Masz czasem wrażenie, że jesteś dla swojego dziecka bardziej terapeutą, nauczycielem, strażnikiem, kierowcą, niż... rodzicem?
Dbanie o zapewnienie jak najlepszego przebiegu terapii, zajmuje Ci tyle czasu i pochłania taki ogrom Twojej osobistej energii, że przestrzeń na to, aby być po prostu mamą/tatą kurczy się w szybkim tempie? Czas, który pozostaje na wspólne chwile, wypełniony jest walką o poranne ubieranie, punktualne wyjście z domu, wieczorne mycie i inne rodzicielskie wyzwania?
Pewnie nie jeden raz masz poczucie bezsilności i porażki… Dziś mam dla Ciebie kilka podpowiedzi, co zrobić, aby codzienność stała się łatwiejsza.
Oto kilka narzędzi Pozytywnej Dyscypliny, które mogą być pomocne:
Dzieciom bardzo pomaga podzielenie pracy, którą mają do wykonania, na ciąg małych, kolejno realizowanych kroków. Ważne, aby zadanie stawiane przed dzieckiem, dostosowane było do jego możliwości. Czasami dobrze jest posłużyć się pomocami wizualnymi, np. planem w postaci historyjki obrazkowej.
Ta technika może być przydatna szczególnie w tych momentach, kiedy dziecko przejawia zachowania charakterystyczne dla jednego z błędnych celów — walki o władzę.
Możliwość wyboru daje dziecku większe poczucie panowania nad sytuacją. Dzieje się tak, ponieważ to ono (a nie rodzic) podejmuje decyzję.
Warto przedstawić dziecku opcje wyboru (spośród tych akceptowanych przez nas), używając prostych i zrozumiałych dla niego słów. Przykład: kiedy dziecko ze spektrum autyzmu jest silnie skoncentrowane na ulubionej zabawce, może być trudno nakłonić je do zabawy czymś innym. Pomocny może się okazać komunikat: „Czy chcesz, żeby twój samochodzik „poprzyglądał się”, jak bawimy się układanką, czy wolisz go na ten czas schować do kieszeni?”
Nadmierna uprzejmość (pobłażliwość) jak i zbytnia stanowczość (surowość) osłabiają nasze dziecko. Pozytywna dyscyplina pokazuje jak być uprzejmym i stanowczym jednocześnie, czyli traktować dziecko z szacunkiem (akceptować emocje, pragnienia oraz potrzeby) i jednocześnie działać odpowiednio do wymogów sytuacji.
Bycie jednocześnie uprzejmym i stanowczym rodzicem może być bardzo pomocne, kiedy dziecko nie chce wykonywać, omówionych i ustalonych wcześniej (to jest bardzo ważne!) zadań czy umów.
Przykład: „Widzę, że bardzo podoba ci się ten program (akceptacja pragnień dziecka), i smutno Ci go kończyć (nazwij emocje, pokazując jednocześnie odpowiedni rysunek) i teraz, zgodnie z naszym planem, jest czas na kolację (wymogi sytuacji).
Relacja jest mostem, po którym przechodzi informacja.
Podstawą wszelkich rodzicielskich oddziaływań jest dbanie o zaspokojenie u dziecka, potrzeby przynależności i znaczenia. Specjalny czas i spotkania rodzinne to jedne ze skuteczniejszych sposobów dbania o relację i budowania więzi.
Zaplanuj w ciągu dnia specjalny czas ze swoim dzieckiem – otwórz się na nie, zobacz, co sprawia mu przyjemność, jak lubi się bawić, czym się interesuje. Taka forma wspólnego bycia razem ułatwia wchodzenie w świat dziecka oraz umożliwia odkrywanie, jak możesz mu pomóc w radzeniu sobie z pojawiającymi się trudnościami.
Spotkania rodzinne stają się okazją do wyrażania wdzięczności i docenienia wszystkich członków rodziny. Pobudzają do refleksji nad wnoszeniem wkładu w życie rodziny również przez dziecko ze specjalnymi potrzebami. Jest także świetną okazją do uczenia kompetencji życiowych, takich jak: rozwiązywanie problemów, umiejętność czekania, czy rozumienie punktu widzenia innej osoby i wielu innych.
Przygotowując takie spotkanie, możesz skorzystać z naszego albumu spotkań rodzinnych (ALBUM SPOTKAŃ RODZINNYCH)
Pamiętaj, że każde dziecko jest wyjątkowe – stąd też dobieraj narzędzia Pozytywnej Dyscypliny i dostosuj je odpowiednio do swojego dziecka, jego możliwości rozwojowych i sytuacji rodzinnej.
A po więcej pomocnych wskazówek sięgnij do książki “Pozytywna dyscyplina dla dzieci ze specjalnymi potrzebami” (KSIĄŻKA)
Pozytywna Dyscyplina to inwestycja i wybór, który na początku wymaga odrobinę wysiłku, ale bardzo szybko się zwraca. Zamiast czekać na opór przy ubieraniu, i marnować czas na radzenie sobie z trudnymi zachowaniami, inwestujesz chwilę na przygotowanie planu razem z dzieckiem, lub na spotkanie rodzinne.
Zamiast pracować nad skupieniem uwagi podczas zajęć, organizujesz spotkania rodzinne, które pomagają dziecku lepiej zrozumieć zależności między ustaleniami a działaniami (a przy okazji wymagają skupienia uwagi).
Pozytywna Dyscyplina nie tylko ułatwi Ci codzienne życie, sprawi, że znowu poczujesz się rodzicem, ale też pomoże Twoim dzieciom rozwijać samodzielność, myślenie, odpowiedzialność i wiele umiejętności potrzebnych w życiu.
Iwona Bukała-Siedlecka
pedagog, socjoterapeuta, Certyfikowany Edukator Pozytywnej Dyscypliny
www.facebook.com/wychowujepozytywnie
Zapraszam na warsztaty, podczas których praktycznie poznajemy Pozytywną Dyscyplinę.
Jako mama gromadki przeszłam takich sytuacji całkiem sporo i nadal przez nie przechodzę! Dzieci to nie maszyny, a mali ludzie z prawem do przeżywania własnych emocji. W tym artykule podzielę się z Tobą moim doświadczeniem i perspektywą, jaką daje mi w takich sytuacjach Pozytywna Dyscyplina.
Bardzo łatwo jest w zdenerwowaniu, pośpiechu „przejąć” emocje dziecka i samemu wybuchnąć. Spowodowane jest to m.in. neuronami lustrzanymi w naszym mózgu, które „odzwierciedlają” emocje drugiej osoby. Nasze nerwy jeszcze bardziej zaognią sytuację, wprowadzą dziecko w reakcję walki lub ucieczki. Nasz mózg, mówiąc w skrócie, działa wtedy z poziomu emocjonalnego, a nie racjonalnego. Chociaż racjonalnie wiemy, że krzyczenie, prawienie kazań, czy straszenie szlabanami nie pomaga, nasz mózg w trybie walki właśnie na to ma ochotę! Więcej na temat działania mózgu przeczytasz w książce Pozytywna Dyscyplina dla przedszkolaków (KSIĄŻKA).
Dobrze znam to uczucie: mamy swoje plany, nadzieję na sprawne załatwienie sprawy, gdy wtem zaczyna się akcja… Pierwszym krokiem, który jest niezbędny w sytuacji dziecięcych emocji jest zadbanie o siebie. Zadbaj o to, by dziecięce emocje nie przejęły kontroli, także nad Tobą. Oto, co możesz zrobić:
Relacja jest sednem wychowania i bardzo ważne jest, by przed korygowaniem zachowania dziecka lub skupiania się na sytuacji, nawiązać relację z dzieckiem i ukoić jego emocje. Daj dziecku poczucie, że jesteś po jego stronie i nie walczysz przeciwko niemu. Dzięki temu poczuje się ważne i bezpieczne, łatwiej będzie mu wrócić do stanu równowagi i zacząć współpracować. Co w tym pomoże?
Wielu osobom pomaga wspierająca obecność i przytulenie. Sprawdź, czy pomoże też Twojemu dziecku. Poproś, by przytuliło Ciebie. Przytulenie pomaga nawiązać utraconą na chwilę więź. Pomoże poczuć się lepiej jemu jak i Tobie. Jeśli dziecko nie ma ochoty na przytulenie - w porządku, to też jest ok. Powiedz, że może przyjść się przytulić, kiedy będzie czuło się gotowe. Bądź blisko.
Kiedy dziecko jest w centrum emocjonalnego tajfunu, trudno mu określić co czuje, dlaczego to czuje, nazwać całą sytuację i konstruktywnie wyrazić emocje. Rolą rodzica jest pomóc w tym dziecku. Jak to zrobić?
Dzieci, do uspokojenia się, potrzebują wspierających, spokojnych dorosłych, którzy podzielą się z nimi swoim spokojem i wesprą w procesie samoregulacji. Dzieci nie potrafią samodzielnie i konstruktywnie rozładować emocji, dlatego tak ważne jest nasze wsparcie. Nie znam osoby, która będąc wściekła, na słowo „uspokój się!” nagle stała się spokojna jak kwiat lotosu 😉 z mojego doświadczenia wynika, że pomoc w uspokojeniu to bardzo trudny etap, ponieważ dzieci są różne - jedne uspokajają się łatwiej, inne potrzebują wiele czasu i wsparcia. Cennym narzędziem jest koło złości, które dziecko może zrobić samodzielnie lub razem z Tobą. Możecie też skorzystać z gotowej grafiki (KOŁO ZŁOŚCI)
Koło złości to takie wizualne „przypomnienie” o tym, co może pomóc w czasie, gdy zaleją nas emocje (będąc w wielkich emocjach trudno nam przypomnieć sobie co nas wspiera…) . Na kole złości można narysować / wpisać to, co nam służy: oddychanie, gniecenie papieru w kulkę i rwanie na kawałki, gniotki, poduszka złości, pozytywna przerwa itp.
Pomocne są otwarte pytania, np.:
Pozytywna przerwa wspiera dziecko w dojściu do równowagi. W Pozytywnej Dyscyplinie mówimy, że aby dziecko zachowywało się lepiej, musi poczuć się lepiej i właśnie temu służy pozytywna przerwa. Warto stworzyć RAZEM z dzieckiem takie miejsce uspokojenia. Będzie mogło pójść na chwilę, by ochłonąć, a w rezultacie poczuć się lepiej, gdy będzie tego potrzebować (WAŻNE: proponuj dziecku korzystanie ze swojego miejsca, ale nie zmuszaj. Nigdy nie stosuj na zasadzie: „idź przemyśl swoje zachowanie” - wtedy stosujesz szkodliwą izolację i karanie, które nie wspiera w powrocie do równowagi). Kiedy jesteś poza domem, warto oddalić się na chwilę z dzieckiem w ustronne miejsce, z dala od obserwatorów, aby mogło się uspokoić (a Tobie to pomoże odciąć się od niepotrzebnej presji otoczenia). Czasami dobrym miejscem na pozytywną przerwę są kolana mamy lub taty. Pozytywna przerwa ma pomóc poczuć się lepiej, by móc zachowywać się lepiej.
Więcej na temat pozytywnej przerwy przeczytasz w książce Pozytywna przerwa i 50 sposobów na uniknięcie walki o władzę
Po uspokojeniu (Twoim i dziecka) przejdźcie do rozwiązania sytuacji. Skup się na szukaniu pomocnych rozwiązań. Wróćcie do problemu. Polecam metodę małych kroków i skupienie się na czynności „tu i teraz”.
Np. „Teraz zakładamy kurtkę” - bez mówienia co będzie dalej, bez pouczania: jak będziesz powolny to się spóźnimy - to stresuje, a nie pomaga.
A może to samo, ale zrobione w inny sposób? Np. „Zakładamy kurtkę przy ulubionej piosence?”, „Zaczynasz od prawego czy lewego rękawa?” (kolejne z narzędzi PD, czyli ograniczony wybór)
Każdy popełnia błędy, dzięki nim się uczymy. Miej łagodność dla siebie i nie biczuj się, jeśli ci nie poszło. Jutro też jest dzień i możesz spróbować na nowo. Dzieci są cierpliwymi nauczycielami i na pewno dadzą Ci kolejną okazję na trening.
Wracamy do punktu wyjścia. Z doświadczenia wiem, jak takie sytuacje spalają nasze wewnętrzne paliwo. Czasem trzeba włożyć naprawdę wiele energii by rozbroić tykającą bombę emocji dziecka. Ważne jest, by pamiętać o sobie i nie dopuścić sytuacji, gdy jedziemy „na oparach paliwa”, ponieważ wtedy łatwiej jest stracić cierpliwość w kryzysowej sytuacji.
Natalia Bednarska, przede wszystkim mama trójki, nauczyciel, edukator Pozytywnej Dyscypliny z Poznania. Wspiera rodziców i nauczycieli w wychowywaniu dzieci na kompetentnych dorosłych w ramach projektu Pozytywne Relacje.
Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która uzdrawia relacje w rodzinach – niezależnie od tego, czy myślimy o dzieciach, czy o komunikacji z mężem lub żoną, byłaby to wdzięczność.
Jest kilka dowodów na terapeutyczną moc wdzięczności.
Zacznijmy jednak od tego, czemu jej nie praktykujemy. Przede wszystkim mamy naturalną tendencję do wyolbrzymiania wszystkiego, co jest złe. Dlaczego tak się dzieje?
Po pierwsze nasza kultura nie sprzyja mówieniu o sobie lub innych pozytywnie. Nie wypada się chwalić i cieszyć, że układa się dobrze. Rzadko w kręgu najbliższych mówimy, że się nam powodzi, że jesteśmy zadowoleni, że cieszymy się zdrowiem dzieci, że mam pracę itd. Zazwyczaj budujemy relacje w oparciu o wspólne narzekanie. Warto pamiętać, że to tylko pewna konwencja i przekaz nie zawsze jest zgodny z prawdą.
Jest drugi powód, dla którego negatywne emocje wydają się silniejsze niż te pozytywne. Można to wytłumaczyć tzw. asymetrią w doświadczaniu emocji. Na czym ona polega? Otóż gdy spotyka nas negatywne doświadczenie, np. boli ząb, wtedy trudno cieszyć się i skupić na czymkolwiek. Póki negatywny bodziec działa na nas, czujemy się bardzo źle i dążymy do zmiany tej sytuacji.
Tymczasem do pozytywnych emocji szybko się przyzwyczajamy. Przykładowo, jeśli doświadczamy w życiu poprawy - dostaniemy podwyżkę, mamy lepsze relacje, cieszymy się nowym zakupem, wtedy dość prędko ulatuje miłe wrażenie. W krótkim czasie zaczynamy traktować to jako normę. Nowa rzeczywistość już nie sprawia nam przyjemności. Pozytywny bodziec daje coraz mniej satysfakcji. Tę różnicę w doświadczaniu pozytywnych i negatywnych emocji nazywamy właśnie asymetrią.
W praktyce oznacza to, że dobra, które mamy na co dzień, szybko stają się normą i przestajemy je cenić i zauważać. Nasza chęć ciągłego ulepszania życia, choć wynika z potrzeby rozwoju, nie zawsze jest korzystna…
Jak to zmienić? Zacznijmy od refleksji, jak na koniec dnia myślimy o naszym życiu. Czy ten dzień był wypełniony miłymi, czy przykrymi sytuacjami?
W jakich momentach spotykamy się z naszymi bliskimi?
Czy są to chwile, gdy mówimy im:
„Cieszę się, że jesteś” lub może: „Dostałeś jedynkę”, „Spóźniłeś się z pracy”?
Wszystkie te momenty składają się na mozaikę naszego prawdziwego życia - te dobre i te złe chwile. Rzecz w tym, na których się fokusujemy, które bardziej zauważamy w naszym funkcjonowaniu?
Zatem jak pogłębiać relacje, mieć w nich wiele miłości i bliskości, i jednocześnie wychodzić naprzeciw tym gorszym momentom życia?
Zapewne widzisz, że Pozytywna Dyscyplina to nie tylko system wychowawczy, ale zaproszenie do budowania świetnych, fajnych, zdrowych relacji. Tak jak sięgamy po różne narzędzia w relacji z dziećmi, podobnie możemy działać w komunikacji z partnerem, by nasz związek był lepszy, mocniejszy, wspanialszy, łatwiejszy, ciekawszy... By wszystko w tej relacji działo się płynnie i byśmy potrafili zwracać uwagę na dobro wokół nas.
Dla mnie takim podstawowym “narzędziem” jest właśnie wdzięczność, która zmienia perspektywę i buduje w nas otwartość. Zauważamy, jak wiele mamy. Wdzięczność chroni nas przed tendencją do czarnowidztwa, bycia malkontentem, widzenia tej przysłowiowej szklanki “do połowy pustej”. Zamiast wyolbrzymiać to, co złe, mamy prawo akcentować dobro, które się dzieje obok nas. Oba podejścia są równie racjonalne, ale to drugie jest zdecydowanie korzystniejsze.
Historię naszego życia, związku, relacji budujemy w oparciu o te elementy rzeczywistości, na jakie zwracamy uwagę. My wybieramy, co to będzie. „Kochanie, dziękuję za herbatę”, „Cieszę się, że jesteś, że znowu zdecydowałeś się przyjść do domu” - to tylko przykłady. Być może wydają się sztuczne, patetyczne, górnolotne, ale tak to działa!
Podejmujemy nieustannie - dzień za dniem - decyzję, żeby być razem. To jest wysiłek, który musimy podjąć dla dobra relacji. Zauważanie pozytywów w sobie i innych, w konkretnej sytuacji nie zawsze przychodzi łatwo i automatycznie, bo nie mamy takich wzorców i nawyków. Musimy włożyć nieco pracy, by zauważyć to dobro, pamiętać o nim, nazwać po imieniu i podziękować.
Po pierwsze wdzięczność zmienia naszą postawę i to, jakie mamy wspomnienia, jak postrzegamy swoje życie, jak myślimy o każdym, z kim chcemy być i jesteśmy w bliskiej relacji.
Po drugie, gdy dajemy znać drugiej osobie, że jest ważna i potrzebna, wtedy budujemy bliskość. To jest ten moment, kiedy druga strona może zobaczyć siebie w naszych oczach i dostrzec, że jej wysiłki mają sens. To sprawia, że ludzie czują się docenieni, a w efekcie bardziej się starają i czują radość w relacji z nami.
Po trzecie to, na co zwracamy uwagę, rośnie. Czy akcentujemy dobre rzeczy, czy wyolbrzymiamy te złe? Nie chodzi mi o to, żeby w ogóle nie mówić o tym, co niekomfortowe. W Pozytywnej Dyscyplinie mamy przestrzeń na poprawianie, ulepszanie naszego życia, omawiamy trudności i wyzwania podczas spotkania rodzinnego, które zawsze zaczynamy rundką wdzięczności. Koncentrujemy się na rozwiązaniach zamiast na pretensjach i szukaniu winnego. Takie podejście i forma komunikacji pomagają nam trzymać się z daleka od tego, co niszczy relacje.
Pozytywna Dyscyplina bardzo pomaga mi pamiętać, żeby:
Znajdujemy miliony wymówek, pretensji, oczekiwań… Może powiesz: “Nie mam za co dziękować”. Zacznij od docenienia ciepłej wody w kranie, słońca na niebie… “Nie czuję wdzięczności, bo on, ona…”. Wiem, że to trudne, ale ktoś musi zacząć. Pielęgnując wdzięczność, pomagasz najpierw sobie, potem innym. Ofiaruj sobie wdzięczność, a jeśli potrzebujesz jej od innych - po prostu o nią poproś. Czasem mówię do męża: „No powiedz, jak obrałam świetnie ziemniaki, jestem ziemniaczanym mistrzem”. Zyskasz kilka pieczeni na jednym ogniu: pochwałę, jakiej potrzebujesz, i trochę radości w rutynie :). Tak, małe rzeczy też się liczą. Może masz obawy, że brzmi to sztuczne i nienaturalne. Może… Codzienne narzekanie, którym nasiąkamy, wydaje się “naturalne”. Jeśli mamy kulturowy nawyk narzekania, to z automatu krytycznie oceniamy siebie i innych. Ale czy tak naprawdę chcemy żyć? Mam nadzieję, że nie.
Napisz, jakie masz “powody”, by nie okazywać wdzięczności?
Gdy to zrobisz, odrzuć te wszystkie wymówki. Dziś i na zawsze. Nie potrzebujesz ich.
Życzę Ci, by wdzięczność zadomowiła się w Twoim sercu i Twojej rodzinie! To najlepsze narzędzie do pielęgnowania relacji i troski o miłość.
Uściski
Joasia Baranowska
wraz z prekursorkami i edukatorami PD w Polsce
PS 1. Narzędzia do prowadzenia spotkania rodzinnego znajdziesz TUTAJ.
PS 2. Jeśli trudno Ci znaleźć coś, za co możesz być wdzięczna lub nie przemawia do Ciebie takie podejście. Albo wiesz, że masz powody do bycia wdzięcznym, ale głównie czujesz irytację, poczytaj o objawach depresji. Bycie rodzicem wymaga ogromnych pokładów energii i może doświadczasz wypalenia lub dotknęła Cię depresja. Nie bagatelizuj swojego stanu. Skorzystaj ze wsparcia specjalisty.
Na co dzień pracuję z rodzicami dzieci w wieku od 6 miesięcy do 4 lat, udzielając konsultacji z zakresu Integracji Sensorycznej i prowadząc rodziny, które od miesięcy nie przesypiają nocy. Pracuję z rodzicami dzieci rozwijających się typowo i nietypowo (czasami nazywając je dziećmi z gwiazdką?).
W weekendy, ferie i wakacje, razem z mężem Danielem prowadzę Pracownię PoliSensor. Z dzieciakami, młodzieżą i osobami dorosłymi, z różnym stopniem niepełnosprawności, wyjeżdżamy na narty, rajdy rowerowe, pod namioty, gotujemy razem. Pomagamy tworzyć tym dzieciakom grupę społeczną, w której mogą po prostu zażyć rozrywki. Takiego czasu im brakuje ze względu na sporą ilość terapii czy realizacji obowiązków szkolnych. Dbamy o siebie i uczymy się samodzielności – kluczowej umiejętności, aby w przyszłości móc zamieszkać samodzielnie lub z minimalnym wsparciem osób z zewnątrz.
Inspiracją do rozwoju jest zazwyczaj moja 6 letnia dziś Hela. Przeczytałam książkę i zaczęłam od warsztatów dla rodziców. Znalazłam dużo odpowiedzi dla siebie. Kiedy już część podejść wdrożyłam w domu i zauważyłam inną jakość wspólnego bycia ze sobą, poczułam że sporo rzeczy mogłoby zadziałać na wyjazdach w Pracowni. I tak to się zaczęło. Od spotkania grupy, poznania ich pomysłu na wspólny czas razem, przez pierwszy zbiorowy kontrakt. Cały proces przeprowadziliśmy korzystając wzorca spotkania rodzinnego/klasowego, opisanego w książkach Pozytywnej Dyscypliny. Po 5 dniach usłyszałam od 7 letniego chłopca z nadpobudliwością, że chciałby, aby jego rodzice nie kłamali i trzymali się zasad, tak jak dorośli tutaj na wyjeździe. To mi dało dużo do myślenia.
Moje przemyślenia wynikają z doświadczenia pracy z dziećmi z autyzmem, zespołem Aspergera, upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim, upośledzeniem umysłowym w stopniu umiarkowanym, osobami z padaczką, nadpobudliwością ruchową, osobami z kruchym chromosomem X, z zespołem Williamsa, osobami z zespołem Downa, osobami z alkoholowym zespołem płodowym (FAS). U osób z mózgowym porażeniem dziecięcym (MPDz), niedosłuchem, wodogłowiem, posługującymi się alternatywnymi sposobami komunikacji. Spora część z tych osób to wcześniaki. Każde dziecko z gwiazdką jest inne. Potrzeba czasu by poznać się, otwartej komunikacji z rodzicami, którzy znają przecież swoje dziecko najlepiej. Te elementy pomagają mi podjąć decyzję co z Pozytywnej Dyscypliny sprawdzi się u tego konkretnego dziecka. Ale nie wiem czy u wszystkich dzieci z gwiazdką PD się sprawdzi. Tutaj potrzeba jest głębszego spojrzenia w sytuację rodziny i rozwój dziecka.
Różnica w pracy zanim poznałam Pozytywną Dyscyplinę i po jej wprowadzeniu
Przed PD | Z PD | |
Niby robiłam to samo ale… | Uspójniłam swoją pracę, potrafię spojrzeć z lotu ptaka na całą sytuację, na kierunek w którym zmierzam, lepiej rozumiem kierunek w którym zmierza mój rozwój. | |
Korzystałam z wielu podejść, z poczuciem "skakania" : to z obszaru SI, inne z terapii behawioralnej, coś z coachingu itp. |
Filary Pozytywnej Dyscypliny trafiły do mnie mocno i pokazały, jak zyskać spójność. Dały ramę i podparcie wszystkim moim działaniom. Przez wiele lat swojej pracy szukałam „złotego środka”, czegoś pomiędzy terapią behawioralną a coachingiem dla dzieci i PD okazała się świetnym „środkiem”?. | |
Byłam czasami zbyt stanowcza a mniej uprzejma… |
Dyscyplina to jeden z moich dominujących talentów i być może tak mocno przemawia do mnie cała PD? i pozwala popracować nad uprzejmością, swoim błędnym celem i bardziej przyjrzeć się prywatnej logice… | |
Efekty:
*skupienie na umiejętnościach, *mniej elastyczności *nie rozumiałam przyczyn zachowania dzieci, które dostrzegam teraz znając błędne cele *napięcie i więcej stresu w pracy |
Efekty:
*więcej spokoju *lepsza koncentracja, moja i grupy *słuchanie siebie nawzajem z szacunkiem *lepsza współpraca pomiędzy dziećmi, a terapeutami *podział odpowiedzialności *dzieciaki wysyłają sygnały rodzicom, że chcą jechać *mniej trudnych zachowań w grupie *dużo pracy nad sobą - nas, terapeutów *uczymy się skupienia na rozwiązaniach i nie tracimy czasu i energii na obwinianie *nastolatki się nie buntują, bo nie mają powodu - słuchamy się wzajemnie *dobre relacje w grupie *grupa wie, że jej zdanie jest dla nas ważne *regularne spotkania dają przestrzeń na testowanie rozwiązań i ewaluację. Dzieci lubią działać i mieć wpływ, a spotkania to namacalny dowód, że coś idzie do przodu lub okazja do ponownego szukania rozwiązań. *przy tym wszystkim dzieci uczą się masy życiowych kompetencji: samodzielności w myśleniu i działaniu, kreatywności, komunikacji, poczucia bycia ważnym i znaczącym, poczucia kompetencji, słowności, punktualności, zaradności, funkcjonowania w grupie, współpracy, koncentracji, szukania rozwiązań i wielu, wielu innych rzeczy, które trudno wymienić. |
Edyta Kamińska-Pacha, mama 6 letniej Heli.
Pedagog specjalny, terapeuta Integracji Sensorycznej, konsultantka snu dzieci, edukatorka Pozytywnej Dyscypliny.
W swojej pracy, ze względu na grupę osób z którymi pracuję, być może mocniej niż inni zwracam uwagę na obszar zdrowia, snu, jedzenie, aktywności fizycznej.