Jak większość z Was pewnie wie, Pozytywna Dyscyplina to metoda bez kar i nagród. Mnóstwo rodziców podskórnie czuje, że marchewka i kijek nie sprawdzają się jako skuteczne sposoby relacji z małym człowiekiem i świadomie szuka innych dróg dotarcia do dzieci. Inni natomiast są przekonani o dobroczynnym i skutecznym wpływie kary na przeciwdziałanie niepożądanym z ich punktu widzenia zachowaniom. W naszej kulturze motywowanie poprzez nagrody i kary jest powszechne od szkół poczynając, a na korporacjach kończąc i jest mała szansa, na to, że nasze dzieci ich nigdy nie doświadczą. Badania pokazują jednak, że era zewnętrznej motywacji się kończy, bo świadomość ewoluuje i wszyscy ludzie, w tym dzieci, szukają tego co ważne i wartościowe w sobie, a nie w świecie zewnętrznym.
Na dowód, że kara faktycznie nie działa przytaczam opis eksperymentu przeprowadzonego w 2000 roku w Izraelu.
W tym czasie dwóch ekonomistów Uri Gneezy i Aldo Rustichini przez 20 tygodni prowadzili eksperyment w prywatnych przedszkolach w Haifie. Przedszkola były czynne o 7:30 rano do 16:00. Rodziców proszono o odbieranie dzieci przed godziną czwartą tak, by nauczyciele nie musieli zostawać po godzinach.
Podczas czterech pierwszych tygodni eksperymentu badacze skrzętnie odnotowywali, ilu rodziców regularnie odbierało swoje pociechy po czasie. Przed rozpoczęciem piątego tygodnia, za zgodą przedszkoli, wywiesili w ośrodkach informację o wprowadzeniu kary pieniężnej za opóźniony odbiór dziecka. Na ulotce rodzice mogli przeczytać, iż w związku z tym, że wielu z nich nie stosuje się do zasad panujących w przedszkolach, odbiór dziecka po godzinie 16:10 wiązać się będzie z karą 10 ILS*. Kara będzie sumowana i dodawana do rozliczenia miesięcznego płatnego wraz z opłatą za przedszkole.
Założenie było proste – jeśli za dane zachowanie grożą negatywne konsekwencje, to spowodują one zmniejszenie natężenia lub zanik tegoż zachowania. Innymi słowy wystarczy pogrozić rodzicom palcem, sięgnąć do ich kieszeni, a przestaną się spóźniać i zaczną się porządnie zachowywać.
Jakież było zdziwienie tych dwóch panów, gdy wyniki eksperymentu okazały się sprzeczne z założeniami. Po wprowadzeniu kary odnotowali oni bowiem stały wzrost spóźniających się rodziców. W końcu ich liczba unormowała się – spóźnialskich był dwa razy więcej niż przed wprowadzeniem przymusowej opłaty. W opisie eksperymentu, przyznali nawet, że w literaturze przedmiotu do 2000 roku nikt nie opisał sytuacji, w której zachowanie obłożone karą nasilałoby się.
Powodem, dla którego większość rodziców nie spóźniała się, była ich relacja z opiekunami, którzy przecież poświęcali swój czas, zajmując się ich córkami i synami. Chcieli być wobec nich fair. Kierowało nimi pragnienie przestrzegania ustalonych zasad i dobrania o współpracę. Wprowadzenie kary pieniężnej spowodowało, że stosowanie się do wewnętrznego kodeksu moralnego (chcę być fair wobec innych), zamieniło się w czystą transakcję (mogę sobie kupić trochę czasu). Relacja ustąpiła pieniądzowi. Co ciekawe po wycofaniu kary pieniężnej liczba rodziców odbierających dzieci po czasie nie uległa zmianie.
Zatem kara nie tylko nie wypleniła niepożądanego zachowania, wręcz przeciwnie doprowadziła do jego nasilenia. Może więc jednak powszechne przekonanie o tym, że negatywne konsekwencje powstrzymują nas przed pewnymi działaniami nie jest prawdziwe?
* Kwota 10 ILS (nowy izraelski szekel) dotyczyła jednego dziecka, jeśli rodzic miał dwójkę dzieci płacił podwójnie. W tym okresie 10 ILS równało się mniej więcej 10 zł.
0odpowiedz na "CIEKAWOSTKA NA PIĄTEK - Czy kara faktycznie odstrasza?"