W poprzednim artykule z cyklu „Jak być mamą pracującą i nie zwariować?” pisałam o sposobach na przywrócenie i zachowanie równowagi (KLIKNIJ) między różnymi częściami życia. W tym artykule skupię się na narzędziach Pozytywnej Dyscypliny, które stanowią ogromną pomoc dla pracujących rodziców w organizacji ich dnia codziennego. Napiszę o zaletach, ale też zagrożeniach związanych z używaniem tych właśnie narzędzi.
OBOWIĄZKI (karta technik PD nr 27) i POŚWIĘĆ CZAS NA UCZENIE (karta technik PD nr 47)
Dzielenie się z dziećmi obowiązkami ma wiele zalet. Oprócz tego, że ułatwia życie zapracowanym rodzicom, bo ich odciąża, to jeszcze uczy dzieci przydatnych umiejętności i wartości. Taką wartością jest np. SAMODZIELNOŚĆ, bo wspiera niezależność, skuteczne radzenie sobie w życiu, poczucie kompetencji i dumy z własnej sprawczości. Dziecko, które pomaga w domu, czuje się też ważne, bo coś od niego zależy. Czuje się częścią społeczności, w której odgrywa istotną rolę. Uczy się dawać, działać w grupie i być odpowiedzialnym. Mnóstwo zalet, prawda?
Jak więc zadbać o skuteczne włączenie dzieci do obowiązków domowych? Przede wszystkim włączyć je do ustaleń. Dzieci chętniej trzymają się ustaleń, które zaproponowały lub współtworzyły. Możemy tego dokonać przez rodzinną burzę mózgów, podczas której wypiszemy listę prac domowych i w sposób widoczny oraz zrozumiały dla wszystkich podzielimy je między członków rodziny. Ważne, aby ustalenia były dostępne i klarowne dla wszystkich, np. narysowane dla dzieci, które jeszcze nie piszą; wywieszone w widocznym miejscu, aby każdy mógł je sobie przypomnieć. Nie zniechęcaj się, jeśli coś ustalicie i to nie zadziała – ważne, że próbujecie i zaszczepiacie w dzieciach istotność ich udziału w tej części życia domowego. Ustalenie, które się nie sprawdzi, możecie omówić na osobności z dzieckiem, pytając, co by mu pomogło; lub na spotkaniu rodzinnym. Zrezygnuj ze wskazywania winnych i rozmawiania w tym kierunku. Dzieci będą o wiele bardziej chętne do współpracy, jeśli wspólnie ustalicie, co nie działa i poszukacie ROZWIĄZAŃ – aż do skutku. To jest tak naprawdę kolejna metoda, która uczy dzieci sprawczości: skupienie na rozwiązaniach zamiast na winie.
Od jakiego wieku włączać dzieci do obowiązków domowych? Dwulatek jest wg mnie jeszcze za mały na takie ustalenia, natomiast możemy powoli już wyrabiać w nim pewne nawykki, zwracając uwagę na kolejność rzeczy i pomagając mu je wykonać. Małe dzieci zazwyczaj są chętne do pomocy, kiedy rozumieją, co i jak mają zrobić. Możemy więc pokazywać mu, że po jedzeniu odkładamy naczynia do zlewu lub zmywarki; że śmieci wyrzucamy do kosza; że rozlane mleko wycieramy, a zabawki po skończonej zabawie – sprzątamy. Dwulatek, choć ma jeszcze ograniczone rozumienie zależności przyczyna-skutek, jest już w stanie stopniowo uczyć się tych sekwencji. O ile będziemy konsekwentni w stosowaniu tych zasad, i będziemy mu pomagali w tych czynnościach, wyrobi sobie na ich podstawie swoje nawyki.
Trzylatek może już mieć swoje pierwsze „ustawowe” obowiązki, przy czym warto doceniać jego wkład w tworzenie zespołu i wartość, jaką wnosi przez swoją pomoc. Jeśli zapomnimy o docenieniu, łatwo może stracić zapał, kiedy obowiązki przestaną być nowe i ciekawe. Dzieciom do szóstego roku życia pomagamy w wykonywaniu ich obowiązków, poświęcając czas na uczenie, okazując cierpliwość i wyrozumiałość, kiedy się starają, mimo, że nie radzą sobie jeszcze idealnie. Na tym etapie ważny jest nawyk i poczucie ważności całego procesu. W końcu nie chodzi nam o musztrę, tylko o zaszczepienie w dzieciach pewnych wartości, o stopniowe rozwijanie umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach i o wyrobienie w dziecku poczucia odpowiedzialności poprzez oddanie mu części sprawczości w tworzeniu naszej małej społeczności.
Jak uczyć dziecko? Najpierw w obecności dziecka wykonaj czynność, której chcesz go nauczyć. Nawet kilka razy. Potem, wykonując tę czynność, pytaj dziecko, co następne? Co robimy potem? Tutaj jest ważne, by dziecko aktywnie towarzyszyło w wykonywaniu tej czynności. Kiedy będziesz pewna, że Twoje dziecko zna już schemat, zróbcie to razem. Nie skupiaj się na rezultacie. Doceń staranie. W kolejnym podejściu poproś dziecko, by wykonało swój obowiązek samo. Jeśli będzie marudzić i narzekać, że nie umie, bądź przy nim, zapewniając, że nauczy się dopiero, jak zacznie próbować. Zachęcaj i doceń nawet najmniejszy sukces. Jeden talerz w zmywarce, jeden zapięty guzik, kilka klocków w koszyku. Z czasem odpuść kontrolę i pozwól dziecku działać samodzielnie.
Istnieją różne sposoby na urozmaicenie ustalania i wykonywania obowiązków. Aby Wam się nie nudziło, możecie zmieniać się przy różnych obowiązkach: głosować, losować, narysować tabelki i odhaczać, stworzyć grę planszową w tym celu, itp. Możecie wprowadzić wspólny czas wykonania określonych obowiązków, włączając ulubioną muzykę albo umawiając się na wspólne ciasto czy film jako zwieńczenie np. sprzątania. Wcześnie rozpoczęta nauka przejmowania obowiązków przez dzieci (2-4 lata) zaowocuje realną pomocą, kiedy będą w wieku szkolnym. A to, oprócz faktu, że ma mnóstwo zalet dla samych dzieci, odciąży rodziców i da im cenny czas na odpoczynek i budowanie więzi rodzinnych.
USTALENIA I UMOWY (karta technik PD nr 3) oraz PLANY DZIAŁANIA (karta technik PD nr 41)
Dzięki planom i umowom nasze życie stało się prostsze i bardziej poukładane. To, co wzięłam sobie z Pozytywnej Dyscypliny, to przede wszystkim ustalenia dokonywane WSPÓLNIE z dziećmi. W każdej umowie, która dotyczy mojego dziecka, ma ono prawo głosu. Jeśli coś mu się nie podoba, może powiedzieć co i dlaczego oraz przedstawić swój pomysł na rozwiązanie. Oprócz tego, że okazujemy w ten sposób dziecku szacunek, to stosujemy metodę praktyczną z rodzicielskiego punktu widzenia, bo dzieci dużo chętniej współpracują, gdy są (współ)autorami rozwiązań. Uwierz mi, że nieraz już moje dziecko wymyśliło rewelacyjne rozwiązanie, na które sama bym nie wpadła, a króre działa! Tak było z pomysłem na to, co zrobić ze złością. Synek (3,5 lat) wymyslił, że kiedy ma ochotę kogoś uderzyć, mam go pogilgotać. Działa. Wychodzenie z przedszkola przedłużało nam się do granic mojej wytrzymałości. Wymyślił, że kiedy odbieram go z przedszkola, włączamy minutnik na 5 min i to jest jego czas na dokończenie zabawy. Potem przychodzi i ubiera się do wyjścia. Działa.
Jak wprowadzać takie ustalenia, żeby działały? Po pierwsze, wysłuchaj swoje dziecko bez pouczania, doradzania, wyrażania opinii. Kiedy poczuje się zrozumiane i zaakceptowane, chętnie wysłucha też Ciebie i każdej strony zainteresowanej tematem. Po drugie, wypiszcie lub narysujcie (zależnie od wieku) wszystkie rozwiązania, jakie przyjdą Wam do głowy – na zasadzie burzy mózgów, a więc bez oceniania, co lepsze a co gorsze. Potem wykreślcie te niemożliwe do zrealizowania i zaznaczcie te, które podobają się wszystkim ustalającym. Doprecyzujcie. Niech każda umowa będzie konkretna: osadzona w czasie, dopowiedziana kto za jaką część odpowiada, na jakie odstępstwa się zgadzamy. Tutaj oczywiście poziom komplikacji też musi być dostosowany do wieku. Musimy mieć pewność, że dziecko jest na poziomie, na którym rozumie naszą umowę. Jeśli nie jesteś pewna, przetestuj – niech wyjdzie w praniu, czy się sprawdza.. Nic nie jest ostateczne. Po kilku dniach możecie wrócić do tematu i coś zmienić.
A co, jeśli już się umówiliście, dziecko zaakceptowało/wymyśliło warunki, a potem się ich nie trzyma? Jest na to kilka sposobów. Przede wszystkim – nie krytykuj i nie karz. Z dwóch prostych powodów: sama nie lubisz być tak traktowana i to nie działa. Nikt nie zapala się nagle do współpracy, kiedy sprawiam, żeby poczuł się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Stosuj proste i zwięzłe komentarze: „Zauważyłam, że nie posprzątałaś zabawek. Możesz zrobić to teraz. Poproszę 🙂 ”.
- Po odpowiedzi przeczącej zapytaj „Jaka była nasza umowa?”
- W odpowiedzi na dalsze opory, zamknij usta i użyj komunikacji niewerbalnej. Np. wskaż na twój zegarek. Uśmiechnij się, przytul i znowu wskaż na zegarek.
- Kiedy dziecko zgadza się, aby dotrzymać umowę (często widocznie poirytowane), powiedz: „Dziękuję za dotrzymanie naszej umowy”.
Plan działania to nic innego, jak harmonogram kolejnych czynności na liście zadań. Świetnie sprawdza się do sprawnej organizacji rano, kiedy się śpieszymy do wyjścia, i wieczorem, kiedy czas kłaść się spać. Zasada ta sama: dziecko jest współautorem planu, którego później ma sie trzymać. Najpierw zapytaj dziecko o wszystkie czynności, które trzeba wykonać rano lub wieczorem. Zanotujcie je wspólnie. Możesz pozwolić mu wybrać, w jakiej kolejności chce je robić, czy chce jakoś je urozmaicić, np. mycie zębów piosenką, jedzenie układaniem buzi z ziarenek, kładzenie się do łóżka usypianiem pluszaków, itp. Jeśli dziecko jest jeszcze niepiśmienne, zdecydowanie pomoże mu narysowanie każdego z etapów lub załączenie do planu zdjęć jego samego, kiedy wykonuje te wszystkie czynności. Plan powinien wisieć w widocznym i łatwo dostępnym dla dziecka miejscu, żeby zawsze mogło się do niego odnieść.
Jakie są zagrożenia?
- Na początku dziecko może testować nowy układ i sprawdzać granicę, podważać. Zachowaj wtedy spokój, i – zgodnie z Pozytywną Dyscypliną – bądź uprzejma i stanowcza. Pokaż, że ten plan to na poważnie. Trochę wyżej podaję sposoby postępowania, kiedy dziecko odmawia współpracy już po dokonanych ustaleniach. Spróbuj.
- Zmiany wprowadzaj stopniowo i powoli. One są trudne nawet dla nas, dorosłych, a co dopiero dla dzieci. Jeśli nowy plan będzie prawdziwą „rewolucją” w domu, bo do tej pory usypialiście przed telewizorem o dowolnej porze, a teraz wszystko ma być inaczej – jest duże ryzyko, że się poddacie. Nie tylko dziecko, również Wy.
- Jeśli plany i umowy świetnie działają, łatwo się tym zachłysnąć i narobić ich za dużo. Sama wpadłam w tę pułapkę. Co się wtedy dzieje? Przesyt. Wszystko szło jak z płatka, aż któregoś dnia synek (4 lata) się zbuntował, pogniótł i podeptał kartki z planami. Tak po prostu. Powiedział, że ma dość. Wtedy zmieniłam trochę podejście. Zaczęłam np. pytać, w jakiej kolejności chce zrobić niektóre rzeczy; wieczorem pozwalałam na krótką wieczorną zabawę zamiast zwyczajowej książki na dobranoc; plan na ubieranie się zamieniliśmy na magiczne słowo „hokus pokus ubieramus” i ku mojemu zdziwieniu – działa. Synek często sam mi przypomnia: „mamo, dziś jeszcze nie powiedziałaś magicznego słowa!” – czeka na nasze hokus pokus, po którym startuje i się ubiera.
- Niejasne dla dziecka kryteria. Jeśli pociecha jest mała, musimy zwrócić uwagę na to, czy na pewno dobrze rozumie nasze ustalenia. Spotykam sfrustrowanych rodziców, którzy twierdzą, że plan nie zdał egzaminu, a dziecko zwyczajnie nie zdawało sobie sprawy, że go nagina albo nie wiedziało, ile ma dokładnie czasu na zrobienie czegoś, bo tego poczucia czasu jeszcze nie wykształciło. Jeśli umawiam się z przedszkolakiem, który nie umie jeszcze dobrze liczyć, to moją odpowiedzialnością jest zadbanie, aby poinformować go, że już jest czas zrobienia czegoś, bo potem wychodzimy.
- Zbyt szybkie poddanie się. Kiedy dziecko wpada w któryś z czterech błędnych celów – nie współpracuje tak, jak bym tego chciała. Może to dotyczyć również planów i ustaleń. Zamiast rezygnować ze strategii – zastanów się, czy Twoje dziecko czuje się dobrze, i jeśli nie – przypomnij sobie maksymę, że zachowują się źle te dzieci, które czują się źle. Zachęcone dziecko prawdopodobnie wróci do ustaleń z Waszego planu.
Zagadnienie umów i planów opisałam obszernie, ponieważ te techniki stanowią ogromne wsparcie dla pracujących rodziców, którzy z wieloma sprawami muszą wyrobić się w ograniczonym czasie. Przewidywalność pomaga w tym przypadku i dzieciom i rodzicom.
***
Wszystkie techniki Pozytywnej Dyscypliny, jakie znam i stosuję, pomagają mi być dobrą mamą. Wszystkie mogą być też ogromnym wsparciem dla mam pracujących. Jednak te, które opisałam wyżej w artykule:
– Obowiązki
– Poświęć czas na uczenie (samodzielności),
– Ustalenia i Umowy,
– Plany działania,
w największym stopniu pomogły mi zorganizować naszą codzienność tak, aby była przyjazna dla całej rodziny.
W kolejnym artykule: „Jak być mamą pracującą i nie zwariować? Część 3.” (KLIKNIJ) opiszę zastosowanie w praktyce technik, dzięki którym spędzany wspólnie czas staje się jeszcze bardziej wartościowy. Jest to ważne szczególnie dla zapracowanych rodziców, którzy wolnego czasu nie mają wiele. Możemy jednak tak nim zarządzić, by więź między nami a dziećmi rozwijała się i umacniała w kierunku poczucia bezpieczeństwa i bliskości.
0odpowiedz na "Jak być mamą pracującą i nie zwariować? Część 2. - narzędzia PD wspierające codzienną organizację w domu"