Błędny cel braku wiary w siebie – co zrobić kiedy dziecko się poddaje.
Jak poradzić sobie z Brakiem Wiary w siebie?‼
POGOTOWIE RODZICIELSKIE NADJEŻDŻA W ŚRODĘ O 12:30
Mówi „nie potrafię” szczególnie wtedy, kiedy wiemy, że jeśli tylko by spróbowało to by mu się udało.
Tymczasem ono wpada w złość lub histerię, krzyczy „nie potrafię”, „nigdy mi się nie uda”, „nie umiem się uczyć”.
Nie pomaga tłumaczenie.
Czasem wtedy wyręczamy dzieci, bo tak jest szybciej, lub po prostu z litości, ale po pewnym czasie problem się
powtarza… A dziecko ciągle wpada w czarną rozpacz, z byle powodu i poddaje się.
Będziemy rozmawiać o czwartym błędnym celu zachowania BRAKU WIARY W SIEBIE.
Będziesz? Napisz czy Twoje dzieci wpadają w ten błędny cel.
Do zobaczenia, Joasia
www.old.pozytywnadyscyplina.pl
Czy waszym dzieciom zdarza się mówienie, że nie potrafią czegoś zrobić, nie chcą czegoś spróbować, poddają się na samym początku? Mnie taka postawa czyni bezsilną, bo nie rozumiem jak można nie chcieć spróbować czegoś zrobić? To jest poza moimi kategoriami reagowania. U młodszych dzieci to łatwy element do uchwycenia – nie wierzy w siebie, poddaje się. Drugim członem błędnego celu zachowania jest udowadnianie, że sobie z czymś nie radzę. Dziecko czuje się źle, czuje, że nie radzi sobie z tym problemem. Będzie się zachowywało tak okropnie, żeby opiekun dał sobie spokój, bo chce udowodnić rodzicowi, że do niczego się nie nadaje. To brak wiary w siebie z zacięciem udowodnienia, że nie potrafi. U młodszych dzieci jest to poddanie się, natomiast u starszych pojawiają się elementy buntowniczego poddawania się np. nie potrafię odrobić tej pracy domowej – nie będę jej robił.
W poprzednich tygodniach mówiliśmy o trzech błędnych celach zachowania. Dziś powiemy o czwartym, o braku wiary w siebie.
W Pozytywnej Dyscyplinie uważamy, że dzieci zachowują się źle, gdy już czują się źle.
Pozytywna Dyscyplina jest metodą działającą na całym świecie od trzydziestu pięciu lat, dającą konkretne wskazówki rodzicielskie. To dla mnie bardzo ważne jako dla mamy dwójki dzieci – pięcioletniej Zuzi i siedmioletniego Antka. Nazywam się Joanna Baranowska. Jestem prekursorką Pozytywnej Dyscypliny w Polsce. Za moją inicjatywą została wydana książka Pozytywna Dyscyplina. Wracając do tematu. Dzieci zachowują się źle, gdy czują się źle. Jeśli my reagujemy tylko na zachowanie mówiąc: zachowujesz się dobrze/źle, to tak jakbyśmy popychali wierzchołek góry lodowej, co nie ma sensu i nie przynosi efektu. Wierzchołek góry chwilowo się zanurza, a my mamy w kółko problemy z tymi samymi zachowaniami. Te zachowania nie zmieniają się długofalowo, bo nie dotykamy tego, co jest istotą problemu, czyli tego wszystkiego co dzieje się pod powierzchnią wody. Pod powierzchnią wody są bardzo proste sprawy. Mówiliśmy o tym na pierwszym video, które dotyczyło tematu cierpliwości.(KLIK) Podstawową potrzebą jest potrzeba przynależności i znaczenia. Wszystkie nagrania są dostępne na naszej stronie www.old.pozytywnadyscyplina.pl, więc jeśli chcecie uzupełnić wiedzę, to wróćcie do tych nagrań. Mówiliśmy o tym, że źródłem złego zachowania u dzieci może być: błędny cel uwagi, władzy, zemsty. Dziś powiemy o błędnym celu braku wiary w siebie. Za każdym błędnym celem stoi błędne założenie, które ludzie przyjmują.
Błędnym celem braku wiary w siebie jest przekonanie, że nie przynależę.
Nie przynależę (punktem odniesienia jest poczucie przynależności i znaczenia), czuję się z tym okropnie, że to jest moja wina, że nie umiem w tym momencie przynależeć do grupy. To się dzieje na poziomie podświadomym. Dzieci nie myślą tak świadomie, ale zachowują się tak, jakby tak myślały. Mówimy w Pozytywnej Dyscyplinie o błędnych celach zachowania, bo to nie jest prawda, że dzieci nie potrafią przynależeć, czy są popsute. To jest błędne myślenie, podświadome przekonanie. Jednak dzieci zachowują się tak, jakby w to wierzyły, bo poddają się. To są sygnały błędnego celu zachowania. Często nasze nawykowe reakcje na błędny cel zachowania są bezsensowne. Co my robimy w takiej sytuacji? Poddajemy się, wyręczamy. Zamiast wejść w uczenie, próbujemy pokazać, ale dzieje się to na tyle szybko, że jest to wyręczanie. Udzielamy też zbędnej pomocy. Mówimy: nic się nie stało, spróbujesz następnym razem. Postępujemy tak, że odbieramy dziecku siłę, przekonanie, że ono da radę. To jak my powinniśmy się zachować, jest związane z tym, co jest pod powierzchnią wody. Tam każdy komunikat ma swoje zdanie. Jeśli chodzi o brak wiary w siebie w tym przypadku musimy reagować na komunikat: nie spisuj mnie na straty.
Przypominam wam, że dzieci uczą się przez naśladowanie, albo przez doświadczenie. Musimy albo im coś pokazać tak, by podążały za nami, albo za naszym działaniem. Kiedy myślę o tym, jak wyjść z błędnego celu braku wiary w siebie i zareagować na właściwy komunikat, czyli nie spisuj mnie na straty, to myślę: pokażmy dziecku, jak my w takim momencie nie wiedzieliśmy co mamy zrobić dalej, albo jak my popełnialiśmy błędy, jak nam się nie udawało. Przykład? Wczoraj z córką robiłyśmy laleczki z patyków. Ona po chwili, gdy jej nie wychodziło zaczęła się poddawać. Ja wtedy powiedziałam, że mi też krzywo wyszło cięcie, ale zabiorę się teraz za poprawianie. Co robimy?
Modelujemy, czyli pokazujemy jak wychodzić z takiego błędnego celu braku wiary w siebie.
Wskazujemy co robić w sytuacji, kiedy nam się nie udaje. To bardzo ważne, bo zwykle jest tak, że my tego nie pokazujemy naszym dzieciom. Sam tak szybko wychodzimy z tych różnych problemów, że nie ma przestrzeni w której dziecko mogłoby nas naśladować w momencie, kiedy coś nam się nie udaje. Chodzi o to, by pokazać dziecku nawet z premedytacją, że coś nam nie wychodzi, po to, żeby dziecko zobaczyło, co robimy kiedy nam się nie udaje. Uczymy tym umiejętności wytrwałości, pokazujemy jak pokonujemy przeszkody. Modelowanie to jeden ze sposobów pokonywania braku wiary w siebie.
Z mojej perspektywy najważniejsze w błędnym celu braku wiary w siebie jest uczenie kompetencji, czyli zastanowienie się jakich umiejętności w tym momencie dziecko nie posiada. To mogą być umiejętności na poziomie wykonania lub wytrwałości.
Drugim rozwiązaniem jest podzielenie czynności na małe kroki.
Jeśli dziecko jest w błędnym celu i dajemy mu trochę uwagi, a to zachowanie nie mija, to musimy być po jego stronie. Z tego miejsca bycia po stronie dziecka, możemy do niego dotrzeć. Tu przydatna będzie pozytywna przerwa. Jeśli dziecko jest w dużym stresie, to najpierw musimy zrobić przerwę, żeby dziecko domknęło korę nową ( o tym więcej w pierwszym nagraniu z tej serii – klik). Po okresie uspokojenia możemy wrócić do danego problemu i zastanowić się jak to zrobić. Co byłoby pierwszym, drugim krokiem.
Pamiętam sytuację, kiedy trzyletni wówczas Antek zawiesił się na założeniu buta. Wtedy najprostszą czynność zaczęłam rozkładać na jeszcze prostsze elementy. Wspieramy dziecko żeby ono zrobiło co najmniej część danej czynności. Chodzi o znalezienie pierwszego małego kroku, który pomoże dziecku ruszyć z miejsca. Odrabianie pracy domowej wydaje się proste, ale też składa się z wielu małych czynności: wyjęcie zeszytów, przejrzenie zadań do odrobienia, wybór od czego zaczyna odrabiać, czytanie instrukcji, wpisywanie odpowiedzi. Możemy powiedzieć: nie rób pracy domowej, może wyjmij zeszyty i pozaznaczaj karteczkami, co jest zadane. To zajmie ci 2 minuty. Takim słowami zachęcamy do pracy i zmniejszamy poczucie ciężkości wykonania danego zadania. Doceniamy za każdą pracę, wkład włożony.
Sylwia pyta: Mam synka 3-letniego, który dość szybko się poddaje. W takich sytuacjach jego frustracja jest na wysokim poziomie. Zaczyna płakać, mówić głupia mama. Czy w takich sytuacjach zostawiać go na chwilę, wyciszać, ma Pani pomysł co jeszcze można zrobić?
Na pewno warto do takiego dziecka powiedzieć: widzę, że jest Ci przykro. Jak jest Ci przykro ja potrzebuje przytulenia. Dotyk, przytulenie będzie zawsze pomagać łagodzić emocje i od najmłodszych lat uczyć dzieci, że jeśli doświadczają stresu potrzebują się przytulać. W przyszłości będzie im łatwiej korzystać z tego naturalnego sposobu łagodzenia emocji. Nie skupiajmy się na rezultacie.
Jeśli chcemy załagodzić emocje skupmy się na procesie dokładnego wyrażenia tego, co się dzieje u dziecka.
Dziecko nie jest w stanie wyrazić co się z nim dzieje i dlaczego jest mu źle. Im bardziej jest wkurzone, tym bardziej jest mu źle i to się nakręca. Przykład. Mój 7-latek wrócił ze szkoły rozżalony, nie chcąc z nikim współpracować i pomagać. Powiedziałam: Antek widzę, że jest Ci strasznie smutno. Co się stało? Odpowiedział, że na świetlicy był film. Zagadnęłam: Smutno Ci jest, bo chciałeś go oglądać, a musiałeś wyjść w trakcie filmu? Antek: Tak. Było mi strasznie smutno. Ja: Ty lubisz te filmy na świetlicy oglądać? Antek: Tak lubię.
I ja weszłam w ten wątek jeszcze głębiej analizując całą sytuację. Jest w nas taka obawa, że jak wejdziemy w głąb problemu, to dziecko totalnie skupi na tym uwagę. Ono cierpi w tym momencie, więc odwracanie uwagi nie jest na tą chwilę dobre. Jeśli coś dla dziecka jest ważne, to wejdźmy w to głębiej.
Pomóżmy dziecku zrozumieć, co się z nim dzieje.
Pokażmy, że jesteśmy po jego stronie. Wyrażenie bardzo mocno tego co się stało, będzie sprawiało, że emocje opadną, znajdą przestrzeń. Dziecko czuje, że dostaje wsparcie. To jest punkt wyjścia do domknięcia kory nowej, żeby zacząć rozwiązywać problemy, bo bez tego często ani rusz.
Brak wiary w siebie dzieci prezentują, kiedy buzują w nich emocje, a one nie potrafią ich wyrazić, nie wiedzą od czego zacząć, jak zacząć. W relacji z dzieckiem ustawiajmy się obok problemu. Nie jesteśmy od tego, żeby rozwiązywać problemy za dzieci, tylko wspierać je w rozwiązywaniu ich problemu. To jest kluczowa postawa mądrego wsparcia rodzicielskiego.
Nam dorosłym też pomaga nazwanie całego procesu, który się zadział. Zależności między problemami, a rozwiązaniami. Kiedy zaczynamy te zależności, wtedy sytuacja składa nam się w całość. Jesteśmy świadomi.
U nas tematem dnia jest niechęć do czytania. Rozwiązujemy ją wpisując czytanie w plan dnia. Czasem robimy program czytania 15 minut dziennie. Wtedy wszyscy siadamy na kanapie ze swoją lekturą i każdy czyta. Ustalamy, po jakiej ilości przeczytanego tekstu dziecko może przejść do czynności związanej z zabawą. Wpisujemy obowiązki w szerszy plan. Zastanawiamy się nad naszym zachowaniem, bo jest też tak, że na dzieci przychodzi odpowiednia pora. Istotne jest żeby podejść do dziecka z takim nastawieniem, że jest dla nas ważne, ale też zadać mu pytanie, na ile jego obowiązki są ważne dla niego? Jaki ma plan, ile stron ma lektura, ile czasu mu zajmie jej przeczytanie. Po raz kolejny rozbijamy plan na mniejsze elementy. Skupiamy uwagę na książce, ale jeszcze bez czytania.
W naszej tabelce czterech błędnych celów zachowania przeczytacie: przestań krytykować, chwal za każdą najmniejszą próbę działania, skoncentruj się na zaletach, nie okazuj litości, stwórz szanse odniesienia sukcesu, ucz umiejętności, pokazuj jak coś zrobić, ciesz się z dzieckiem, wykorzystaj jego zainteresowania, zachęcaj. Takie są rozwiązania Pozytywnej Dyscypliny.
Zachęcam do udostępniania tego nagrania, kupna książki, kart technik wychowawczych, bo w tej metodzie znajdziecie konkretne rozwiązania i przykłady działania, by budować relację
z dzieckiem. Co bierzecie dla siebie z dzisiejszego spotkania? Co zmienicie w swoim postępowaniu?
Podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami w komentarzu lub napiszcie recenzję. Będzie mi bardzo miło.
Pozdrawiam serdecznie,
Joanna Baranowska, propagatorka Pozytywnej Dyscypliny w Polsce.
0odpowiedz na "Pogotowie rodzicielskie cz. 26 -Błędny cel braku wiary w siebie"