Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która uzdrawia relacje w rodzinach – niezależnie od tego, czy myślimy o dzieciach, czy o komunikacji z mężem lub żoną, byłaby to wdzięczność. Dlaczego warto ją praktykować?
Zacznijmy jednak od tego, nie praktykujemy wdzięczności na co dzień?
Przede wszystkim mamy naturalną tendencję do wyolbrzymiania wszystkiego, co jest złe. Dlaczego tak się dzieje?
Po pierwsze nasza kultura nie sprzyja mówieniu o sobie lub innych pozytywnie. Nie wypada się chwalić i cieszyć, że układa się dobrze.
Rzadko w kręgu najbliższych mówimy, że się nam powodzi, że jesteśmy zadowoleni, że cieszymy się zdrowiem dzieci, że mam pracę itd. Zazwyczaj budujemy relacje w oparciu o wspólne narzekanie. Warto pamiętać, że to tylko pewna konwencja i przekaz nie zawsze jest zgodny z prawdą.
Jest drugi powód, dla którego negatywne emocje wydają się silniejsze niż te pozytywne. Można to wytłumaczyć tzw. asymetrią w doświadczaniu emocji.
Na czym ona polega? Otóż gdy spotyka nas negatywne doświadczenie, np. boli ząb, wtedy trudno cieszyć się i skupić na czymkolwiek. Póki negatywny bodziec działa na nas, czujemy się bardzo źle i dążymy do zmiany tej sytuacji.
Tymczasem do pozytywnych emocji szybko się przyzwyczajamy.
Przykładowo, jeśli doświadczamy w życiu poprawy — dostaniemy podwyżkę, mamy lepsze relacje, cieszymy się nowym zakupem, wtedy dość prędko ulatuje miłe wrażenie.
W krótkim czasie zaczynamy traktować to jako normę. Nowa rzeczywistość już nie sprawia nam przyjemności. Pozytywny bodziec daje coraz mniej satysfakcji.
Tę różnicę w doświadczaniu pozytywnych i negatywnych emocji nazywamy właśnie asymetrią.
Szklanka do połowy pusta czy pełna?
W praktyce oznacza to, że dobra, które mamy na co dzień, szybko stają się normą i przestajemy je cenić i zauważać. Nasza chęć ciągłego ulepszania życia, choć wynika z potrzeby rozwoju, nie zawsze jest korzystna…
Jak to zmienić?
Zacznijmy od refleksji, jak na koniec dnia myślimy o naszym życiu. Czy ten dzień był wypełniony miłymi, czy przykrymi sytuacjami?
W jakich momentach spotykamy się z naszymi bliskimi?
Czy są to chwile, gdy mówimy im:
„Cieszę się, że jesteś” lub może: „Dostałeś jedynkę”, „Spóźniłeś się z pracy”?
Wszystkie te momenty składają się na mozaikę naszego prawdziwego życia — te dobre i te złe chwile. Rzecz w tym, na których się fokusujemy, które bardziej zauważamy w naszym funkcjonowaniu?
Jak mieć ciastko i zjeść ciastko?
Zatem jak pogłębiać relacje, mieć w nich wiele miłości i bliskości, i jednocześnie wychodzić naprzeciw tym gorszym momentom życia?
Zapewne widzisz, że Pozytywna Dyscyplina to nie tylko system wychowawczy, ale zaproszenie do budowania świetnych, fajnych, zdrowych relacji.
Tak jak sięgamy po różne narzędzia w relacji z dziećmi, podobnie możemy działać w komunikacji z partnerem, by nasz związek był lepszy, mocniejszy, wspanialszy, łatwiejszy, ciekawszy… By wszystko w tej relacji działo się płynnie i byśmy potrafili zwracać uwagę na dobro wokół nas.
Dla mnie takim podstawowym “narzędziem” jest właśnie wdzięczność, która zmienia perspektywę i buduje w nas otwartość.
Zauważamy, jak wiele mamy. Wdzięczność chroni nas przed tendencją do czarnowidztwa, bycia malkontentem, widzenia tej przysłowiowej szklanki “do połowy pustej”. Zamiast wyolbrzymiać to, co złe, mamy prawo akcentować dobro, które się dzieje obok nas. Oba podejścia są równie racjonalne, ale to drugie jest zdecydowanie korzystniejsze.
Historię naszego życia, związku, relacji budujemy w oparciu o te elementy rzeczywistości, na jakie zwracamy uwagę. My wybieramy, co to będzie.
„Kochanie, dziękuję za herbatę”, „Cieszę się, że jesteś, że znowu zdecydowałeś się przyjść do domu” – to tylko przykłady. Być może wydają się sztuczne, patetyczne, górnolotne, ale tak to działa!
Podejmujemy nieustannie — dzień za dniem — decyzję, żeby być razem. To jest wysiłek, który musimy podjąć dla dobra relacji. Zauważanie pozytywów w sobie i innych, w konkretnej sytuacji nie zawsze przychodzi łatwo i automatycznie, bo nie mamy takich wzorców i nawyków. Musimy włożyć nieco pracy, by zauważyć to dobro, pamiętać o nim, nazwać po imieniu i podziękować.
Więcej o tym jak dbać o swój dobrostan i relacje z partnerem przeczytasz w książce Pozytywna Dyscyplina dla zapracowanych i przemęczonych rodziców.
Dlaczego warto praktykować wdzięczność – 3 powody
Po pierwsze wdzięczność zmienia naszą postawę i to, jakie mamy wspomnienia, jak postrzegamy swoje życie, jak myślimy o każdym, z kim chcemy być i jesteśmy w bliskiej relacji.
Po drugie, gdy dajemy znać drugiej osobie, że jest ważna i potrzebna, wtedy budujemy bliskość. To jest ten moment, kiedy druga strona może zobaczyć siebie w naszych oczach i dostrzec, że jej wysiłki mają sens. To sprawia, że ludzie czują się docenieni, a w efekcie bardziej się starają i czują radość w relacji z nami.
Po trzecie to, na co zwracamy uwagę, rośnie. Czy akcentujemy dobre rzeczy, czy wyolbrzymiamy te złe? Nie chodzi mi o to, żeby w ogóle nie mówić o tym, co niekomfortowe.
W Pozytywnej Dyscyplinie mamy przestrzeń na poprawianie, ulepszanie naszego życia, omawiamy trudności i wyzwania podczas spotkania rodzinnego, które zawsze zaczynamy rundką wdzięczności.
Koncentrujemy się na rozwiązaniach zamiast na pretensjach i szukaniu winnego. Takie podejście i forma komunikacji pomagają nam trzymać się z daleka od tego, co niszczy relacje.
Pozytywna Dyscyplina bardzo pomaga mi pamiętać, żeby:
- skupiać się przede wszystkim na rozwiązaniach, a nie na pretensjach i szukaniu winnego,
- usiąść wspólnie i zaplanować działania (więcej o planowaniu w duchu PD przeczytasz tutaj: Spotkania rodzinne – bezpieczna przystań, do której zawija statek rodzina),
- najpierw odbudować relację, nim skupię się na rozwiązaniach,
- dać sobie czas na bliskość, dotyk, przytulenie i dobre słowo – wszystko to obniża poziom stresu i czyni nas gotowych do szukania rozwiązań w atmosferze spokoju i akceptacji.
Dlaczego to takie trudne?
Znajdujemy miliony wymówek, pretensji, oczekiwań…
Może powiesz: “Nie mam za co dziękować”. Zacznij od docenienia ciepłej wody w kranie, słońca na niebie…
“Nie czuję wdzięczności, bo on, ona…”. Wiem, że to trudne, ale ktoś musi zacząć. Pielęgnując wdzięczność, pomagasz najpierw sobie, potem innym.
Ofiaruj sobie wdzięczność, a jeśli potrzebujesz jej od innych — po prostu o nią poproś. Czasem mówię do męża: „No powiedz, jak obrałam świetnie ziemniaki, jestem ziemniaczanym mistrzem”.
Zyskasz kilka pieczeni na jednym ogniu: pochwałę, jakiej potrzebujesz, i trochę radości w rutynie :).
Tak, małe rzeczy też się liczą. Może masz obawy, że brzmi to sztuczne i nienaturalne. Może… Codzienne narzekanie, którym nasiąkamy, wydaje się “naturalne”. Jeśli mamy kulturowy nawyk narzekania, to z automatu krytycznie oceniamy siebie i innych. Ale czy tak naprawdę chcemy żyć? Mam nadzieję, że nie.
Napisz, jakie masz “powody”, by nie okazywać wdzięczności?
Gdy to zrobisz, odrzuć te wszystkie wymówki. Dziś i na zawsze. Nie potrzebujesz ich.
Życzę Ci, by wdzięczność zadomowiła się w Twoim sercu i Twojej rodzinie! To najlepsze narzędzie do pielęgnowania relacji i troski o miłość. Świetną pomocą dla dzieci w nauce praktykowania wdzięczności jest Pozytywny Dzienniczek.
Uściski
Joasia Baranowska
wraz z prekursorkami i edukatorami PD w Polsce
PS 1. Narzędzia do prowadzenia spotkania rodzinnego znajdziesz TUTAJ.
PS 2. Jeśli trudno Ci znaleźć coś, za co możesz być wdzięczna lub nie przemawia do Ciebie takie podejście. Albo wiesz, że masz powody do bycia wdzięcznym, ale głównie czujesz irytację, poczytaj o objawach depresji. Bycie rodzicem wymaga ogromnych pokładów energii i może doświadczasz wypalenia lub dotknęła Cię depresja. Nie bagatelizuj swojego stanu. Skorzystaj ze wsparcia specjalisty.
6odpowiedz na "Jedna rzecz, która zmieni Twoją rodzinę i związek."
Dziękuję Asiu za ten artykuł 🙂
Więc ja nie stosuję, ponieważ po pierwsze i najważniejsze „Nie chcę zapeszyć”, może to głupie i przesądne, bo nie wieżę choćby w czarnego kota, ale za każdym razem po byciu wdzięczną i pochwaleniu czegoś w moim życiu, zawsze jak bomba spadało coś nie miłego, więc przestałam to robić.
A po drugie u mnie tak jak pisałyście nigdy nie robiło się czegoś takiego, ale to była też kwestia sytuacji w domu jak byłam mała, bo klasycznie mama robiła wszystko, a i jeszcze więcej, a tata nic, więc ona nie miała być za co wdzięczna, a ja również zła na to, też nie byłam.
Joasiu, jestem Ci wdzięczna za ten artykuł 🙂
W pełni popieram afirmację wdzięczności i już od dłuższego czasu wcielam ją w życie, co rzeczywiście przynosi wiele satysfakcji i przyjemności mi i moim bliskim. Lubię cieszyć się drobnymi rzeczami, pomaga w tym właśnie odpowiednie nastawienie i uważność życiowa.
A tak przy okazji, zauważyłaś może, że słowo wdzięczność, a właściwie przymiotnik „wdzięczna” określa w języku polskim nie tylko kobietę odczuwającą wdzięczność, ale także pełną wdzięku? Myślę, że jedno bardzo mocno wiąże się z drugim.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego szusowania!
Wdzięczność jest świetna warto ją praktykować co dzień, zmienia sposób patrzenia na świat i dzięki temu naprawdę zmieniamy się stajemy sie bardziej wrażliwi na emocje nasze pragnienia i ludzi. Warto naprawdę zacząć od siebie np w formie zapisków dziennika codziennie małymi krokami a gdy sie z tym oswoimy powoli przelewać ją na bliskich by tez ulegli jej mocy:).
Od jakiegoś czasu praktykuję wdzięczność w codziennej wieczornej modlitwie z dziećmi. Taka postawa bardzo wyostrza uwagę na odnajdywanie nawet najmniejszych oznak „dobrej zmiany”. Dziękuję dzieciom, że pamiętały, aby odnieść po sobie talerze, przytrzymały mi drzwi, abym mogła przejść z wózkiem, nie pokłóciły się przy naciskaniu przycisku w windzie itp.. Widzę, że to działa. Zwłaszcza najstarsza córka, z którą mamy najwięcej trosk czeka na ten moment w ciągu dnia, kiedy jej wysiłki zostają zauważone. Wdzięczność zmienia optykę. Pozwala zauważać, że w naszych dzieciach drzemią ogromne pokłady dobra, a przecież to my tym co o nich mówimy budujemy ich obraz w nich samych, ale także w naszych własnych głowach.
Ładnie napisane 🙂