Czy „masz” tak jak wielu rodziców? Wyobraź sobie, że jak zwykle co rano prosisz swoje dziecko o ubranie się do szkoły/przedszkola. Jesteś miła i uprzejma. Najpierw trochę się bawisz, potem rozśmieszasz dziecko… Ale ono ciągle coś wymyśla. Najpierw ucieka ze śmiechem, potem zaczyna się bawić, a kiedy już naprawdę tracisz cierpliwość zaczyna wymyślać: że chce inne spodenki, koszulkę, nie ta spinka do włosów, a w ogóle to po co myć zęby…
Zaciskasz zęby, naprawdę starasz się być miła i cierpliwa. Przyjmujesz te wszystkie fochy i zabawy, nawet podchodzisz ze zrozumieniem do tych wszystkich problemów….Ale w końcu (chyba święty by tego nie wytrzymał) zaczynasz mówić podniesionym głosem, albo ubierasz dziecko. Może krzyczysz… a potem masz wyrzuty sumienia….
Znasz skądś ten obrazek? Starasz się być cierpliwa i uprzejma, jesteś uprzejma.. uprzejma…, aż w końcu uprzejmość Ci się kończy nagle!!!!
Boimy się zbytniej stanowczości (i dobrze) i wybieramy zbytnią uprzejmość
Pewnie każdy z nas pamięta to okropne uczucie niezrozumienia, kiedy na nas krzyczano, lub traktowano (w naszym odczuciu) niesprawiedliwie. Nie chcemy tego robić naszym dzieciom. Chcemy mieć z nimi świetne relacje i dlatego tak bardzo pochylamy się nad ich potrzebami i staramy się je zaspokajać. I to niestety obraca się przeciwko nam. Dzieci wezmą od nas wszystko co im ofiarujemy i z miłości do nas będą chciały tego jeszcze więcej. Może się okazać, że naszym ustępstwom nie ma końca. Szczególnie jeśli jednocześnie zapominamy o naszych potrzebach, lub ciągle z nich rezygnujemy. Taki jednostronnie stosowany szacunek nie uczy dzieci niczego dobrego. Uratować nas może szczypta, lub całkiem spora garść stanowczości.
Czym jest stanowczość?
Zanim opowiem Ci o samej równowadze, najpierw musimy wiedzieć czym właściwie jest uprzejmość, a czym stanowczość. Uprzejmością w Pozytywnej Dyscyplinie nazywamy szacunek dla potrzeb i perspektywy dziecka. Chęć budowania kontaktu i relacji, akceptację tego jakie jest dziecko. Stanowczością nazywamy szacunek do potrzeb i perspektywy dorosłego, a także do wymogów sytuacji (np.: nie kładziemy się na środku ulicy).
Na czym polega równowaga między uprzejmością, a stanowczością
Utrzymywanie równowagi między uprzejmością i stanowczością polega na przykład na formułowaniu komunikatów, które stawiają na równi potrzeby dziecka i dorosłego. Oczywiście nie zawsze możemy zaspokoić swoje potrzeby natychmiast i dziecko też, ale zawsze możemy wskazać akceptowalny społecznie sposób realizacji potrzeby uwzględniający wymagania sytuacji. To może podam jakiś przykład:
„Widzę, że chciałbyś ten nóż i tym dużym nożem kroi mama, Ty możesz wziąć ten mniejszy (do masła). Pomożesz mi smarować chleb, czy wolisz obierać ogórka obieraczką?”
W tym komunikacie skupiłam się na tym co jest możliwe dla dziecka w tej chwili… A szanując jego potrzebę wpływu, zostawiłam też przestrzeń na podjęcie decyzji. Dałam mu wybór między dwoma pożytecznymi społecznie zadaniami, co uczy je tego, że jest ważne, bo wnosi swój wkład we wspólne domowe dobro.
Znaj swoje oczekiwania
Aby to zrobić musiałam się zastanowić „czego chcę w zamian tego, czego nie chcę”. To bardzo ważne. Oczywiście, często nawykowo mówimy „Nie ruszaj noża”, ale jak pewnie już wiecie, dziecko chce przynależeć i jeśli nie podpowiemy mu JAK może to konstruktywnie robić, to ciągle może wracać do złego z naszej perspektywy zachowania. Innymi słowy dzieci muszą wiedzieć co MOGĄ robić. Zamienianie NIE na TAK jest inną ważną umiejętnością rodzicielską, o której napiszę następnym razem.
W każdym razie najpierw musimy sami wiedzieć, na co chcemy się zgodzić, a na co nie w danych warunkach. Czego właściwie oczekujemy od dziecka. Pomocy? Spokoju? Przeprosin? Dlaczego to jest dla Ciebie ważne? Nie oznacza to, że będziesz zawsze natychmiastowo oczekiwała realizacji swoich oczekiwań. Ważne żebyś je znała i zastanowiła się dlaczego są ważne? Czy ważne są właśnie dla Ciebie? Czy może dla innych ludzi, którzy akurat nie przebywają w Waszym domy?
Gdy już się zorientujesz i naprawdę chcesz sformułować swoje oczekiwania, bądź precyzyjna.
Zadecyduj, co zrobisz, na jakich zasadach i powiedz o tym
Na przykład dzisiaj mój mąż powiedział: „Pomogę Wam wystawić rowery, jeśli w ciągu 5ciu minut będziecie za drzwiami, jeśli nie, pójdziemy na piechotę.”. W jasny i pełen szacunku sposób zaznaczył swoje granice. Zrezygnował z gderania, poganiania i zostawił decyzję naszym dzieciom. Dzięki temu mogły podjąć najlepszą dla nich w tej sytuacji decyzję. Oczywiście ważne jest, także w tym przypadku zachowanie spokojnego i łagodnego tonu głosu. Czasem dodanie dotyku i powiedzenie „Wiem że podejmiesz najlepszą dla siebie decyzję”. Zbyt często podejmujemy decyzje za dzieci, a potem staramy się je zmusić do wdrożenia naszego planu. Co zwykle kończy się ich buntem a naszą frustracją.
Bądź, jak miękki, wygodny, ciężki fotel
Często mówię na warsztatach, że równowagę między uprzejmością a stanowczością można porównać do miękkiego, ciężkiego fotela. Mamy swoje granice i jesteśmy ich świadomi. Szanujemy swoje potrzeby i jednocześnie komunikujemy je w miękki i łagodny sposób. Chyba najmocniej mi się kojarzy technika PD w której mówimy: „Kocham Cię, i moja odpowiedź brzmi nie”. Takie słowa wypowiemy z o wiele większą troską i właśnie miłością, niż np. „Ile razy mam Ci powtarzać, że nie!!”. I sprawdźcie jak działa.
Wszystkie techniki Pozytywnej Dyscypliny zawierają w sobie tę specyficzną równowagę między uprzejmością i stanowczością, dlatego warto je poznawać.
Kiedy odnajdujesz się po stronie uprzejmości, a kiedy stanowczości?
Czy łatwo, czy trudno przychodzi Ci równoważenie tych dwóch sfer?Pamiętaj, że ta umiejętność, jak każda inna wymaga praktyki i życzę Ci powodzenia.
7odpowiedz na "Gdzie kończy się cierpliwość? Czyli o uprzejmości i stanowczości w Pozytywnej Dyscyplinie"
Pani Asiu, pytanie a propos tego „Pomogę Wam wystawić rowery, jeśli w ciągu 5ciu minut będziecie za drzwiami, jeśli nie, pójdziemy na piechotę.” – co robić gdy dzieci nie reagują (w tym przypadku nie robią nic żeby wreszcie wyjść z domu) 6 letni syn na taki komunikat tylko marudzi a 3.5 letnia córka wpada w szał jak mówię że rowerów nie będzie i idziemy pieszo – awantura nie do utulenia i już w ogóle nie da się wyjść z domu?
Mam spory problem z tą stanowczością zwłaszcza wobec młodszej córki, robię wszystko żeby uniknąć jej wybuchów a jak mówią najbliżsi ona „wchodzi mi na głowę”. Ja wiem, że dziecko nie ma złych intencji, że to wszystko rozwojowe itd ale już nie wiem jak sobie radzić z codziennymi wybuchami (często o nic). Poleci Pani jakieś ciekawe teksty lub filmiki które by pomogły? Pozdrawiam serdecznie
Artykuł przydatny. Staram się jak mogę ale poranek niestety prawie zawsze jest ciężki. Mamy plan poranka i 3.5 letnia córka zna go na pamięć ale najczęściej jest tak że to ona mi przypomina gdy już wybuchnę że mamy zasadę że nie krzyczymy na siebie. Sytuacji też nie ułatwia młodszy 6 tygodniowy brat.
Staram się jak mogę, ale prosząc moja 3 latke o posprzątanie pokoju graniczy z cudem. Właśnie wysypała wszystkie zabawki i moje mówie, aby je posprzątala nic nie daje i sobie leżą rozwalone a ona na podwórku… Ciężko u mnie z cierpliwością a u mnie ze zrobieniem danej czynności. Pomożecie? Co mogę zrobić, aby posłuchała tego o co proszę
Bardzo przydatny artykuł. Zanotowałam najważniejsze idee i od dziś wdrażam w życie mojego 5-latka. Na początek wracanie z dworu do domu oraz wstawanie poranne.
Ewa, jak możemy Ci pomóc? Masz naszą nową książkę o przedszkolakach? oglądasz nasze filmy? może chcesz napisać do nas maila?
Takie sytuacje mam codziennie rano. Niestety presja czasu powoduje, że w pewnym momencie coś pęka, przestaję panować nad sobą i wybucham. Jest to bardzo trudne, ponieważ powoduje to ogromny stres każdego poranka i wyrzuty sumienia, że tymi wybuchami tak na prawdę wymuszam na dzieciach (2,5 i 4 lata) to co chcę osiągnąć – czyli wyjście z domu o czasie. Do tego z uwagi na to, że przeprowadziłam się 4 lata temu z Poznania do męża – na wioskę, to mam do wyboru tylko jeden żłobek, który nie spełnia moich oczekiwań. Jestem zmęczona, sfrustrowana i zniechęcona. Zaniedbałam własne potrzeby kiedy pierwsza córka się urodziła i to się teraz na mnie mści. Do tej pory swoje potrzeby stawiam na ostatnim miejscu pomimo tego, że wiem, że tak być nie powinno. POMOCY!!!
Ewa, jakbym czytala swoj wpis… na stanie tez 2,5 i 4, od roku mieszkamy przy lesie z dala od miasta, od ponad 4 lat nie wiem juz nawet jakie sa moje potrzeby. Przedszkole lokalne tez mi sie nie podoba wiec codziennie jezdzimy pol godziny w jedna strone samochodem… a moje dzieci niewozkowe i niesamochodowe…
Czytam, ogladam pd i zaraz potem daje rade. Ale chwile pozniej pekam, emocje biora gore i nawet nie wiem jak to sie dzieje – nagle slysze siebie sama jak krzycze… i juz jest za pozno 🙁