata z czyjegoś punktu widzenia, a już na pewno wczuć się w czyjeś emocje. Częste kłótnie między bliźniakami, możemy zminimalizować nie starając się ocenić po czyjej stronie stoi racja: Zamiast tego Pozytywna Dyscyplina mówi o 3W:
(więcej o strategii 3W w książce Pozytywna Dyscyplina)
Dzieci często kłócą się o te same zabawki, czasem robią sobie na złość albo potrzebują przestrzeni, tylko nie potrafią tego zakomunikować. Moi chłopcy też mają różne potrzeby związane z sensoryką i potrzebują intensywnych zabaw, kończą w bójkach. Możemy zamiast tego zaproponować bitwę na poduszki, czy zapasy na łóżku, wcześniej ustalając bezpieczne zasady takich zabaw.
Kłótnie dzieci sygnalizują też po prostu to, że dzieci nie potrafią jeszcze rozwiązywać swoich sporów inaczej. Konflikty to okazja do treningu umiejętności społecznych, takich jak: negocjacje, szukanie rozwiązań, asertywność czy komunikowanie swoich potrzeb. Uwielbiam pełnić rolę mediatora, nie osądzam żadnego, bo nie wiem, co wydarzyło się wcześniej. W konfliktach TRAKTUJĘ SWOJE DZIECI JEDNAKOWO. Reaguję stanowczo, kiedy się biją, czasem rozdzielam fizycznie. Jeśli są w stanie rozmawiać, to zadaję pytania:. Co się wydarzyło? Czego każdy z nich potrzebuje? Jaki macie pomysł na rozwiązanie? Pomagam nazwać ich uczucia i próbuję dowiedzieć się, co chcą osiągnąć. Nigdy nie osądzam i nie szukam winnego. Pozytywna Dyscyplina nauczyła mnie starać się wejść w buty dziecka i spojrzeć na daną sytuację z jego perspektywy.
Gdy dzieci nie mogą się dogadać, zachęcam je do skorzystania z przerwy. To kolejnego narzędzie, z którego często korzystam - czyli POZYTYWNA PRZERWA. Nie ma ona nic wspólnego z wysłaniem dziecka do pokoju, żeby przemyślało swoje zachowanie. Możecie być pewni, że nie przemyśli. Przy takich małych dzieciach towarzyszę im, idziemy do innego pokoju i zabieramy ze sobą ulubione zabawki. Chodzi o to, żeby dziecko odzyskało lepsze samopoczucie. Nie myślimy racjonalnie, kiedy buzują w nas nieprzyjemne emocje. Jeśli nie damy sobie czasu, aby ochłonąć, nie będziemy w stanie nic sensownego wymyślić. Kiedy dzieci czują się lepiej, łatwiej przychodzą do głowy różne rozwiązania. Trzylatki też to potrafią, sama się o tym przekonałam. Kiedy bliźniaki kłóciły się o bajki w telewizji, Kacper zaproponował, żeby mu puścić bajkę na komputerze. Innym razem, gdy nie chcieli grać jedną piłką, to Wojtek poszedł po drugą. Kiedy Kacperek nie chciał pożyczyć latarki, którą co dopiero odkrył, drugi chciał go zachęcić jakąś swoją zabawką na wymianę. To naprawdę niesamowite. Dzieci najlepiej uczą się przez naśladowanie, więc ja sama często korzystam z pozytywnej przerwy mówiąc, że bardzo się zdenerwowałam i potrzebuję pobyć chwilę sama, aby poczuć się lepiej.
Więcej o dziecięcych kłótniach i bólach w artykule "Moje dzieci się kłócą - 5 sposobów, jak pomóc rodzeństwie budować pozytywne relacje".
Nie ma szans, żeby jeden rodzic zajmował się wszystkim na pełnych obrotach i nie mając ani chwili na odpoczynek. Pozytywna Dyscyplina mówi DBAJ O SIEBIE. Potrzebujemy raz na jakiś czas zmieniać się z kimś, żeby oderwać się choć na chwilę od obowiązków i opieki nad dziećmi. Z pustego i Salomon nie naleje. Na codzień opieką zamieniacie się z mężem, ale wsparcie niejedno ma imię. To może być niania, czy sąsiadka, która też ma dzieci. U nas na osiedlu założyłyśmy z mamami grupę i czasem wymieniamy się opieką nad dziećmi. Pomóc może starsza pani z sąsiedztwa, lub babcia. A może znaleźć kogoś do pomocy w domu, zatrudnić panią do sprzątania, która jest wdzięczna, że sobie dorobi a my choć na chwilę odetchniemy. Jeżeli jesteśmy przemęczeni, przerzucamy wówczas swoje emocje na inne osoby i stajemy się krytyczni. Jesteśmy sfrustrowani i brakuje nam cierpliwości, o pozytywnym podejściu już nie wspomnę. Potrzebujemy się zregenerować, zrobić coś przyjemnego dla siebie (więcej o dbaniu o siebie przeczytasz w artykule: Jak być dobrym dla siebie, czyli rodzicu też jesteś ważny). W tym codziennym biegu, jeśli potrafimy się zatrzymać i przez chwilę pomyśleć, czego teraz potrzebujemy najbardziej, to nigdy nie będzie to czas stracony. Relaksu, bliskości z partnerem, rozwoju, a może rozrywki? Często mamy stawiają swoje potrzeby na ostatnim miejscu. Nie potrafią poprosić o pomoc czy komunikować swoich potrzeb. Wszyscy członkowie rodziny są ważni i ich potrzeby są równie ważne. Szanując siebie, dajemy przykład dzieciom. Spokojni i wypoczęci będziecie mieć więcej cierpliwości do dziecka i więcej pozytywnej energii do działania, a rodzicielstwo będzie dawało więcej radości.
Anna Niebylska, certyfikowana edukatora Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców, absolwentka rocznego studium Porozumienia bez Przemocy opartego na komunikacji empatycznej, studentka psychologii i blogerka (https://www.skarbymamy.pl/ ). Szczęśliwa mama bliźniaków Kacpra i Wojtka, z którymi uczestniczy w zajęciach wczesnego rozwoju dziecka. Pasjonatka rozwoju, uwielbia czytać i ciągle poszerza wiedzę na różnego rodzaju warsztatach.
Jako mama po rozwodzie, posiadająca dwoje dzieci i z moimi Rodzicami – 3 pary dziadków – mogę uważać się za eksperta w tej dziedzinie. Z pewnością nie ma idealnych sytuacji – gdzie wszyscy siebie kochają i się kompletnie akceptują. Trzeba jednak pamiętać, że dzieciakom do prawidłowego rozwoju potrzebna jest więź z dziadkami – ich spokój, bliskość, miłość, inny punkt widzenia.
Z pewnością na lata zapamiętają tłuczenie kotletów z Babcią, majsterkowanie w garażu z Dziadkiem czy po prostu nocowanie u Dziadków! Moi rodzice bardzo dbali o utrzymywanie relacji z całą rodziną – dzięki czemu wyrosłam w poczuciu miłości i wsparcia. Ponadto nie zawsze ciocie lub babcie „słuchały moich zachcianek”, co nauczyło mnie sztuki rozmowy, nazywania swoich emocji oraz pragnień, a w rezultacie — w praktyce stosowania zasad kompromisu!
Do dziś pamiętam, jak Mama zawoziła mnie zamiast do przedszkola do mojej Prababci, gdzie miałyśmy sekrety w postaci wyjadania cukru w kostkach, oglądania sąsiadów przez okno, opowiadania przedwojennych bajek … No może wyjadanie cukru nie było eko ani fit – ale otyła nie jestem, a czar i magia tych wspólnych chwil pozostaną w moim sercu na zawsze!!!
Pokazywanie dziecku, że każdy z nas jest inny, ma inne doświadczenia, inne hobby daje siłę dziecku i buduje wiarę we własne możliwości. Samemu ciężej pogodzić elementy dnia z pracą, zakupami i opieką nad dzieckiem!
A co jeśli Wasza babcia jest daleko? Córka miała to szczęście, że trafiła nam się cudowna Niania, która wraz ze swoim mężem towarzyszy nam do dziś! Bardzo szybko z „Niani” stała się Babcią Danką i powstała relacja rodzinna, pełna miłości, ciepła, wsparcia — pomimo braku „więzów krwi”. Czasu z dziadkami nie da się zamienić na nic innego. Rodzic nigdy nie będzie substytutem Babci czy Dziadka. Córka do dziś ma cudowną relację z dziadkami, której jej zazdroszczę!
W drugiej ciąży też od początku starałam się budować więź moich Rodziców oraz Teściów i Prababci z dzieckiem. Oczywiście bez zbędnych szczegółów medycznych opowiadałam o tym, jak Maluch rośnie. Po urodzeniu starałam się, aby w miarę możliwości wizyty dziadków i prababci były regularne, aby widzieli wzrost Maluszka i jego rozwój. Dzięki temu dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, miłości, wsparcia. Ich wiara w siebie i swoje możliwości jest budowana na różnych płaszczyznach, nie zawsze osiągalnych przez rodziców.
Można powiedzieć, że miałam wiele szczęścia. I nie zawsze sytuacja w rodzinie wygląda tak różowo. Jednak jest kilka rzeczy, które można zrobić, żeby wesprzeć budowanie relacji dziadków z dziećmi. Oczywiście „nic na siłę". Oto co ja proponuję, na bazie Pozytywnej Dyscypliny i Wychowania bez Przemocy, aby relacje w rodzinie były pełniejsze miłości, bliskości i akceptacji: 6 kroków do zbudowania relacji dzieciaków z dziadkami.
Zachęcam do tego, aby pomagać w budowaniu tej niepowtarzalnej relacji dziadkowie — wnuczki. Dzieciaki stają się bardziej kompetentne, odpowiedzialne, otwarte na nowe doznania i uczą się w praktyce wielu życiowych kompetencji jak szacunek dla starszych osób, tolerancja dla drugiej osoby, empatia, miłość i umiejętności rozmowy, negocjacji i sztuki kompromisu.
Do wspólnego spędzania czasu na zabawie z dziadkami możecie wykorzystać grę EMO-MEMO, która i starszym i młodszym pozwoli nauczyć się mówić o emocjach.
EDIT STYCZEŃ 2023: Aktualnie trwa dodruk gry, więc prosimy o odrobinę cierpliwości!
Myśli i przekonania tkwiące w głowach milionów kobiet wciąż doprowadzają do tego, że w dużej mierze to ONE same działają na rzecz swojej rosnącej frustracji i nieludzkiego zmęczenia.
„Przecież nikt inny się nim lepiej nie zajmie!”
„Mąż sam sobie nie poradzi/nie wie jak go ubrać/co dać mu zjeść.”
„Poradzę sobie sama i nie potrzebuję pomocy.”
“Nie jestem z tych co dają innym wychowywać swoje dziecko.”
„Co powie teściowa jak się dowie, że zostawiłam ich samych ?!”
„Zapomniałam jak to jest spędzać czas samemu, lepiej zostać w domu.”
Znacie to ?
Te wszystkie, i jeszcze inne myśli i przekonania tkwiące w głowach milionów kobiet wciąż doprowadzają do tego, że w dużej mierze to ONE same działają na rzecz naszej rosnącej frustracji i nieludzkiego zmęczenia.
Jak to się dzieje, że naprawdę czujemy, że musimy realizować te wszystkie wymagania. Czasem nawet niewypowiedziane wprost.
Chcemy być dobre dla wszystkich dookoła, ale nie jesteśmy dla siebie.
Teoretycznie wiemy, że nasze potrzeby są ważne i musimy je zaspokajać, ale … po co siadać i czytać, jeśli dziecko zaraz się obudzi. To już lepiej posprzątać kuchnię. W praktyce nasze potrzeby mogą być zaspokojone, ale dopiero na końcu, tuż za karmieniem kota i myciem podłogi.
Jakieś 10 lat temu byłam jedną z takich matek..Taki wzór kobiety poznałam (Matki Polki i Superwoman) i taki miałam w głowie, dążąc do nieuchwytnego ideału.
Dokładały się do tego sytuacje, kiedy od wielkiego święta wyszłam z domu, spotkałam się z kimś, świetnie spędziłam czas, ale…no właśnie. Po powrocie zyskiwałam dowody na poparcie moich teorii. Najczęściej dom wyglądał jak po armagedonie, dziecko było ubrane w cokolwiek, jeszcze nie położone spać mimo później pory, a mąż w najlepsze gonił się z nim po całym domu. Przy powtarzających się notorycznie takich sytuacjach, doszłam do jednego wniosku: nie warto poświęcać czasu na odpoczynek, skoro później muszę pracować trzy razy ciężej.
To był strzał w kolano, moje własne. Wszystkie obowiązki domowe oraz te, związane z synem wykonywałam praktycznie sama: wizyta u lekarza, kupienie nowych butów, szukanie fotelika samochodowego, zaopatrzenie w prezenty na Święta dla całej rodziny, zakupy, pranie, gotowanie, sprzątanie, spacery, logopeda, badania dodatkowe, logistyka rodzicielska – opieka dziadków, przedszkole, dbanie o rozwój fizyczny, psychiczny i emocjonalny dziecka, – to wszystko i jeszcze trochę, wzięłam sobie na głowę. Nie mówiąc już o fakcie czekania na to, aż mój mąż „sam” (magicznie) domyśli się, zrozumie i zacznie robić więcej, bo przecież POWINIEN widzieć ile to pracy i obowiązków!
Minione 10 lat zmieniło bardzo dużo w myśleniu o roli mamy, a ja, zwyczajnie nie wyrabiając się z tym wszystkim, przejrzałam na oczy ? Teraz mam już trójkę dzieci i doskonale rozumiem to, że nie muszę być idealna, nie muszę radzić sobie sama i że proszenie o pomoc to nic złego, a mąż jest takim samym rodzicem, jak ja.
Znacie zasadę, że najpierw maskę tlenową zakłada się sobie, a dopiero później dziecku ? Dokładnie tak samo jest w rodzicielstwie! Żeby pomóc dziecku zaspokoić jego potrzeby (szczególnie te emocjonalne), najpierw my sami musimy zadbać o swoje. Bez tego, nasz wewnętrzny kubeczek będzie albo pusty, albo naładowany samymi negatywnymi emocjami. A jak wiemy, o to nie trudno przy opiece nad dziećmi, pracą i innymi obowiązkami. Żeby mieć z czego dziecku „nalać” miłości, troski i szacunku, najpierw nasz kubeczek musi być pełen właśnie tych uczuć.
Pozytywna Dyscyplina oferuje nam kilka pomysłów, jak to zrobić:
1. DBAJ O SWOJE POTRZEBY – a przede wszystkim, zastanawiaj się, jakie one są. Niektórzy ludzie nie mają kontaktu ze swoim wnętrzem przez długie lata, ponieważ nie zostali nauczeni tego, że ich potrzeby są ważne i mają znaczenie. Kluczem do dbania o nie, jest ich poznanie. Warto jak najczęściej zastanawiać się co w danym momencie czujesz i czego potrzebujesz, a później pójść o krok dalej i zastanowić się, jakie są możliwości zaspokojenia tych potrzeb i co możesz zrobić.
2. ZNAJDŹ CZAS I ZADBAJ O SIEBIE – staraj się regularnie poświęcać czas tylko sobie. Poczytaj książkę, porozmyślaj w samotności, zapisz się na siłownię czy basen, biegaj, spaceruj – endorfiny są pomocne w dbaniu o swój dobrostan. Rób to, co lubisz i co sprawia Ci przyjemność. Jeśli nie masz z kim zostawić dziecka, rób sobie małe przyjemności w ciągu dnia – dobra kawa lub herbata, telefon do przyjaciółki czy drzemka, gdy dziecko śpi, to lepsze rozwiązanie niż sprzątanie mieszkania. Naucz się traktować swój odpoczynek priorytetowo i nie odkładaj go na później, ponieważ na dłuższą metę spowoduje to u Ciebie gorsze samopoczucie i rozdrażnienie, a to odbije się na Twojej rodzinie.
3. BUDUJ WOKÓŁ SIEBIE SIEĆ WSPARCIA – afrykańskie przysłowie mówi, że „Potrzebna jest cała wioska, żeby wychować jedno dziecko.” Przyzwyczailiśmy się do anonimowego życia w dzisiejszym świecie, gdzie trudno jest budować silne relacje. Jednak warto podejmować ten trud, szukając pomocy wśród znajomych, rodziny, w mediach społecznościowych i grupach wsparcia. Dzięki nim będzie Ci łatwiej dzielić się opieką nad dzieckiem, szukać porady, wsparcia lub zwyczajnej rozmowy, czy spędzenia czasu z kimś dorosłym. Zobaczysz, że wokół Ciebie jest mnóstwo rodziców, którzy mają takie same problemy jak Ty i przekonasz się, że nie jesteś sam/a !
4. POPRACUJ NAD PODZIAŁEM OBOWIĄZKÓW – zróbcie wraz z partnerem spis wszystkich obowiązków, jakie są do wykonania w domu lub poza nim, także związanych z dziećmi. Porozmawiajcie, jak możecie je rozdzielić, żebyście oboje mieli czas na odpoczynek. Pamiętajcie, że obowiązki, których „nie widać”, jak dbanie o psychiczny rozwój dziecka, są dużo istotniejsze niż pranie czy zakupy i mocno obciążają emocjonalnie daną osobę. Postrzeganie zakresu ilości obowiązków jest subiektywne i każde z Was może mieć inne zdanie w tym temacie. Postarajcie się z obopólną życzliwością i szacunkiem podejść do tej trudnej rozmowy. Nieustanne zmęczenie sprawia, że jesteśmy skłonni do obwiniania siebie nawzajem. Warto skupić się na rozwiązaniach, nie na szukaniu winnych.
5. PLANUJ I RÓB LISTY – organizacja jest kluczem do sukcesu i znalezienia większej ilości wolnego czasu dla siebie. Nikt nie mówi, że to łatwe, ale z pewnością warte wysiłku. Jeśli na spotkaniu rodzinnym wspólnie stworzycie grafik obowiązków, zaplanujecie swój tydzień i zrobicie listy tak, żeby każdy wiedział, co ma do zrobienia, będzie Wam dużo łatwiej. Oszczędzisz czas na pytania dzieci i ciągłe przypominanie o obowiązkach oraz wykorzystasz go efektywniej. Dodatkowo, gdy zaplanujesz swoje zajęcia, będziesz mogła ustawić je tak, żeby połączyć je w jeden logiczny ciąg. Na przykład, kiedy Twoje dziecko będzie miało trening, ty w tym czasie zrobisz zakupy w pobliskim supermarkecie lub podjedziesz na pocztę coś załatwić. Nie planuj zbyt wiele i naucz się znajdować w ciągu dnia czas dla siebie.
6. NAUCZ SIĘ ODPUSZCZAĆ I PROSIĆ O POMOC – nie wszystko musi być tak, jak Ty chcesz. Twoje wysokie wymagania nijak mają się do rzeczywistości, gdzie każdy czasami popełnia błędy i ma do nich prawo. Naucz się odpuszczać i oddawać innym odpowiedzialność za powierzone im obowiązki. Nie musisz nad wszystkim czuwać - Twój mąż, siostra, przyjaciółka czy teściowa, zajmą się tak samo dobrze Twoim dzieckiem, jak Ty! Mąż posprząta zgodnie ze swoimi standardami, a nie Twoimi, a obiad czasami można zamówić zamiast urabiać się po łokcie w kuchni. Proś o pomoc. I bądź przygotowana na odmowę, a wtedy…poproś kogoś innego. Nie ma nic złego w szukaniu pomocy jeśli czujemy, że nie dajemy rady. Nie zostaliśmy tego nauczeni, ale proszenie o pomoc to wielka sztuka i warto się tego uczyć.
7. DBAJ O RELACJE – randka z mężem czy żoną, wyjście do kina lub teatru, wspólny wyjazd na weekend to ważny punkt dbania o wspólne relacje. Jeśli zadbacie o swoje uczucie, będziecie dla siebie nieocenionym wsparciem. W końcu to ta osoba, która jest z Tobą na co dzień we wspólnych trudnościach, najlepiej wie, co przeżywasz. Pamiętaj też o relacjach z innymi osobami – przyjaciółmi, znajomymi. Nawet jeśli nie masz czasu na spotkanie z nimi, dzwoń, odzywaj się, nie zakładaj z góry, że skoro oni się nie odzywają to wasza znajomość wygasła. Podobnie jak Ty, oni też mogą na co dzień nie mieć siły żeby pomyśleć o czymkolwiek innym niż dzieci czy praca. Czasami zwykła rozmowa telefoniczna z przyjaciółką ratuje przed szaleństwem w trakcie całego dnia spędzonego z dziećmi ?
8. UCZ SIĘ ROZPOZNAWAĆ OZNAKI STRESU I JAK SOBIE Z NIM RADZIĆ – Staraj się rozpoznawać to co dla Ciebie jest największym źródłem stresu, czy są to dźwięki, zmęczenie, stresujące otoczenie. Poczytaj więcej na temat stresu i samoregulacji. Znajdź sposób by sobie pomóc.
Nie myśl, że nie pomyślałam o tym, jak ciężko bywa czasami z realizacją tych wszystkich założeń. Znam to doskonale – mam trójkę dzieci, męża, studia i własną działalność. Dlatego najważniejsze punkty zostawiłam dla Ciebie na koniec:
9. BĄDŹ DLA SIEBIE DOBRA – tak po prostu. Jesteś dobra dla innych więc tym razem, wpisz siebie na początek tej listy! Jeśli nie masz obok nikogo dorosłego, a jest Ci trudno i czujesz, że Twoje baterie się wyczerpują, gdy coś Ci nie wychodzi albo trudno jest Ci zadbać o siebie, niech samowspółczucie będzie Twoją „pierwszą pomocą”. Pochyl się nad swoim stanem, zaopiekuj się sobą. Powiedz : „Tak, jest mi trudno. Czuję złość/smutek/żal/rozczarowanie. Bycie rodzicem to ciężka praca, a teraz jest mi szczególnie trudno.” Nie walcz ze swoimi uczuciami, zaakceptuj je, okaż sobie współczucie tak, jak okazujesz je swojemu dziecku, gdy jest mu ciężko.
10. JEŚLI TRZEBA, WYBIERZ WIZYTĘ U SPECJALISTY – czasami powyższe wskazówki nie dają rezultatów mimo tego, że starasz się je stosować. Czujesz, że nic Cię nie cieszy, nie chcesz wychodzić z domu, nie masz siły wstać z łóżka? To może być chwilowy gorszy nastrój albo poważniejszy problem. Nie lekceważ tych objawów, jeśli trwają u Ciebie już dłużej niż kilka dni. Jeśli niewiele się zmienia pomimo Twoich prób, zgłoś się do specjalisty - psycholog czy terapeuta chętnie Cię wysłuchają i pomogą.
Natalia Kukuła
Certyfikowany Edukator PD dla Rodziców i Nauczycieli
Na podstawie książek :
„Pozytywna Dyscyplina – Pierwsze 3 lata życia” Jane Nelsen, Cheryl Erwin, Roslyn A.Duffy
„Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy” dr Kristin Neff
„Uważność i spokój żabki” Eline Snel
„Self-reg” Stuart Shanker
Nam rodzicom, na motywacji zależy głównie w kontekście szkoły lub tego, żeby po prostu dzieci robiły same coś, o co je prosimy. Najczęściej zastanawiamy się, co zrobić, jak zmotywować żeby dziecko chciało się uczyć, czy wykonywać inne obowiązki. Natomiast bardzo często przyczyniamy się do kształtowania motywacji, tzw, zewnętrznej, która na dłuższą metę nie służy nikomu – ani nam, ani naszym dzieciom.
Opiera się na metodzie kija i marchewki (czyli kar i nagród). Wydawać by się mogło, że akurat ten system świetnie się sprawdza w roli motywatora. Nic bardziej mylnego! Pochwały, przekupstwa, tablice motywacyjne, płacenie za oceny, zachęty i naciski słowne to metody motywacji budowanej na strachu przed karą i w pogoni za nagrodą. Został on stworzony na podstawie badań Burrhusa Frederica Skinnera, który to przeprowadzał swoje eksperymenty na…gołębiach i szczurach. Szybko przeniesiono go na bardzo podatny grunt czyli wychowywanie dzieci. Dlaczego? Ponieważ działał! W łatwy i szybki sposób powodował zmianę zachowania dziecka. Jednak wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy z długoterminowych skutków tego podejścia.
Dziecko wypełnia nasze polecenia oraz zaprzestaje pewnych zachowań tylko dlatego, że boi się reakcji rodzica, a nie dlatego, że samo tego chce i uważa, że będzie to dobre zarówno dla niego, jak i dla innych. Wyniki badań jasno mówią: stosowanie kar oraz nagród odwraca uwagę motywowanej osoby od aktywności, a skupia się na nagrodzie lub uniknięciu kary. Dziecko będzie dążyło jedynie do tego, żeby swoje zadanie zrobić jak najszybciej, jak najmniej się napracować lub zrobić coś, co przyniesie mu jak najwięcej korzyści. I tak na przykład: gdy zauważasz, że Twoje dziecko zrobiło dobry uczynek samo z siebie dla siostry czy brata, a to zdarza się bardzo rzadko, co robisz? Oczywiście, że chcesz je wzmocnić i w nagrodę wychwalasz jaki jest cudowny i empatyczny, dajesz mu ciasteczko ?. To jeszcze nic, możemy to nazwać wspólnym świętowaniem, ale na końcu obiecujesz mu ciasteczko za przyszłe uprzejme zachowania wobec brata. W ten sposób uczysz malucha, że „opłaca się” być dobrym dla kogoś, bo dzięki temu zyska coś dla siebie. Jednocześnie umniejszasz u dziecka poczucie sprawczości i zadowolenia. Czy o to nam chodzi jako rodzicom? Mogę śmiało założyć, że nie.
Motywacji wewnętrzna, polega na tym, że czynności które dziecko wykonuje, sprawiają mu przyjemność i ma z nich satysfakcję. Źródłem tej motywacji jest wewnętrzna potrzeba dziecka, a nie zewnętrzny impuls w postaci nagrody czy kary. Ważna jest sama aktywność i zaangażowanie w nią, a nie osiągnięcie zewnętrznego wzmocnienia.. Zmotywowane wewnętrznie dziecko, któremu samemu zależy na danym działaniu, zwykle daje z siebie wszystko w przeciwieństwie do tego, gdy jest naciskane. I tak wyobraź sobie, że Twój szef w pracy przydzielił Cię do dodatkowego projektu, bez Twojej wiedzy, ani zgody. Co więcej, temat, który masz opracować, zupełnie nie jest Ci na rękę. Jak się z tym czujesz? Czy jesteś zmotywowany do pracy i zależy Ci na sukcesie czy zrobisz to tylko dlatego, że boisz się stracić pracę? Dokładnie tak samo działa motywacja dziecka. Ma na nią wpływ bardzo wiele czynników.
Największym problemem jest to, że my, dorośli, uważamy, że motywowanie to nic innego jak przekonanie dziecka do zrealizowania naszych (a nie jego!) osobistych celów. Mamy dobre intencje: chcemy, żeby dziecko ukończyło szkołę; miało dobre życie; potrafiło się odnaleźć w społeczeństwie. Jednocześnie zależy nam, by w przyszłości dziecko było samodzielnym, znającym swoje cele dorosłym. Dzieci, tak jak i dorośli zawsze są do czegoś zmotywowane (czasem do zabawy, czasem do spania, a czasem do eksploracji). Tylko nie zawsze nasze cele zbiegają się w jednym punkcie. Co wtedy?
Jak pogodzić nasze potrzeby, wymagania sytuacji i jednocześnie wspierać wewnętrzną motywację dziecka?:
Zamień:
Pochwałę: „Pięknie / Bardzo ładnie/ Cudownie !” na zachętę „Włożyłeś w to dużo pracy. Opowiesz mi o tym?”
„Brawo!” na „Ciężko pracowałeś, zasłużyłeś na to.”
„Jestem z Ciebie dumna!” na „Możesz być z siebie dumny, sam do tego doszedłeś.”
„Och, znowu dostałeś kolejną jedynkę! ” na „Kocham Cię niezależnie od Twoich ocen. A co Ty myślisz o nich?”
„Udało Ci się” na „Sam sobie z tym poradziłeś!”
Tych kilka sposobów warto wplatać w codzienne życie. Postępując tak, przyczynisz się do budowania motywacji wewnętrznej u swojego dziecka, a ta jest bardzo pożądana w dzisiejszym świecie.
Od której podpowiedzi zaczniesz wspieranie rozwoju motywacji u Twojego dziecka? Koniecznie podziel się z nami swoimi refleksjami i efektami.
Natalia Kukuła, Edukator Pozytywnej Dyscypliny dla Rodziców i Nauczycieli
Na podstawie:
„Pozytywna Dyscyplina dla Nastolatków” Jane Nelsen & Lynn Lott
podobne wątki są podjęte w książkach:
„Wychowanie bez nagród i kar” Alfie Kohn
„Dodaj mi skrzydeł! Jak rozwinąć motywację wewnętrzną u dzieci ?” Joanna Steinke-Kalembka